Człowiek, który wie, gdzie leżą korzenie, może łatwo rozwinąć zakres swej wiedzy na gałęzie, liście, kwiaty i owoc.
Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Aleister Crowley
Źródło: By Unknown - Originally published in The Equinox volume 1, issue 10 (1913) (see deletion discussion). This version taken from "Book 4, Part 2" by uploader Commons user Dnaspark99. Originally uploaded at Commons as Commons:File:Aleister Crowley, wickedest man in the world.jpg, but now deleted., PD-US, https://en.wikipedia.org/w/index.php?curid=39334796
Znany jako: Edward Alexander CrowleyZnany jako: Edward Alexander Crowley
75
7,6/10
Urodzony: 12.10.1875Zmarły: 01.12.1947
Był okultystą, mistykiem, alpinistą i szachistą. Napisał wiele książek nawiązujących do synkretycznego mistycyzmu - Thelma. Urodzony w rodzinie bogatego piwowara. Jego ojciec był bardzo surowy, był jednym przywódców odłamu braci plymuckich. Poza tym wymuszał na Edwardzie uczenia się na pamięć obszernych fragmentów Biblii. Rozwinęło to zdolności mnemniczne chłopca i znacznie wpłynęło na jego przyszłe życie, zwłaszcza "Apokalipsa wg św. Jana". Aleksander nazywał ten okres "dzieciństwem w piekle". Z powodu tych wspomnień Crowley zraził się do religii. W wieku 14 lat miał nieszczęśliwy wypadek z petardą własnej produkcji, po którym przez cztery dni był nieprzytomny. Zdarzenie to wielu badaczy wiązało z medialnymi zdolnościami Crowleya.
Zaangażował się w działalność polityczną i został członkiem Kościoła Celtyckiego. Niebawem zmienił swoje imię z "Edward Alexander" na "Aleister" (gaelicka odmiana słowa Alexander),co symbolizowało jego przemianę duchową, a także było sprzeciwem przeciwko imieniu jakie nadał mu ojciec. W 1898 związał się z Hermetycznym Zakonem Złotego Brzasku dzięki znajomości z jego członkiem, Julianem Bakerem i przybrał imię "Frater Perdurabo" ("Frater" = "Brat", "Perdurabo" było wybranym przez niego imieniem, mottem, oznaczającym "wytrwam do końca"). W późniejszym okresie zmienił swoje "imię magiczne" na "Mistrz Bestia" ("The Master Therion"). Całkowicie zerwał kontakty z Zakonem Złotego Brzasku, zaś założył swój własny Zakon Srebrnej Gwiazdy. Thelema błędnie rozumiana jest jako zachęta do robienia co się chce. Crowley wyraźnie w swoich pracach tłumaczy, iż nie powinno się jej tak pojmować. Zgodnie z jego naukami człowiek żyjący zgodnie ze swoją wolą nie napotka w życiu żadnych przeciwieństw, i z łatwością wolę tę będzie mógł wypełnić, bez obaw, że może się to kłócić z wolą innych; albowiem jeśli on znajdzie się we właściwym dla siebie miejscu, inni ponoszą winę za wchodzenie mu w drogę. Aleister Crowley uważał, że demony są nieznanymi fragmentami naszych umysłów. Nie uważał ich za osobne byty. W 1899 roku, wspólnie z Georgem Cecilem Jonesem ewokował ducha Buera (który zajmuje się uzdrawianiem),gdyż potrzebował pomocy dla chorego na astmę przyjaciela, Allana Bennetta. Ponoć udało im się to, mimo niezachowania całkowitej czystości. Nie uzyskali bezpośredniego polepszenia zdrowia u przyjaciela, jednakże zdobyli pieniądze, dzięki którym Bennett wyjechał na Cejlon. Tam, dzięki cieplejszemu klimatowi, jego stan się poprawił.
