Najnowsze artykuły
- Artykuły„Zmierzch” powraca, a Mickiewicz się zakochujeAnna Sierant3
- ArtykułyW nazwaniu tkwi siłaArnika0
- ArtykułyLive z Zadie Smith już 30 września — tego nie możesz przegapić. Sprawdź szczegóły!LubimyCzytać1
- ArtykułyCo nowego w wydawniczym świecie? 9 wrześniowych premier na ten tydzieńLubimyCzytać6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Allan Lazar
1
5,8/10
Pisze książki: albumy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
89 przeczytało książki autora
197 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
101 postaci, które zmieniły świat, choć nigdy nie żyły
Allan Lazar, Dan Karlan
5,8 z 67 ocen
269 czytelników 6 opinii
2006
Najnowsze opinie o książkach autora
101 postaci, które zmieniły świat, choć nigdy nie żyły Allan Lazar
5,8
Książka z gatunku lekkie, łatwe i przyjemne. Czyta się bardzo szybko [tak akurat starcza na jedno popołudnie]. Trójka nietuzinkowych autorów [wykładowca medycyny, biochemik/programista i chemik] w zabawny sposób opisuje 101 fikcyjnych postaci, które miały mniejszy lub większy wpływ na losy świata. W książce możemy spotkać dwa zestawienia postaci: ze względu na ważność oraz podział na tematyczne rozdziały. Dodatkowo między rozdziałami można znaleźć porozrzucane interludia opisujące etapy powstawania książki. Oczywiście nie można zapomnieć o wkładzie Yogiego ;) ale kim jest Yogi niech czytelnik przekona się sam.
Niektóre rozdziały np. z dobrze znanymi postaciami z mitów można pobieżnie przejrzeć, chociaż akapit o Herkulesie zasługuje na odrobinę więcej uwagi. Z kolei nieco krytyczne pokazanie bajek może skłonić czytelnika do myślenia. Na uwagę zasługuje też rozdział poświęcony zbrodni w pewien sposób porównujący temat z punktu widzenia detektywa/stróża prawa oraz zbrodniarza.
Podsumowując:
*na plus: tematyczny podział na grupy i zabawny sposób przedstawienia wszystkich postaci;
*na minus: bardzo rzucający się w oczy amerykanizm [może nie wszystkim to będzie przeszkadzać, ale mnie wyjątkowo irytowało].
Czy warto przeczytać?
Jeśli ktoś ma ochotę na lekką wakacyjną lekturę albo coś specjalnie na długi jesienno-zimowy wieczór, to zdecydowanie tak.
101 postaci, które zmieniły świat, choć nigdy nie żyły Allan Lazar
5,8
Sięgając po „101 postaci...” spodziewałam się książki napisanej rzetelnie i z przymrużeniem oka. Okazało się, że tylko drugie z moich oczekiwań zostało spełnione, choć i to w sposób daleki od ideału. Wydawało mi się, że przede mną leży lekkie, popularnonaukowe opracowanie tematu i niestety – zawiodłam się. To raczej spisana gawęda snuta przez trzech kumpli, w barze, przy piwie i orzeszkach. A co za tym idzie? Głównie minusy.
Przede wszystkim – nie dajcie się zwieść mylnemu tytułowi. To nie są postaci, które zmieniły świat. W oryginale tytuł brzmi „The most 101 influential people who never lived”. I rzeczywiście, mowa o postaciach wpływowych i znaczących, ale nie na całym świecie. Szkoda, że tłumacz nie pokusił się o bardziej wierny przekład tego nieszczęsnego tytułu, bo chodzi tu przede wszystkim o postaci zmieniające Amerykę. Dlatego też kilka z nich w ogóle nie było mi znanych i o ich istnieniu dowiedziałam się dopiero teraz. Wyraźnie widać nastawienie na amerykańskiego odbiorcę. Tu nawet poczucie humoru jest amerykańskie, z taką charakterystyczną nutą arogancji. Żarty są dość specyficzne, czasem naprawdę zabawne (a widać, że autorzy są przekonaniu o cudownej sile swoich dowcipów),czasem po prostu żenujące.
Książka jest bardzo, baaardzo nierówna. Zdarzają się postaci opisane w sposób ciekawy i dość wyczerpujący, ale są też takie, o których napisano 2 strony streszczenia (np. fabuły książki z której zaczerpnięto postać) i zaledwie 1-2 zdania podsumowania o tym, jaki faktycznie miały wpływ na historię i kulturę i dlaczego trafiły na listę. Do tego trochę błędów merytorycznych, wynikających ze zwykłej niewiedzy, widocznych nawet dla mnie, laika, niespędzającego długich godzin na zbieraniu materiałów do napisania takiej książki.
