Ostatnie dni Pompei Edward Bulwer-Lytton 6,2
Florian „Bardzo przypomina mi Quo vadis :)”
Alannada „momentami czułam się, jakbym czytała Quo vadis”
Słuszne spostrzeżenie, „Ostatnie Dni” są pierwszą z takich powieści (właściwie jedną z pierwszych, gdyż „Les Martyrs” są wcześniejsi),chociaż mnie bardziej przypominają „Przygody Meliklesa”, ich autor Makowiecki na pewno napisałby to lepiej.
Książka z 1834, o 2 lata wcześniejsza od „Irydiona”.
Galfryd
„odnoszę silne wrażenie – że wydanie sprzed 16 lat (tutaj opisywane) to NIE JEST CAŁA POWIEŚĆ – że to swoisty "wybór" wątków i tematów.”
Dokładnie. Z pomocą FBC uzyskałam pełne wydanie z 1899, trochę trudne w czytaniu, zatem uznałam, że prościej będzie poznać w oryginale.
Zatem lato 79 r. Początek krótkiego panowania Tytusa. Pompeje pod Neapolem.
Bogaty i szlachetny Ateńczyk Glaukos (Γλαῦκος Błękitnoszary) kocha Jonę (Ἰόνη Fiołek imię nimfy morskiej) w nim zaś zakochane są córka nowobogackiego Diomedesa Julia (Bulwer – Lytton chyba uznał to za imię, lecz było nazwiskiem) oraz Nidia (Νυδια może od nidus „gniazdo”) niewidoma niewolnica sprzedająca kwiaty. Umie pięknie śpiewać, należy do karczmarza Burbo. Jego żona Stratonika (Στρατoνίκη Zwycięska Armia) nazywana jest Amazonką, gdyż potrafi bić, swego męża także.
Na pytania bywalców tawerny, głównie gladiatorów, gdzie Nidia, odpowiada:
– Wynajmuję ją do śpiewania na imprezach. Głównie to potrafi. Ten drań z targowiska mnie oszukał, zataił jej ślepotę, a zniknął tak, że nie było na kogo wnosić skargi.
Otóż przy sprzedaży człowieka czy zwierzęcia należało ujawnić wady ukryte, jak skłonność do ucieczki, jawne, jak kalectwo, nabywca powinien zauważyć. Za wprowadzenie w błąd nabywca mógł zażądać bądź rozwiązania umowy ze wzajemnym zwrotem ceny i towaru (co nosiło nazwę „actio redhibitoria”) bądź tylko obniżenia ceny (odpowiednio „actio quanta minoris”).
Któregoś razu śpiewaczka wraca ze słowami:
– Możecie mnie zabić, lecz więcej tam nie pójdę.
Jakoby chodziło o obrzędy ku czci Izydy.
– Masz robić, co każę – rzucił karczmarz – chcesz być westalką?
Westalką zostać mogła tylko panienka z dobrego domu.
– Zrobię co zechcecie, mogę nawet żebrać, tylko nie wysyłajcie mnie tam, albo pójdę ze skargą do pretora!
Wątpliwe by to pomogło. Pretor chronił niewolników w ograniczonym zakresie. Dopiero w połowie II w. cesarz Antoninus Pius zabronił znęcania nad niewolnikami ponad miarę (supra modum) czy bez powodu (sine causa),jak głoszą „Instytucje Gajusa” (1, 53). Gdyby niewolnik szukał azylu u podobizny cesarza, należało zbadać przyczynę i o ile właściciel był zbyt srogi, mógł zostać zmuszony do sprzedania (Digesta Justyniana 1,6,2). Wcześniej Hadrian, wedle „Historia Augusta”, zabronił wysyłania niewolników jako zawodników na śmiercionośne igrzyska oraz stręczenia ich „bez powodu” (causa non praestita),a jaki mógł być „powód”, który by to uzasadniał? Na razie minął schyłek panowania Wespazjana. Uchodził za dobrego cesarza, jednak wprowadził jedynie zakaz stręczenia niewolnicy do nierządu wbrew woli poprzedniego właściciela, o ile właściciel zechciał zastrzec to przy zbyciu (Digesta 37,14,7).
Stratonika nie okazuje się damą. Zamiast przytulić, zaczyna ją okładać.
Amazonki tak nie postępują.
Gdy to czytam, słyszę śpiew Bonnie Tyler (w tłumaczeniu):
Gdzie mężczyźni dzielni są
Gdzie bogów szukać mam
Gdzie Herkules mężny jest
Co wszystkim radę da
W porę nadchodzi Glaukos. Ktoś musi być dżentelmenem.
