Dymitr Friedrich Schiller 7,3
Dymitr Samozwaniec to niezwykle kontrowersyjna i do dzisiaj skrywająca tajemnicę swego pochodzenia postać z historii XVII wiecznej Rosji i Polski. Takie właśnie niedookreślone i awanturnicze opowieści napędzają później wyobrażenia, mity i legendy. Jest to też powracająca jak bumerang co jakiś czas kwestia animozji między Polską i Rosją, gdzie wypędzenie Polaków z Kremla obchodzi się bardzo uroczyście jako państwowe święto. Swoją drogą to także znakomity materiał na powieść czy scenariusz filmowy, a nawet, jak się okazuje, dramat sceniczny, szkoda, że nieukończony.
Jak mogła udać się ta grubymi nićmi szyta mistyfikacja? Jak w tak krótkim czasie mogła się wzbić, rozpędzić, a potem nagle tragicznie zakończyć kariera „przebierańca”, który w rezultacie okazał się nawet niezłym, a przede wszystkim „ludzkim” panem Rusi.
W „Dymitrze” poznajemy całą historię także z punktu widzenia głównego jej bohatera. Opowieść idealnie wpasowuje się w nurt romantyzmu, ze swoją awanturniczą, przygodową i miłosną esencją, która nie może nie fascynować. Człowiek znikąd, o krok od śmierci, z szyją już odsłoniętą przed katem, okazuje się zaginionym synem Iwana Groźnego i pragnie odzyskać swoje dziedzictwo. Chce tego dokonać z pomocą Polaków, obiecując im złote góry. Jednocześnie zaś budzi prawdziwą sympatię i stanowi nadzieję na lepsze jutro Rusi, gdy mówi:
„Bo praworządność jest dobrem najwyższym;
Jak anioł stróż unosi się nad ziemią –
Nad pałacami i strzechami chat –
I dba, by każdy, nawet najbiedniejszy,
Miał zapewnione, co mu się należy,
A w szczególności dziedzictwo po ojcu.
Natomiast tam, gdzie prawo jest łamane,
I to u samej góry; gdzie łupieżca
Wkracza bezkarnie do cudzego domu
I go przejmuje, i się tam panoszy,
Państwo jest słabe i trzeszczy w posadach,
I niezawodnie runie i upadnie.”
Warto zwrócić uwagę na aktualność tych strof i dzisiaj. Bardzo interesujące są same sejmowe obrady, w czasie których widać jak na dłoni, co kieruje stronnictwem popierającym Dymitra, jak bardzo pragnie ono wzbogacić się i zyskać na znaczeniu, dzięki planowanej wyprawie na Moskwę. Nie da się ukryć, kto czyje interesy tu reprezentuje, jakie tajne porozumienia i intrygi zostały wcześniej obmyślone.
Dymitra ukazano tu jako instrument w rękach przebiegłej Maryny Mniszchówny, która uknuła wszystkie detale przemyślnego planu osadzenia Dymitra na ruskim tronie. W rozmowie z Odowalskim wypowiada ona znamienne słowa:
„(…) ma być od nas
uzależniony – być
naszym dłużnikiem.”
Jej ambicje są szerokie co najmniej jak Dniepr i równie imponujące, a determinacją przewyższa swego ojca o lata świetlne. Potrafi przy tym rozgrzać serca i rozpalić umysły szlachty i magnaterii obietnicą przyszłych wspaniałości do tego stopnia, że zyskuje wierną armię.
Uśmiechem tylko można zareagować na słowa jednego z mieszkańców Rusi, który stwierdza, że skoro car rozesłał po kraju wysłanników mających prostować ponoć kłamliwe opowieści o carewiczu Dymitrze, to:
„Dlatego wierzymy.
Bo gdyby były to naprawdę głupstwa,
car by na pewno machnął na nie ręką.”
Lud swój rozum ma. A czy dzisiaj nie dzieje się podobnie? Im bardziej czemuś się zaprzecza, tym większą prawdą okazuje się później dana wiadomość. I im dalej zagłębiam się w tekst sztuki Schillera, tym więcej widzę w niej symetrii do tego co dziś, tu i teraz, wieleset lat później. Polityka się nie zmienia, manipulacja również, co najwyżej podlegają udoskonaleniu same metody. Nie inaczej chyba jest z mentalnością narodów.
Natomiast uczucie matki, tutaj ukazanej w osobie Marfy, zostało przedstawione pięknie i bardzo wiarygodnie, szczególnie, gdy słyszymy, że nie wyprze się ona syna na prośbę cara nawet wówczas, jeśli to tylko uzurpator, bo traktuje to jako okazję do zasłużonej zemsty na Borysie.
Pozostaje w nas wrażenie, że w autentyczność pochodzenia Dymitra wierzy tak naprawdę tylko sam Dymitr, zaś wszyscy pozostali chcą po prostu skorzystać z tej nieoczekiwanej okazji. No i wierzy też pewnie zdezorientowany ruski lud, gdyż:
„pomyślcie,
Czy chytry Polak szedłby za oszustem
Nadstawiać karku?”
Reszta tekstu to już tylko wolne zapiski. Dramatu nie ukończono, a nawet to, co pozostało świadczy o mistrzostwie Schillera, jego znajomości historii, a przede wszystkim umiejętności przekazywania złożoności ludzkich reakcji, wahania, niepewności, żądzy władzy i pazerności. W sztuce bohaterowie żyją, są prawdziwi, przypominają też nas, współczesnych, jeśli chodzi o emocje i słabości, jakie nami powodują. Aktualność wielu sytuacji tu opisanych nie ulega wątpliwości, można ją sobie tłumaczyć zapewne na kilka różnych sposobów, jednak nie sposób jej zaprzeczyć
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/