Najnowsze artykuły
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Spotkanie“ Agnieszki PtakLubimyCzytać2
- ArtykułyŚwiętujemy Dzień Ziemi 2024. Oto najciekawsze książki dla każdego czytelnikaAnna Sierant17
- ArtykułyPokaż książkę, zgarnij kawę! Lubaszka łączy siły z Wydawnictwem W.A.B i UroborosLubimyCzytać2
- Artykuły„Muzea to miejsca cudów w zasięgu ręki” – wywiad z Thomasem Schlesserem, autorem książki „Oczy Mony”LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bob de Groot
14
6,9/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,9/10średnia ocena książek autora
93 przeczytało książki autora
41 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Marcel Dalton
Morris, Bob de Groot
Cykl: Lucky Luke (tom 67)
7,0 z 22 ocen
33 czytelników 7 opinii
2022
Artysta malarz
Morris, Bob de Groot
Cykl: Lucky Luke (tom 69)
7,0 z 23 ocen
33 czytelników 10 opinii
2020
Clifton. Tom 3
Bob de Groot, Bernard Dumont
Cykl: Clifton (tom 3)
7,7 z 9 ocen
13 czytelników 2 opinie
2019
Clifton. Tom 2
Bob de Groot, Bernard Dumont
Cykl: Clifton (tom 2)
7,5 z 11 ocen
14 czytelników 2 opinie
2018
Clifton. Wyd. zbiorcze Tom1
Bob de Groot, Bernard Dumont
Cykl: Clifton (tom 1)
7,6 z 21 ocen
33 czytelników 3 opinie
2018
Jednoręki bandyta
Morris, Bob de Groot
Cykl: Lucky Luke (tom 48)
7,2 z 29 ocen
51 czytelników 5 opinii
2016
Lucky Luke - La corde du pendu
Cykl: Lucky Luke [FR] (tom 50)
5,3 z 3 ocen
5 czytelników 1 opinia
1982
Leonard Nadal jest geniuszem!
Bob de Groot
Cykl: Leonard (tom 2)
7,3 z 3 ocen
6 czytelników 0 opinii
1978
Leonard jest geniuszem
Philippe Liégeois, Bob de Groot
Cykl: Leonard (tom 1)
7,0 z 5 ocen
9 czytelników 1 opinia
2002
Najnowsze opinie o książkach autora
Jednoręki bandyta Morris
7,2
Któż nie widział na własne oczy "Jednorękiego bandyty"? Pożeracza pieniędzy, czasu i zdrowia. W dzisiejszych czasach, mamy pełno miejsc z współczesnymi wersjami tej zadziwiającej maszyny, jednak jej początki wcale nie były aż tak bardzo obiecujące. Zacznijmy od tego, że to co dziś zwiemy "Jednorękim bandytą" jest spadkobiercą innej maszyny zwanej "Black Cat". To właśnie o jej początkach i jej twórcach opowiada czterdziesty ósmy album Lucky Luke'a. Oczywiście robi to w sposób mocno humorystyczny, dodając całą masę komicznych sytuacji i naciągając pewne fakty, jednak zawiera w sobie sporo historii. Zapraszam zatem do odbycia podróży z braćmi Caille i ich cudowną maszyną, która w przyszłości, za sprawą Charlesa Frey'a, podbije cały świat. Nie tylko w kasynach.
Historia komiksu zaczyna się gdzieś na dzikim Zachodzie, gdzie dwaj pomysłowi bracia - Adolf i Artur - zbudowali zadziwiający automat do gier. Poprosili oni pewnego senatora, aby pomógł im go przetestować w innych miastach, organizując do tego celu ludzi. Polityk, będący nałogowym hazardzistą, szybko węszy interes i postanawia pomóc dwóm majsterkowiczom, zaś ochronę nad nimi ma roztoczyć słynny, samotny kowboj Lucky Luke. Wyruszając w podróż, cała trójka, a w zasadzie czwórka licząc Jolly Jumpera, wierzchowca Luke'a o ciętym języku, nie zdaje sobie sprawy jak bardzo odmieni los gier hazardowych w Ameryce.
Historia opisana w tej przygodzie mocno zniekształca prawdziwe wydarzenia jakie miały miejsce podczas powstawiania jednej z najsłynniejszych maszyn do gry, jednak to prostuje notatka historyczna zamieszczona na końcu albumu. Wszak w serii o Lucky Luke'u chodzi głównie o humor i pokazanie Dzikiego Zachodu w krzywym zwierciadle. To co jednak jest główną osią opowieści to hazard jako taki. Właśnie ten element jest tutaj wyśmiany najmocniej i pokazuje się jego groteskowe oblicze. Mamy tutaj na przykład polityków oraz feministki chcących zakazać gier hazardowych, a jednocześnie te same osoby szybko ulegają czarowi maszyny braci Caille. Podobnie sytuacja wygląda w miastach słynących z hazardu, gdzie ludzie zakładają się o wszystko, zaś kanciarze zamiast na cmentarz lądują na szynie oblepieni smołą i pierzem. W takich przybytkach również "Jednoręki bandyta" szybko zdobywa popularność, gdyż niejako jest "pochwałą" dla sztuki oszukiwania współgraczy.
