Najnowsze artykuły
- Artykuły„Zmierzch” powraca, a Mickiewicz się zakochujeAnna Sierant4
- ArtykułyW nazwaniu tkwi siłaArnika0
- ArtykułyLive z Zadie Smith już 30 września — tego nie możesz przegapić. Sprawdź szczegóły!LubimyCzytać1
- ArtykułyCo nowego w wydawniczym świecie? 9 wrześniowych premier na ten tydzieńLubimyCzytać6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bernhard Grzimek
5
7,0/10
Urodzony: 24.04.1909Zmarły: 13.03.1987
Niemiecki zoolog, założyciel Narodowego Parku Serengeti.
7,0/10średnia ocena książek autora
14 przeczytało książki autora
32 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nie ma miejsca dla dzikich zwierząt Bernhard Grzimek
7,0
Cóż, Grzimkowi dość daleko do literackości Geralda Durrella. Humoru i napięcia tu niezbyt wiele. Ale Grzimek to… Grzimek. Nazwisko to jest znane każdemu biologowi, który studiował zoologię 30-40 lat temu. Autor całej masy książek przyrodniczych, nie tylko popularnonaukowych, ale przede wszystkim trzynastotomowego wielkiego dzieła „Życie zwierząt”, które bije na głowę słynnego Brehma. Szkoda, że nie zostało przetłumaczone na język polski.
Wracając jednak do książki… Nie jest to typowa opowieść przygodowa czy podróżnicza, więc porównanie z Durrellem jest jak najbardziej na miejscu. Warto przeczytać, żeby sobie uzmysłowić, do jakiego stopnia świat zmienił się zaledwie przez 50-60 lat. Grzimek wyrusza do Afryki wraz z synem po zwierzęta, które mają zasilić odbudowany ogród zoologiczny we Frankfurcie. Ogród, którego Grzimek był przez wiele lat dyrektorem. Ale przygody autora są w sumie mało istotne tutaj. Z książki bije wielka miłość do zwierząt i przyrody. Rozpoczyna się wstępem, który można by bez wahania nazwać wyimkami z najnowszej historii zwierzęcej hekatomby. Grzimek pokazuje, jak bezmyślna głupota ludzka prowadziła w ostatnich 100 latach do wręcz masakry setek tysięcy a nawet milionów zwierząt wielu, wielu gatunków dokonywanych jedynie ku sadystycznej rozrywce postrzelania sobie z broni palnej. Książka jest krzykiem (niestety krzykiem na puszczy) przyrodnika przeciwko polowaniom i myśliwym, których wprost nazywa mordercami. Bo większość opowieści tzw. myśliwych, którzy wyjeżdżali do Afryki, żeby polować na dzikiego zwierza są bajkami wyssanymi z palca i przechwałkami nie odbiegającymi od opowieści podpitych marynarzy sprzed wieków snujących swe fantazje o potworach morskich. Grzimek pokazuje, zresztą cytując niektórych „myśliwych”, że polowania na tzw. grubego zwierza to niemal strzelanie na strzelnicy do nieruchomego celu z bliska. Zero jakiegokolwiek romantyzmu nie mówiąc o jakimkolwiek niebezpieczeństwie. Ciekawa rzecz w kontekście niedawnych pomysłów pewnego ministra, który ma chęć wystrzelać tysiące dzików w Polsce ku uciesze lobby myśliwskiego i jeszcze chcącego im za to płacić.
Książka w Polsce została wydana w 1964 roku. I to jak wydana. Zaskakują liczne ilustracje – fotografie autora z wyprawy. Może nie tyle ilość samych fotografii, co wyjątkowa jakość poligrafii w książce, która powstała dobrze przed epoką druku cyfrowego. Wiele współczesnych wydawnictw popularnonaukowych oszczędzających właśnie na jakości ilustracji powinno spalić się ze wstydu przy tej książce. Warto czasem zajrzeć do starych książek…