Fajna, sympatyczna autorka i jej bardzo rzetelnie opisane zmaganie się ze
śmiertelną chorobą i reakcją otoczenia. Najbardziej wkurzający jest tu mąż - Olle - beznamiętny ( jeśli coś się dzieje to opatrzy, poszuka hospicjum lub miejsca na pochówek, wybełkocze, że kocha, ale w pracę ucieka na tyle godzin, że za bardzo się żoną nie zajmuje - taki zimny człowiek)...
Ja uważam, że ta książka to jednak pamiętnik, w którym brakuje dat. Dużo jest wspomnień autorki z dzieciństwa. Jako, że choroba sklaniala ją do takiego rozmyślania o przeszłości, trochę teraźniejszości dla mnie za mało. Styl jak dla mnie specyficzny, poetycki bardzo.
Podziw za to, że wgl będąc w takim stanie pisała ! A choroba bezczelna i agresywna.