Najnowsze artykuły
- ArtykułyCosy crime, czyli kryminał kocykowy: 7 książek o bezkrwawych zbrodniachAnna Sierant63
- ArtykułyCzytamy w weekend. 11 października 2024LubimyCzytać426
- ArtykułyNoc Bibliotek już dzisiaj! Sprawdź, jakie atrakcje czekają na odwiedzających!LubimyCzytać2
- Artykuły„Co porusza martwych” – weź udział w quizie i wygraj pakiet książekLubimyCzytać46
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tadeusz Dytko
6
6,7/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
44 przeczytało książki autora
26 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Liberatorem do Polski. Prawdziwa historia małego Janka z RAF
Tadeusz Dytko
7,6 z 5 ocen
10 czytelników 1 opinia
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Na skrzydłach RAF Tadeusz Dytko
6,0
W książce Na skrzydłach RAF Tadeusz Dytko przybliża sylwetkę Jana Cholewy, jednego z tych, którzy przeżyli, tych którzy szczęśliwie przeszli przez wszystkie wspomniane wyżej etapy. Jako ledwie pilot szybowcowy, świeżo przybyły do szkoły pilotów LOPP tragedię września przeżył tylko na ziemi kryjąc się pod gradem niemieckich bomb i pocisków w trakcie ewakuacji do Rumunii. Epizod francuski też przeszedł w roli bezradnego widza, nie walczącego żołnierza. Dopiero w Anglii rozpoczął intensywne, długotrwałe szkolenie lotnicze, które zaprowadziło go do kabiny pilota bombowego Wellingtona w 300 Dywizjonie Bombowym. Była już późna jesień 1942 roku. W dywizjonie tym odbył szczęśliwie całą turę bojową. Następnie przeszkolił się na czterosilnikowe Halifaxy i w polskiej Eskadrze Specjalnego Przeznaczenia zaczął loty ze zrzutami dla ruchu oporu we Włoszech, Jugosławii, a w końcu i w Polsce. Tu ponownie szczęśliwie zalicza drugą turę bojową, a po jej zakończeniu, na skraju wyczerpania fizycznego i psychicznego lata dalej, z pomocą dla powstańczej Warszawy. Szczęśliwie doczekał końca wojny, ożenił się i wrócił do Polski, do swojego Cieszyna, gdzie przychodzi mu żyć, pracować i działać społecznie w trudnych warunkach powojennego PRL-u.
Cała opowieść przepełniona jest głębokim patriotyzmem bohatera, tym przez duże P i tym lokalnym. Na stronach książki Autor często nawiązuje do niewielkiego wzrostu Jana Cholewy nazywając go Małym Pilotem, co niewątpliwie stanowi nawiązanie do Małego Rycerza z kart sienkiewiczowskich powieści. Podobnie też jak u mistrza, Dytko snuje swą opowieść kwieciście ubarwiając i fabularyzując wspomnienia swojego bohatera. Pokazuje codzienność służby w dywizjonie bombowym, a następnie eskadrze do zadań specjalnych. Trudy lotów bojowych czy to „niskiej wojny”, czyli minowania akwenów morskich, czy to „wojny wysokiej” – bombardowania Niemiec lub terytoriów przez nich okupowanych. Strach, zmęczenie, obowiązek, śmierć, zwątpienie i nadzieja każdego dnia i każdej nocy. Jeszcze większego wysiłku i samozaparcia wymagały loty ze słonecznych Włoch do Polski. Wielogodzinna walka z warunkami atmosferycznymi, flakiem, czyhającymi w ciemności myśliwcami, zawodnym czasem sprzętem, myślami o tych co tam na dole i tęsknotą do nich, przenikliwym zimnem i totalnym zmęczeniem. Wszystko to opisane zostało w sposób bardzo obrazowy, plastyczny.
Po nastrojeniu się na nieco wzniosłe tony i rozbudowane opisy, tekst czyta się dobrze, nawet przyjemnie. Nic to, że z wyprawy bombowej nad Niemcy lotnicy wracają lecąc nad oceanem. Nic to, że samotnego Wellingtona atakują Sztukasy. Nic to, że pilot robiąc unik kopie w ster wysokości. Nic to, gdyż najważniejsze są losy Jana Cholewy, przedstawione przez Autora na swój sposób. Opisując losy Małego Pilota Tadeusz Dytko przekazuje historii jego osobę i jej dzieje, ocala od zapomnienia. Oddaje też w ten sposób hołd tym, którym niedane było doczekać końca wojny i przekazać swojej opowieści potomnym. Opowieści o latach i ludziach, o których zapomnieć nam nie wolno.
