Wilkiem w owczej skórze mieszkającym w Nowym Jorku. A może raczej powinno się powiedzieć suką w owczej skórze?
Lubi odważną sztukę i barbarzyński seks. Wierzy w instynkt, bo jego nigdy nie oszukasz.
Powtarza za Wojciechem Eichelbergerem, że największe zagrożenie wiąże się z tym, że przestajemy myśleć, pytać, rozmawiać i poszukiwać. Wtedy w naszym życiu intelektualnym i duchowym zaczyna dominować spożywany bezmyślnie fast food.
Dlatego właśnie stworzyła swoją stronę z licznymi opowiadaniami. Powstała ona również dlatego, że sama była osobą wychowaną w duchu pruderii i seksualnego zakłamania, dzięki czemu doskonale rozumie jakie piętno potrafi to wycisnąć. Wie, jak daleką podroż w głąb siebie trzeba odbyć, by móc beztrosko cieszyć się własną cielesnością.
Chciałaby, żeby to co tu czytelnik znajdzie na jej stronie i w jej książkach, pobudzało do myślenia, skłaniało do zastanowienia, albo chociaż wywoływało przyjemne sensacje w podbrzuszu:)http://goodgirlproject.com/
„Niebajka” to książka przepełniona inteligencją oraz emocjami. Goodgirl pozytywnie zaskoczyła mnie niesamowitą otwartością. Uchyla przed Czytelnikiem spory kawałek swojego dzieciństwa oraz życia i przeżyć jej towarzyszących. Były momenty, w których serce boleśnie się ściskało. Były momenty, przy których szeroki uśmiech sam cisnął się na twarz. Nie brakowało też tych, gdzie zaciskały się uda. Przy czym należy pamiętać, że Autorka przedstawia prawdziwe oblicze BDSM.
Przez całą lekturę towarzyszyło mi poczucie podziwu dla Autorki. Rozliczyła się z przeszłością, miała odwagę odbyć podróż w głąb siebie, poznać swoją mroczną stronę. Do tego ma nieustającą odwagę, by mówić głośno o tym, co lubi, wbrew wszystkim. Pokazuje, że można być feministką w szpilkach, nie stroniącą od seksu. Głośno porusza całe spektrum tematów ważnych i potrzebnych. Od mitów BDSM, przez AIDS i inne choroby po aborcję. Po raz kolejny bezkompromisowo rozprawia się z zaściankowym społeczeństwem, Kościołem, obłudnym systemem rodzinnym oraz sprzeciwia się stereotypom. Dzieli się także z Czytelnikiem trafnymi spostrzeżeniami, zmuszającymi do refleksji. To nie jest książka, której treść się zapomina. Otwieranie innym oczu wychodzi Autorce perfekcyjnie.
Goodgirl pokazuje, że chociaż życie to nie bajka, to jeśli jesteśmy świadomi naszych potrzeb i mamy odwagę je zaspokajać, wtedy na moment możemy poczuć się jak w bajce. Mamy okazję przez chwilę znaleźć się we własnym "ogrodzie rozkoszy (nie)ziemskiej".
Nie wiem czym ta książka zasłużyła na tak pozytywne opinie. Niemal jedyną jej zaletą jest wyciągnięcie na światło dzienne spraw BDSM (jeszcze zanim Grey stał się modny). Jednak o samym BDSM wiele się nie dowiemy – otrzymamy tutaj jedynie jednostkowe doświadczenia. Przeczytamy natomiast wiele pseudo-filozoficznych dywagacji na temat kondycji społeczeństwa (np. o dupościsku Polaków).
Autorka ukrywająca się pod pseudonimem Goodgirl, na moje oko w okolicach 35 lat, koniecznie chce siebie przedstawić jako osobę bezpruderyjną, wyzwoloną. Tyle, że wielokrotnie sama sobie przeczy. Nie ustrzegła się także typowego dla wielu emigrantów pejoratywnego spojrzenia na swój kraj ojczysty wytykając zaściankowość i zacofanie. Czyżby nie zdawała sobie sprawy, że wszędzie żyją różni ludzie? Stany były rzeczywiście kolebką rewolucji seksualnej, ale nie oznacza to wcale, że seks jest tematem przewodnim wszystkich możliwych spotkań i każdy jest otwarty na wszelkiej maści eksperymenty. To już zależy od człowieka: w Polsce też są amatorzy BDSM, są swingersi i są też tacy, którzy robią to wyłącznie w celach prokreacyjnych. Zatem autorko droga – zanim wypowiesz się na łamach książki w sposób definitywny w jakiejś kwestii bądź łaskawa trochę temat ogarnąć.
Istotną częścią książki są ‘wpisy z namiętnika’ mające na celu ukazanie, jak to wygląda ‘od środka’. Przeczytawszy dwa/trzy czytelnik może darować sobie resztę. Finezji jak na lekarstwo.