Mała książka o śmierci Pernilla Stalfelt 6,5
ocenił(a) na 347 tyg. temu Jako dorośli często chcemy chronić dzieci przed tym, co wydaje nam się straszne. Śmierć jest jednak częścią życia i prędzej czy później będzie trzeba dziecko wprowadzić w ten temat, odpowiedzieć na pytania o to, czemu nie ma już z nami dziadka albo dlaczego chomiczek przestał się ruszać? Czemu rybka pływa jakoś tak dziwnie, a w ogóle to kiedy wróci babcia?
Nie każdy wie, jak to zrobić. A czy ,,Mała książka o śmierci” nam w tym pomoże? Odpowiedź brzmi: nie. Oto dlaczego: z jednej strony książka Pernilli Starfelt porusza bardzo ważny, często marginalizowany temat, jakim jest śmierć. Zaczynamy od definicji, a potem przechodzimy do tego, czym sama śmierć jest, jak wyglądają ludzie, którzy umarli i kiedy w ogóle żyjące istoty umierają. Dowiadujemy się też, że śmierć może spotkać również dzieci. Jeśli zachorują, albo spotka je wypadek, albo czasem rodzą się nieżywe…
Tu jednak pojawia się pewien problem, a mianowicie wytłumaczenie, że ,,wszystko, co żyje, musi kiedyś umrzeć”, bo ,,ciągle rodzą się i rosną nowi ludzie, dla których musi się znaleźć miejsce na ziemi”. Już pomijając to, że to wytłumaczenie jest tak płytkie, jak kałuże na chodniku pod moim blokiem, to nietrudno mi wyobrazić sobie jakieś szczególnie wrażliwe dziecko, które zaczyna myśleć (jak to dzieci),że ukochany dziadek czy ulubiony kotek umarł po to, żeby ono mogło się urodzić i dorosnąć. Wbijanie w poczucie winy – nawet niecelowe, bo nie wydaje mi sie, żeby autorka miała to konkretnie na myśli – nie jest zapewni żadnemu dziecku dobrego startu w życie. Dorosłemu też nie, ale to inna sprawa.
Więcej pod adresem: https://tekstomancja.wordpress.com/2023/09/21/mala-ksiazka-o-smierci-pernilli-starfelt/