Voodoo. Bogowie, czary, rytuały Andreas Gößling 8,2
ocenił(a) na 79 lata temu Ta tajemnicza religia cieszy się wielką medialną popularnością, która tylko wzmacnia zainteresowanie nią u różnej maści fascynatów i nastawionych na realny kontakt z magią wszelakiego rodzaju czcicieli i wyznawców. Bazuje więc na tej obecności, i jak tylko może stara się reklamować i pokazywać z jak najlepszej strony. Nie jest jej bowiem obce pragnienie prozelityzmu i swoistej ewangeliczności, choć na pewno nie czyni tego na masową skalę lecz bardziej wybrednie, dokonując wyboru swych zwolenników pod swoim kątem (zwłaszcza przydatności),ale i również promocji w świecie (poszukuje tych, którzy coś znaczą, i których nazwiska są znane, bo gdy przyznają się do bycia wyznawcami voodoo to pociągną za sobą innych). Najliczniejsza grupa wyznawców zamieszkuje dziś przede wszystkim Haiti i kraje Afryki takie jak Benin (dawny Dahomej) czy Angola, ale ich liczna reprezentacja związana jest też z murzyńską społecznością na południu USA, zwłaszcza w Nowym Orleanie i Luizjanie. W odbierze społecznym, do którego w znacznej mierze przyczyniło się kino amerykańskie, voodoo kojarzy się z takimi obrzędami jak nakłuwanie laleczek voodoo, w których jeśli umieści się w nich jakiś fragment rzeczy pochodzący od osoby, nad którą zostanie przeprowadzony specjalny rytuał, to będzie można tej osobie, wypowiadając odpowiednie zaklęcia czy rzucając klątwę, sprowadzić nań ból, cierpienie, chorobę a nawet śmierć. Jeden z najbardziej obecnie ciekawych seriali, American Horror Story, w sezonie trzecim zatytułowanym Sabbath bardzo drobiazgowo odtwarza mityczne zabiegi, które trzeba podjąć by uzyskać wpływ na losy drugiego człowieka przy pomocy praktyki voodoo. Stosowane tam obrzędy białej i czarnej magii stanowią integralną część tej religii i pokazują bardzo silny związek z rzeczywistością duchowa, która w chrześcijaństwie wiąże się z satanizmem. Zresztą podstawą kultu jest tak zwany rytuał opętania, który jest w ocenie Kościele swoistą formą przywołania złego ducha, bo po wejściu osoby w trans zostaje ona opanowana przez ducha. Dla wyznawców voodoo w człowieka nie wchodzi jednak żaden zły duch lecz loa (duch, bóg związany z katolickimi świętymi). Cały czas też sprawująca nadzór nad rytuałem jest kapłanka lub kapłan, i to oni w pełni kontrolują to, co się dzieje. To oni dokładnie znają znaki i symbole, które są odrębne dla każdego loa, i które są wyrysowane w miejscach, gdzie dana osoba będzie poddana rytuałowi, by w pełni ją zabezpieczyć przed jakimikolwiek innymi niebezpiecznymi wpływami, których i oni nie wykluczają, ale które jednak starają się podczas rytuału trzymać z daleka i nie dopuścić, by zagarnęły ciało i weszło na miejsce loa. Jak bardzo jest to skomplikowane i jak dokładnej wiedzy wymaga pokazuje nam niniejsza lektura. Napisana w bardzo ciekawy i przystępny sposób wprowadza nas w sekrety świata voodoo, loa, te prawdziwe nie filmowe, zniekształcone na potrzeby mediów. Autor bardzo dokładnie pokazuje historyczne tło i konteksty narodzin tej religii, główne czynniki, które ją stworzyły. Mocno osadza to wszystko w doświadczeniach afrykańskich i niewolnictwie, to dla niego ważne źródła kreujące potrzebę takiej religii, szczególnie dla prześladowanych i cenionych ludzi, którzy potrzebowali wsparcia i wzmocnienia a czary i magia były spełnieniem ich marzeń. To z kręgu voodoo pochodzi też popularną idea zombi, czyli ożywionego ciała zmarłego, które wypełnia wszystkie polecenia swego uzdrowiciela. Odkrycie wszystkich sekretów, ciągle wymaga głębszej analizy, niemniej jednak jest to świetne wprowadzenie do zainteresowania i pogłębienia informacji o tym oryginalnym, choć i niebezpiecznym, i ciągle do końca nie zbadanym kulcie. Świetna lektura.