Więcej na: lot-nisko.blogspot.com
Liberatorem do Polski. Prawdziwa historia małego Janka z RAF Tadeusz Dytko
7,6
Gdyby przyszło podsumować tą książkę jednym wyrażeniem określiłbym ją jako zmarnowany potencjał.
Losy polskich pilotów, szczególnie pilotów dywizjonów myśliwskich zostały dobrze udokumentowana i są powszechnie znane. Trochę gorzej sytuacja ma si,ę z pilotami dywizjonów bombowych. Ich służba mimo że równie niebezpieczna nie była aż tak spektakularna jak służba takich asów jak Skalski czy Urbanowicz.
W swojej pracy autor stara się przybliżyć sylwetkę jednego a asów lotnictwa bombowego, Jana Cholewy. Pilota z rekordową liczbą wykonanych misji w tym największą liczbą misji do okupowanej Polski.
Już na samym początku książki pojawiają się błędy i nieścisłości. Autor wymieniając medale jakimi został wyróżniony Jan Cholewa podaje między innymi że pilot czterokrotnie otrzymał Krzyż Lotniczy. Takiego odznaczenia nie było. Pilot był wyróżniony ale Medalem Lotniczym. Dodatkowo autor wprowadza chaos tłumacząc nazwy odznaczeń brytyjskim na język polski. O wiele bardziej zrozumiałe było by pozostanie przy oryginalnym nazewnictwie.
Kolejnym minusem są niektóre opisy np. walk i misji. Szczególnie zapada w pamięć opis minowania portu. Według autora okręty podwodne zanurzały się pod wodę w trakcie tego ataku. Jak miały tego dokonać autor już nie precyzuje (w portach głębokość wody jest dosyć mała i okręt miały duży kłopot aby skutecznie schronić się przed atakiem, dodatkowo dla okrętów podwodnych wybudowane żelbetonowe schrony które były najlepszą ochroną przed atakiem z powietrza). Kolejnym ze szczegółów który bardzo rzucił się w oczy jest opis jednego z ataków bombowych. Autor pisze że bomby pilota Cholewy trafiły w cel. Odważna teoria jeśli weźmiemy pod uwagę skuteczność ówczesnego nocnego bombardowania.
Kolejną ciekawską jest fragment w którym autor opisuje sytuację gdy samolot pilotowany przez polskiego asa prawie zderza się z amerykańskim samolotem B 24. Po wylądowaniu w bazie gdzie stacjonują amerykanie piloci omawiają całe zdarzenie. Nie było by w tym nic dziwnego gdyby nie to że według autora pilotem tego samolotu miał być czarnoskóry Amerykanin. W tamtych czasach w siłach powietrznych armii USA panował segregacja rasowa i jest nie możliwe aby czarnoskóry żołnierz pilotował ten samolot. Istniała co prawda w czasie wojny grupa bombowa z czarnoskórymi pilotami ale latali oni na samolotach B-25 i stacjonowali w innym miejscu.
Innym mankamentem książki są liczne powtórzenia. Co jakiś czas autor wraca to tych samych wydarzeń przepisując ponownie to co już napisał. Odnosi się przez to wrażenia jakby dwa razy czytało się to samo.
Minusem książki jest bardzo uboga bibliografia. Pisarz korzystał jedynie z dziennika Jana Cholewy i... swoich wcześniejszych publikacji. Przy tego typu książkach aż prosi się o sięgnięcie do archiwów czy jakiś publikacji naukowych poświęconych danemu zagadnieniu.
Ostatnią niezrozumiałą dla mnie rzeczą jest przytoczenie przez autora kilku biogramów polskich żołnierzy poległych na misjach. Jestem jak najbardziej za oddawaniem hołdu weteranom, weteranom poszkodowanym oraz poległym na misjach jednak biogramy zawarte w książce nie wnoszą nic do książki. Dodatkowo jest ich tylko kilka. Co z pozostałymi żołnierzami którzy oddali życie służąc na misjach?
Podsumowując książka porusza bardzo ciekawy temat jednak sposób jego prezentacji oraz liczne błędy i nieścisłość znacząco obniżają ocenę jaką można wystawić tej publikacji.