Akira Toriyama urodził się 5 kwietnia 1955 roku w Kiyosu (prefektura Aichi, Japonia). Jest jednym z najpopularniejszych twórców mangi na świecie. Swoją karierę rozpoczął dzięki filmowi Walta Disneya „101 dalmatyńczyków” . Młody wówczas Toriyama był wręcz zafascynowany kreską i wkrótce potem sam zaczął rysować. Nie myślał jednak, iż stanie się tak popularnym rysownikiem. Rozpoczął naukę w Wyższej Szkole Przemysłowej, po czym podjął pracę w reklamie. Ta jednak nie pozwalała mu na realizację marzeń i w krótkim czasie porzucił ją dla rysowania. Swoje pierwsze dzieło „Wander Island” opublikował w japońskim magazynie „Shūkan Shōnen Janpu”. Sukces odniósł jednak dopiero publikując w 1980 roku mangę Dr. Slump, a wkrótce potem rozpoczął prace nad serią Dragon Ball, której pierwszy tom ukazał się w grudniu 1984 r, a serial na jej podstawie niecałe dwa lata później. Był to wręcz niesamowity sukces. Akira zawarł w nim wszystko to, co charakteryzowało jego dzieła, czyli dynamiczną akcję, zróżnicowanych bohaterów i całą masę humoru. Była to też pierwsza z jego mang, na której wpływ mieli fani, bowiem jak przyznał sam mistrz, niektóre wątki zmieniał, bądź też pisał na nowo właśnie ze względu na listy od fanów, czego przykładem jest Vegeta. (Początkowo miał się pojawić tylko jako czarny charakter, dzięki fanom pozostał jednak w serii).
O ile uwielbiam te okresy przygotowawcze w serii Dragon Ball, gdy główni bohaterowie trenują do jakiegoś ważnego pojedynku, to kwintesencją tej serii są właśnie te pojedynki - często przegadane, ale też pełne akcji. I zarówno to "przegadanie" ma swój nieodparty urok, jak i te szybkie wymiany ciosów i wzajemne uniki. Goku wraz z przyjaciółmi musi zmierzyć się z wojowniczymi Sayianami - Nappą i Vegetą, którzy przybyli podbić Ziemię i zdobyć smocze kule. Wartka akcja, humor, ale też mnóstwo wzruszeń - czyli wszystko, za co można pokochać serię Dragon Ball.
KONIEC I POCZĄTEK
I jest dwudziesty tomik „Dragon Balla Super” po polsku. Okej, jakiś już czas od premiery minął, ale w końcu po niego sięgnąłem i… No cóż, tu finał w końcu osiąga „Saga Granolli” i zarazem zaczyna się nowy wątek – inny, spokojniejszy, przejściowy, stanowiący pomost między tymi wydarzeniami a tym, co widzieliśmy w filmie „Super Hero”. I chociaż większość tomu to nic innego, jak mordobicie, to jest tu miejsce na kilka zaskoczeń, a przy okazji miłego uderzenia w nieco inne, bardzo do mnie trafiające klimaty. Ale po kolei.
Treść. Głównie, no, walka trwa. Vegeta zaczyna przegrywać swój pojedynek. Pora więc by to Gokū wkroczył do akcji i pokazał na co go stać. Ale czy ultrainstynkt wystarczy w tej sytuacji? Gdy okazuje się, że nawet to za mało, wraca Granola i…
Potem, w kolejnej opowieści, Goku i Vegeta chcą stać się jeszcze silniejsi. Więc tradycyjnie ćwiczą u bogów. A na Ziemi… No na Ziemi Goten i Trunks bawią się w Great Sayiamanów X i zwalczają zło w przebraniu. Tak, żeby nikt się nie dowiedział. Jednocześnie Trunks stara się poderwać Mai, ale idzie mu to opornie, bo dziewczyna ma sporo na głowie. A tu jeszcze Pilaf kombinuje swoje z kulami. Ale prawdziwy problem leży gdzie indziej. W okolicy widywane są dziwne stworzenia, a także roznoszą się plotki o duchach. Goten i Trunks będą musieli zmierzyć się z czymś, z czym jeszcze nie mieli do czynienia…
http://ksiazkarniablog.blogspot.com/2024/01/dragon-ball-super-20-wszystkie-rece-na.html