– Jak możesz ją bić?
– Pilnuj swego nosa! W końcu jest moją własnością!
– Ile za nią chcesz?
– Jest dla mnie na wagę złota – wtrącił karczmarzyna.
– Skoro tak ją cenicie, trzeba bardziej o nią dbać. Stać mnie na kupno.
– Zapłaciłam za nią sześć sestercji – rzuca Stratonika – Daj dwanaście.
– Dam dwadzieścia, jeśli od razu poświadczysz urzędowo.
Osobliwością prawa rzymskiego było, iż uiszczenie zapłaty nie zawsze wystarczało do zmiany właściciela.
Człowiek lub zwierz był mieniem „res mancipi” którego zbycie i nabycie wymagało bądź obecności pięciu świadków i odważania zapłaty (wychodziło to wówczas z użycia) bądź złożonego przed pretorem oświadczenia nabywcy, że towar należy do niego, zaś zbywcy, że się z tym zgadza. Było to przybliżonym odpowiednikiem czynności notarialnych.
Dwadzieścia sestercji nie wyglądało na duży wydatek.
Cena niewolnika wynosiła we wczesnym Cesarstwie między 200 a 600 denarów (od 800 do 2400 sestercji, Geza Alfoldi „Historia społeczna starożytnego Rzymu”).
Glaukos potępia igrzyska polegające na okrucieństwie. Prawdziwe, takie jak w Olimpii, wyglądają inaczej.
Jednakowoż ma on potężnego a przebiegłego wroga, Egipcjanina Arbacesa (Αρβάκης),kapłana Izydy.
Rozśmieszyło mnie to imię, gdyż zamiast po egipsku (powinien to być jakiś Ahmes czy Amenemhat) brzmi po medyjsku.
Znanych było przynajmniej dwóch Medów o tym imieniu:
„Na czele wojska królewskiego stało czterech wodzów: Abrokomas, Tyssafernes, Gobryas i Arbakes.” (Ksenofont „Anabaza” 1, 7, 12 tłum. Władysław Madyda)
„Pewien niezwykle dzielny i inteligentny człowiek, Arbakes, z pochodzenia Med, przewodził Medom, których, jak co roku, wysłano do Ninosa.” („Biblioteka” Diodora 2, 24 tłum. Małgorzata Wróbel)
Arbaces chcąc uwieść Jonę podstępnie podsuwa Glaukosowi truciznę jako napój miłosny (zmusza do tego wiedźmę wyrabiającą takie napoje, trochę jak w „Starej Baśni”),później wrabia go w zabójstwo brata Jony, które sam popełnił. Glaukos uznany winnym ma stoczyć walkę z lwem. W obronie Glaukosa staje chrześcijanin Olint, tylko pogarszając sprawę, bowiem świadectwo „bluźniercy”, za jakiego uchodzi w oczach wyznawców Izydy, ma wartość ujemną, co więcej, pociąga karę.
Zabójca chce przejąć opiekę nad Joną. Wobec jej sprzeciwów, nikczemnik wiezi ją. Trzyma też w zamknięciu Nidię (która podała truciznę, naiwnie wierząc, że to eliksir) i drugiego kapłana, będącego świadkiem zbrodni, żadajacego nagrody za milczenie.
Nadchodzi dzień igrzysk.
Glaukos ocalał, gdyż lew odmawiał walki. Cześć widzów uznała to za „znak od bogów”. Czyżby Waltari wzorował na tym zakończenie „Mego syna, Juliusza” ?
W końcu dzięki Nidii wina przewrotnego kapłana wychodzi na jaw.
Dziewczyna próbuje uciec, później przekupuje strażnika – niewolnika drogocennym łańcuchem i bransoletami (jakie dostała jako „peculium” od swego nowego właściciela) by zaniósł napisanany przez nią po omacku list do Salustiusza, przyjaciela Glauka.
– Rad bym ci pomóc – mówi strażnik – lecz mógłbym za to zapłacić własną głową. A wszysto co ma niewolnik, należy do jego właściciela, gdybym wziął te ozdoby, można by to uznać za kradzież.
– On może zginąć, jak będziesz zwlekać. Sam by ci je dał, gdyby wiedział, że od tego zależy jego ocalenie. Ale musisz przysiąc, że wykonasz to zadanie.
– Dobra, potrafię ukraść, lecz słowa dotrzymuję.