Czytając ten tom warto jednak mieć na uwadze prawdziwą historię stworzenia "Black Cat" oraz jego rozwój. Tak naprawdę Artur i Adolf Caille zbudowali na początku automat do rozmieniania monet, który szybko zyskał popularność. W 1889, czyli rok po swoim sukcesie, wypuścili na rynek pierwszą maszynę hazardową, czyli "Black Cat". Była ona rewelacyjnym pomysłem gdyż w umiejętny sposób obchodziła prawo antyhazardowe co przyczyniło się do wzrostu jej popularności. Jednak za ojca znanej nam dziś wersji "Jednorękiego bandyty" uznawany jest Charles Frey, który w 1895 roku udoskonalił wynalazek braci Caille i tym samym zgarnął największe laury oraz profity z tym związane. Zresztą ostra konkurencja na tym polu zaczęła się już w 1891 roku, kiedy to firma Sittman and Pitt wprowadziła pierwsze tego typu maszyny do pubów. W tym czasie bracia Caille swój wynalazek sprzedawali do klubów dla arystokracji i polityków, licząc na większy zysk. Jak się jednak okazało to w zwykłych spelunkach i barach była ukryta prawdziwa rzeka pieniędzy.
Album zawiera oczywiście więcej odniesień do historii Dzikiego Zachodu, jednak tutaj trzeba posiadać naprawdę sporą wiedzę, aby wyłapać wszystkie smaczki. Nie każdemu może jednak się spodobać miejscami zbyt absurdalny humor, który nieco odstaje od innych przygód naszego kowboja. Jest to spowodowane zmianą na stanowisku scenarzysty, wymuszoną śmiercią Rene Goscinnego, który zmarł jesienią 1977 roku. Początkowo za rysunki i scenariusz odpowiadał Morris (Skarb Daltonów),jednak w przypadku tego albumu zatrudniono Boba De Groota, który bardzo starał się naśladować styl swego poprzednika. Nie do końca mu to jednak wyszło, przynajmniej takie miałem odczucia podczas lektury dalszych kart tego albumu. Chyba wolałbym aby za scenariusz i tym razem odpowiadał Morris, który pozostał na stanowisku rysownika, zaś lata współpracy z Goscinnym pozwoliłyby mu na lepsze poprowadzenie serii do końca.
Jednoręki bandyta to udany album, ale to właśnie w nim odczułem odejście mistrza. Przy lekturze Skarbu Daltonów tego nie widziałem, gdyż za scenariusz odpowiadał Morrison i wyśmienicie wszedł w skórę swego towarzysza. Zapewne zagorzali fani serii mogą poczuć większe rozczarowanie z powodu wprowadzenia miejscami zbyt dużej "abstrakcji" niektórych scen czy postaci, ale można to spokojnie przełknąć. Komiks śmieszy, czyta się dobrze i w bardzo ciekawy sposób odnosi się do gier hazardowych oraz początków Jednorękiego bandyty. Warto zatem dać szansę nowym scenarzystom i sięgnąć po ten odcinek oraz kolejne przygody Lucky Luke'a.
Artysta malarz Morris
7,0
No i mamy kolejny tom Lucky Luka nawiązujący do znanej w Ameryce postaci. Tym razem jest to malarz Frederic Remington, który zasłynął nie tylko swym artystycznym kunsztem, ale też skłonnością do bójek, ogromnym apetytem, mocną głową i tym, że niszczył własne obrazy, które mu się nie spodobały. W sumie spalił w ten sposób blisko 400 swoich dzieł. Jest to zatem postać wyjątkowo barwna, a zamieszczona na końcu albumu fotografia Remingtona nie pozostawia złudzeń, że był to człowiek wielki. W każdym znaczeniu tego słowa.
Co mi się podobało :)
1. Zobrazowanie osoby Frederica Remingtona
Seria bazuje na parodiowaniu osób i wydarzeń, co uważam robi wyśmienicie, i podobnie było tym razem. Mamy zatem słusznej postury gościa, lubiącego bójki, przeraźliwie gwiżdżącego gdy maluje oraz sparodiowanie wielu sytuacji z tym związanych. Szczególnie w odniesieniu do ogromnego apetytu artysty.
2. Wmontowanie prawdziwych obrazów Remingtona w komiks
To zrobiono naprawdę zgrabnie. W zasadzie już od pierwszych stron mamy z tym zabiegiem do czynienia, a z każdą kolejną sceną otrzymujemy więcej takich smaczków. Każdy taki moment okraszono tez odpowiednią sceną humorystyczną.
3. Rysunek
To jeden z ostatnich komiksów narysowanych przez Morrisa, niemniej na tym polu cała seria zawsze stała wysoko.
PODSUMOWANIE
Jak zwykle jest zabawnie, wesoło z duża dawką akcji. Satyra chyba zawsze rządziła tą serią i nie inaczej mamy w tym wypadku. Słowem: Czego chcieć więcej? :)