Dziennikarz kulturalny, autor kilkuset rozmów z ludźmi kultury. Od dwudziestu lat, będąc gejem, jest także zaangażowany w queerowe życie Polski, zarówno dziennikarsko jak i aktywistycznie. Współtworzył wiele kulturalnych projektów LGBT+, napisał z Dominiką Buczak książkę "Gejdar", a w Radiu RDC (warszawskiej rozgłośni Polskiego Radia) prowadził z Maciejem Nowakiem program Homolobby, jedyną w historii Polski queerową audycję w publicznych mediach. Od lat pisze do „Wysokich Obcasów”, weekendowego magazynu Gazeta.pl i polskiej edycji „Vogue”. W roku 2018 przeprowadził się z Warszawy do Poznania.
Czytając o "Piśmie" jako o "Polskim New Yorkerze" mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać. Czyli przede wszystkim treści dla znużonej wielkomiejskiej klasy średniej. I oczywiście się w tym względzie nie myliłem.
Zacznę jednak od tego, co mi się w tym "Piśmie" podobało. Mianowicie reportaże. Co prawda w formach książkowych ich liczba rośnie niczym grzyby po deszczu, jednak czasopisma od dawna ograniczają na nie budżety. Nic w sumie dziwnego, bo przecież w przypadku portali lepiej sprzeda się clickbait napisany przez media-workera, natomiast po tzw. dzienniki i tygodniki opinii sięgają już tylko ludzie chcący jedynie czytać kolejną jałową publicystykę. Może i reportaże te nie były szczególnie odkrywcze, ale po prostu były.
Druga ciekawa rzecz to treść tekstów dotyczących głównego tematu numeru, a więc sytuacji w służbie zdrowia. Szczególnie w okresie "pandemicznym" włos się jeży na głowie, zaś z drugiej strony chyba nieco już do jej kondycji przywykliśmy...
Co z kolei mi się nie podoba? W sumie należy zacząć od opowiadań, bo to właśnie ono rozpoczyna ten numer. Widać więc wyraźnie, że za literaturę wzięły się teraz osoby nie mające w gruncie rzeczy nic ciekawego do przekazania. Infantylne porównania, niepotrzebne szczegółowe opisy czy treść mająca zapewne zmusić do refleksji, a tak naprawdę nie zawierająca nic godnego uwagi. Podobnie jest zresztą w przypadku komiksów.
Poza tym dwie typowe obsesje współczesnej liberalnej lewicy: żeńskie końcówki oraz ciągłe podkreślanie rzekomych zmian klimatycznych. Do tego drugiego już się powoli (niestety) przyzwyczajam, ale to pierwsze strasznie kuje w oczy. Widać, że lewica zarzucająca prawicy "głupie ideologiczne wojenki" sama nie zamierza ich odpuszczać.
Do tego dochodzą z kolei miłe dla mojego ucha mocno krytyczne względem kapitalizmu treści. Obawiam się jednak, że przeciętny odbiorca "Pisma" nieszczególnie bierze je sobie do serca, raczej przekartkowując niewygodne strony podczas realizacji wieczornego "work-life balance". Oczywiście robiąc to na osiedlu wybudowanym na ostatnich zielonych terenach znajdujących się w Warszawie czy Poznaniu.
Zbiór wywiadów z szesnastoma gejami. Różni ich wiele: wiek, zawód, status społeczny, podejście do życia. Łączy - orientacja seksualna. Opowiadają o sobie: swoich problemach, nadziejach, sukcesach, lękach, przekonaniach. O tym, jak to jest być homoseksualistą w Polsce.
Forma wywiadu jest łatwo przyswajalna, dodatkowo sprawia, że bohaterowie wydają nam się w jakiś sposób bliżsi. A dzięki temu, że bez pudrowania mówią o przywarach gejowskiego środowiska, nie unikając w wielu miejscach jego krytyki, nie ma się wrażenia, iż jest to "beszczelna propaganda".
Myślę, że to bardzo potrzebna książka, którą powinno przeczytać jak najwięcej osób.
Geje, szczególnie młodzi - żeby mogli zobaczyć, że nie są w swoich przeżyciach osamotnieni, że wielu chłopaków przed nimi przechodziło przez odkrywanie swojej seksualności, pierwsze miłości czy coming out i jakoś to przeżyli, świat się nie zawalił.
Rodziny i przyjaciele - żeby mogli lepiej zrozumieć homoseksualnych bliskich.
Antagoniści gejów - żeby pojęli, że za stygmatem pedała kryje się człowiek taki sam, jak oni.
Wszyscy inni - żeby odkryć, że ci, których wrzuca się do worka z napisem "geje" to tak naprawdę bardzo zróżnicowana społeczność.