Przypomniało mi to „Ifigenię w Taurydzie” Eurypidesa. Gdy Orestes (w ramach kary) i Pylades (który nie może zostawić przyjaciela w potrzebie) przybywają do świątyni Artemidy, by położyć kres ofiarom z ludzi, sami mają zostać złożeni w ofierze. Ifigenia przysięga ocalić jednego z nich (którego, muszą ustalić sami),o ile on przysięgnie, iż dostarczy jej list do brata. Bratem jest Orestes, lecz wychodzi to na jaw, gdy ona ujawnia treść, w razie, gdyby list zaginął. Uciekają w troje zabierając posąg Artemidy, by uniemożliwić dalsze ofiary.
Salustiusz w porę przybywa z odsieczą (strażnik chyba gdzieś sobie poszedł) i prowadzi wyzwoloną trójkę na igrzyska. Arbaces wszystkiemu zaprzecza, jednak plącze się. Widownia żąda rzucenia go lwu, lecz zanim sprawiedliwości stanie się zadość, następuje wybuch wulkanu. Arbakes ginie wraz z wieloma innymi, Glaukos i jego ukochana prowadzeni w chmurze pyłu wulkanicznego przez Nidię, nie potrzebującą wzroku, wydostają się na nadbrzeże i odpływają statkiem.
Zakończenie smutniejsze niż można oczekiwać. Nidia zrozumiawszy, że Glaukos kocha Jonę, popełnia samobójstwo, skacząc do wody, kiedy wszyscy śpią. Glaukos i Jona opłakują ją, jak zmarłą siostrę.
Stąd nie oceniam wyżej.
Źródłem, jak pisarz zaznaczył, oprocz danych z wykopalisk, były listy Pliniusza Starszego i „Historia Rzymska” Kasjusza Diona, księga 66, rozdział 22 i następny.
W postaciach Arbacesa i wiedźmy widać zaciekawienie wiedzą tajemną, jakby zapowiedź 40 lat późniejszej „Nadchodzącej rasy”. Czemu egipski kapłan został wcieleniem najgorszego?
Może pod wpływem „Starożytności” Flawiusza (18, 3, 4): za czasów Tyberiusza kapłan Izydy w Rzymie za odpowiednią opłatą umożliwić miał jakiemuś Mundusowi uwiedzenie cnotliwej lecz naiwnej Pauliny, co wyszło na jaw, gdyż Mundus to rozgłosił, jakby miał się czym chwalić. Cesarz zareagował po swojemu, kazał ukrzyżować kapłanów (stręczyciela i niewinnych pozostałych) oraz wyzwolenicę Mundusa, pośredniczącą między nim i stręczycielem, przybytek zniszczyć, uwodziciela jedynie wygnać.
Na czym polegały misteria Izydy? Herodot zaprzecza, by w Egipcie uprawiano ofiary z ludzi czy sakralny nierząd, lecz może to nie wszystkich przekona.
Odkryty w Kyme w Azji Mnieszej, wykuty na zlecenie jakiegoś Demtriosa „odpis ze steli w Memfis, która stoi przy świątyni Hefajstosa” brzmi w skrócie:
jestem Izydą (Εἶσις ἐγώ)
położyłam kres ludożerstwu (ἀνθρωποφαγίας ἔπαυσα)
obaliłam władzę tyranów (τυράννων ἀρχὰς κατέλυσα)
położyłam kres zabójstwom (φόνους ἔπαυσα)
skłoniłam kobiety, by mężczyznom pozwoliły się kochać (στέργεσθαι γυναῖκας ὑπὸ ἀνδρῶν ἠνάγκασα)
uczyniłam sprawiedliwość potężniejszą niż złoto i srebro (τὸ δίκαιον ἰσχυρότερον χρυσίου καὶ ἀργυρίου ἐποίησα)
wyzwalam uwięzionych (τοὺς ἐν δεσμοῖς λύωι)
ustanowiłam miłosierdzie dla błagających (ἱκέτας ἐλεᾶν ἐνομοθέτησα)
(i szereg podobnych zdań, tłum. Anna Świderkówna)
Z dwu przeróbek powieści, jakie znam, ta z 1959 skupiona została na wątku prześladowania chrześcijan, niepotrzebnie udziwniona (Glaukos zostaje „centurionem”, walczy z krokodylem itd. zabili go i uciekł). Lepsza mym zdaniem jest z 1984, tu Nidia ocalała, szereg innych osób także, w tym gladiator Lydon, wyglądający jak Conan Barbarzyńca.