Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marek Dyszlewski
1
7,3/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,3/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
28 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Miesięcznik Fantastyka, nr 45 (6/1986)
Cykl: Fantastyka (tom 45)
6,8 z 4 ocen
11 czytelników 0 opinii
1986
Najnowsze opinie o książkach autora
Pożeracz szarości Marek S. Huberath
7,3
Dziś napiszę o trochę starszej książce. Książka niniejsza jest wynikiem II literackiego konkursu "Fantastyki". Zaś o jakości tego konkursu niech świadczy fakt, że jednym z opowiadań zgłoszonych na niego był "Wiedźmin". Oczywiście nie są to wszystkie opowiadania zgłoszone na konkurs, bo tych było ponad 1000, są tu tylko te nagrodzone (poza "Wiedźminem", który został wydany osobno). Tło zostało nakreślone, no to zaczynamy.
Pierwsze opowiadanie jest jak Ogr, a jak wiemy Ogry są jak cebula (i nie dlatego, że im jedzie),a cebula ma warstwy. Tu też trafiamy do" Matrixa", ale stworzonego dla jednego człowieka i ponoć przez niego "kontrolowanego". Podobieństwo do "Matrixa" jest tym większe, że tu też katalizatorem katastrofalnych (być może) zmian, był robot domowy. W tym świecie bohater opowieści ma jeszcze dodatkowy, przydomowy "Matrix" służący mu do tworzenia erotycznych światów. Zmiany zachodzące, po dość niefortunnej przygodzie pralki, do złudzenia przypominają tak modny obecnie steampunk. Końcowa scena gmatwa już i tak pogmatwany świat z opowieści, nawet Dick by się chyba pogubił.
Gdy oddamy nad sobą rządy sztucznej inteligencji, czy okaże się ona od nas samych mądrzejsza na tyle, żeby nam pomóc? I to nie tak jak w "Ja Robot", żeby uratować nas przed nami samymi, trzeba nas wyeliminować dla naszego dobra, tylko pokazując nam, że jest inna lepsza droga. Czy może potraktuje nas jak takich trochę zacofanych rodziców, którym jednak trzeba pomóc i pozwolić podążać indywidualnym ścieżkami, gdy my sami będziemy chcieli dzięki niej nałożyć sobie kaganiec.
Trochę więcej na http://niepamietnikfprefecta.blogspot.com/2012/03/dzis-napisze-o-troche-starszej-ksiazce.html
Pożeracz szarości Marek S. Huberath
7,3
Drugi konkurs „Fantastyki” z 1985 roku wyłonił jednego z największych, jeśli nie największego, zwycięzcę polskich konkursów literacko-fantastycznych w ogóle. To właśnie wtedy drugie miejsce zajęło opowiadanie „Wiedźmin” Andrzeja Sapkowskiego i choć przez samo pismo nie zostało nagrodzone pierwszym miejscem, to ono okazało się największym sukcesem w ogóle. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że dziś to nie tylko opowiadanie, a cała marka, w skład której wchodzą gry komputerowe, dwa tytuły filmowe oraz teksty osadzone w tym świecie. Twórczość Sapkowskiego jest znana nie tylko w Polsce.
O pozostałych opowiadaniach, które w tym konkursie zostały wyróżnione, współcześnie raczej się nie pamięta. Pozostał nam z niego „Wiedźmin”, a inne są znane albo tym, którzy w tamtym czasie byli w fandomie albo interesują się fantastyką nieco głębiej, nie sięgając tylko po nowości. A poznać je wbrew pozorom dość łatwo, bo w 1991 roku ukazał się zbiór „Pożeracz szarości” pod redakcją Macieja Parowskiego, w którego skład wchodzą wszystkie wyróżnione teksty z wyłączeniem „Wiedźmina”. On dostał swój prywatny zbiorek wraz z innymi opowieściami z tego uniwersum. To niewielka książeczka, mająca jakieś 250 stron, zawierająca siedem opowiadań oraz posłowie redaktora.
I tak naprawdę, jeśli chodzi o mnie, w tym zbiorze mogłyby pozostać tylko dwa teksty, a ja i tak byłabym z niego zadowolona. Przede wszystkim interesujący jest ten tekst, który w tym 1985 roku konkurs wygrał. Gdy przeczytałam „Wrócieeś, Sneogg, wiedziaam” Huberatha miałam w głowie jedno słowo na określenie tego opowiadania. Angielskie, ale dla mnie najlepiej je oddające: „creepy”. To tekst osadzony w post-apokaliptycznym świecie, w którym ludzkość… cóż, po prostu nie wygląda już tak, jak powinna. Nie chcę zbyt wiele zdradzać, ale to naprawdę obrazowy, trochę obrzydliwy i zdecydowanie straszny obraz przyszłości, który po prostu wzbudza ciarki. Nie jest to w żadnym razie lektura miła, ale zdecydowanie bardzo dobra.
Nie dziwię się, że to Huberath wygrał tamten konkurs. Z resztą, w którymś ze swoich tekstów Parowski wspominał, że „Wiedźmin” nie wygrał, bo głupio im (komisji) wręczyć nagrodę czemuś, co tak dobrze się czyta. O ile historie o Geralcie to generalnie bardzo dobra przygoda, o tyle przyznaję, że w tym starciu Huberath wygrał słusznie.
Drugie opowiadanie jest tym tytułowym. „Pożeracz szarości” Meszka to fantasy swoją konstrukcją bardzo przypominające baśń o miłości. Jak w posłowiu napisał Parowski, emocje w nim zawarte wręcz graniczą czasem z kiczem, ale… ja czasem po prostu taki kicz lubię.
Pozostałe teksty były lepsze i gorsze, ale albo nie trafiały w moje gusta, albo wydawały się trochę tekstami z dawniejszej epoki SF, która nie zawsze wzbudza we mnie większe uczucia. Mamy tu trochę o wchodzeniu w przestrzeń „wirtualną”, mamy Gocieka i jego krótki tekst powiedziałabym: fantasy. Jest nawet i fantasy nawiązujące do świata wschodu, ale to po prostu nie były opowiadania, których czytanie naprawdę by mnie angażowało.
W każdym razie, te dwa opowiadania są dla mnie wystarczającym powodem, aby po lekturze mieć dobre wspomnienia. Być może też kiedyś do zbiorku i tych opowiadań wrócę, bo jest zawsze możliwość, że po prostu tym razem coś mi umknęło. Niezależnie jednak od tego, dobrze mieć takiego „Pożeracza szarości” w swoim zbiorze. W końcu to, bądź co bądź, dość istotny dla polskiej fantastyki zbiorek.