I ten gawędziarski styl! Dla mnie to było męczące, familiarny ton pozbawił mnie resztek złudzeń – to nie jest książka dla wymagającego czytelnika oczekującego rzeczowości. Nie razi mnie oczywiście poczucie humoru samo w sobie, bo i temat nie jest do końca poważny, ale ta wspomniana arogancja i poufałość już tak. A wiąże się z tym jeszcze jeden minus w postaci „dobrych rad”. Autorzy od nich nie stronią. A szkoda, bo do przymiotnika „dobry” naprawdę im daleko. Porady typu ”Bądźcie bardzo ostrożni. Zweryfikujcie informacje, zanim zaczniecie działać.” jakoś nie zrewolucjonizowały mojego myślenia. Ogromną (!) wadą jest przemycanie prywatnych poglądów autorów z nacechowaniem „oto jedyne słuszne założenia, a wy na pewno się z nami zgadzacie”. Otóż nie, ja się nie zgadzałam i mierziło mnie to ciągłe kpiarskie puszczanie oka, że „może inni myślą inaczej, ale to my mamy rację i jesteśmy fajniejsi”. Co za arogancja, znów!
Plusem jest aspekt graficzny. Czcionka nie męczy wzroku, rozdziały i poszczególne opisy są jasno i czytelnie rozplanowane. Powiedziałabym nawet, że układ strony zachęca do czytania. :)
Być może miałam zbyt wysokie oczekiwania, ale niestety, „101 postaci, które zmieniały świat, choć nigdy nie żyły” bardzo mnie rozczarowały. Szkoda, że tak dobry pomysł nie był należycie wykorzystany. Nie został tak kompletnie zmarnowany, bo jednak są fragmenty dobrze przygotowane, ciekawe i zabawne, ale przy takim potencjale zdecydowanie liczyłam na coś więcej. Warto przeczytać dla rozrywki i po to, żeby móc sypnąć kilkoma ciekawostkami w towarzystwie, ale niewiele poza tym.
Przede wszystkim – nie dajcie się zwieść mylnemu tytułowi. To nie są postaci, które zmieniły świat. W oryginale tytuł brzmi „The most 101 influential people who never lived”. I rzeczywiście, mowa o postaciach wpływowych i znaczących, ale nie na całym świecie. Szkoda, że tłumacz nie pokusił się o bardziej wierny przekład tego nieszczęsnego tytułu, bo chodzi tu przede wszystkim o postaci zmieniające Amerykę. Dlatego też kilka z nich w ogóle nie było mi znanych i o ich istnieniu dowiedziałam się dopiero teraz. Wyraźnie widać nastawienie na amerykańskiego odbiorcę. Tu nawet poczucie humoru jest amerykańskie, z taką charakterystyczną nutą arogancji. Żarty są dość specyficzne, czasem naprawdę zabawne (a widać, że autorzy są przekonaniu o cudownej sile swoich dowcipów),czasem po prostu żenujące.
Książka jest bardzo, baaardzo nierówna. Zdarzają się postaci opisane w sposób ciekawy i dość wyczerpujący, ale są też takie, o których napisano 2 strony streszczenia (np. fabuły książki z której zaczerpnięto postać) i zaledwie 1-2 zdania podsumowania o tym, jaki faktycznie miały wpływ na historię i kulturę i dlaczego trafiły na listę. Do tego trochę błędów merytorycznych, wynikających ze zwykłej niewiedzy, widocznych nawet dla mnie, laika, niespędzającego długich godzin na zbieraniu materiałów do napisania takiej książki.
I ten gawędziarski styl! Dla mnie to było męczące, familiarny ton pozbawił mnie resztek złudzeń – to nie jest książka dla wymagającego czytelnika oczekującego rzeczowości. Nie razi mnie oczywiście poczucie humoru samo w sobie, bo i temat nie jest do końca poważny, ale ta wspomniana arogancja i poufałość już tak. A wiąże się z tym jeszcze jeden minus w postaci „dobrych rad”. Autorzy od nich nie stronią. A szkoda, bo do przymiotnika „dobry” naprawdę im daleko. Porady typu ”Bądźcie bardzo ostrożni. Zweryfikujcie informacje, zanim zaczniecie działać.” jakoś nie zrewolucjonizowały mojego myślenia. Ogromną (!) wadą jest przemycanie prywatnych poglądów autorów z nacechowaniem „oto jedyne słuszne założenia, a wy na pewno się z nami zgadzacie”. Otóż nie, ja się nie zgadzałam i mierziło mnie to ciągłe kpiarskie puszczanie oka, że „może inni myślą inaczej, ale to my mamy rację i jesteśmy fajniejsi”. Co za arogancja, znów!
Plusem jest aspekt graficzny. Czcionka nie męczy wzroku, rozdziały i poszczególne opisy są jasno i czytelnie rozplanowane. Powiedziałabym nawet, że układ strony zachęca do czytania. :)
Być może miałam zbyt wysokie oczekiwania, ale niestety, „101 postaci, które zmieniały świat, choć nigdy nie żyły” bardzo mnie rozczarowały. Szkoda, że tak dobry pomysł nie był należycie wykorzystany. Nie został tak kompletnie zmarnowany, bo jednak są fragmenty dobrze przygotowane, ciekawe i zabawne, ale przy takim potencjale zdecydowanie liczyłam na coś więcej. Warto przeczytać dla rozrywki i po to, żeby móc sypnąć kilkoma ciekawostkami w towarzystwie, ale niewiele poza tym.