Zaangażował się w działalność polityczną i został członkiem Kościoła Celtyckiego. Niebawem zmienił swoje imię z "Edward Alexander" na "Aleister" (gaelicka odmiana słowa Alexander),co symbolizowało jego przemianę duchową, a także było sprzeciwem przeciwko imieniu jakie nadał mu ojciec. W 1898 związał się z Hermetycznym Zakonem Złotego Brzasku dzięki znajomości z jego członkiem, Julianem Bakerem i przybrał imię "Frater Perdurabo" ("Frater" = "Brat", "Perdurabo" było wybranym przez niego imieniem, mottem, oznaczającym "wytrwam do końca"). W późniejszym okresie zmienił swoje "imię magiczne" na "Mistrz Bestia" ("The Master Therion"). Całkowicie zerwał kontakty z Zakonem Złotego Brzasku, zaś założył swój własny Zakon Srebrnej Gwiazdy. Thelema błędnie rozumiana jest jako zachęta do robienia co się chce. Crowley wyraźnie w swoich pracach tłumaczy, iż nie powinno się jej tak pojmować. Zgodnie z jego naukami człowiek żyjący zgodnie ze swoją wolą nie napotka w życiu żadnych przeciwieństw, i z łatwością wolę tę będzie mógł wypełnić, bez obaw, że może się to kłócić z wolą innych; albowiem jeśli on znajdzie się we właściwym dla siebie miejscu, inni ponoszą winę za wchodzenie mu w drogę. Aleister Crowley uważał, że demony są nieznanymi fragmentami naszych umysłów. Nie uważał ich za osobne byty. W 1899 roku, wspólnie z Georgem Cecilem Jonesem ewokował ducha Buera (który zajmuje się uzdrawianiem),gdyż potrzebował pomocy dla chorego na astmę przyjaciela, Allana Bennetta. Ponoć udało im się to, mimo niezachowania całkowitej czystości. Nie uzyskali bezpośredniego polepszenia zdrowia u przyjaciela, jednakże zdobyli pieniądze, dzięki którym Bennett wyjechał na Cejlon. Tam, dzięki cieplejszemu klimatowi, jego stan się poprawił.
7,6/10średnia ocena książek autora
587 przeczytało książki autora
2 947 chce przeczytać książki autora
100fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Liber XCV - The Wake World - A Tale for Babes and Sucklings
Aleister Crowley
8,0 z 1 ocen
4 czytelników 0 opinii
1907
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Miłość jest Prawem, Miłość podług Woli. Jeśli Wola zatrzymuje się i woła Dlaczego, przywołując Ponieważ, wtedy Wola ustaje i nie robi nic. J...
Miłość jest Prawem, Miłość podług Woli. Jeśli Wola zatrzymuje się i woła Dlaczego, przywołując Ponieważ, wtedy Wola ustaje i nie robi nic. Jeśli Moc pyta dlaczego, tedy jest ta Moc słaba. Także rozum jest kłamstwem; jako że istnieje nieskończony i nieznany czynnik; i wszystkie ich słowa są chybione.
6 osób to lubiThere is no grace, there is no guilt. This is the Law: Do what thou wilt!
6 osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Księga Thota Aleister Crowley
8,4
W "Księdze Thota" we wstępie "Od tłumacza" tłumacz cytuje Aleister'a Crowley'a:
"Kart nie można sprzedawać bez napisanej przeze mnie książki. [...]
Nie pozwolę, by wykorzystywano je jedynie do gry czy przepowiadania
przyszłości".
Już samo wprowadzenie sugeruje, że talia kart tarota jest czymś więcej
niż narzędziem do wróżenia. Z tego co wyczytałem w tarocie Crowley'a
jest pełno symboliki związanej z prawem Thelemy, sam mag zresztą nazywał swoją talię "atlasem i kluczem do magiji", a współczesne media i sami wróżbici przyczynili się do spłycenia roli samego tarota i utrwalili w nas błędne przekonanie, iż to narzędzie jedynie do przepowiadania naszej przyszłości. Jak się okazuje to zasadniczy błąd.
Sam Krzysztof Azarewicz na jednym ze swoich wpisów na facebooku wydawnictwa Lashtal Press komentuje tak oto całą sprawę:
"Zdarza mi się, że nowopoznana osoba na wieść, że zajmuję się
tarotem podnosi ze zdziwieniem brwi. Czasem nawet dostrzegam nieco
drwiący uśmiech. Lecz kiedy po jakimś czasie nieśmiało prosi, żebym
'postawił tarota' a ja odpowiadam, że nie wróżę, to ma minę, jakbym
właśnie przepowiedział, że wygra wycieczkę na San Escobar".
Księga Totha ma za zadanie zaznajomić nas czym właściwie jest tarot,
przedstawić jego pochodzenie, omówić symbolikę i każdą kartę po kolei, aż trudno uwierzyć, że Mistrzowi zajęło opisanie tego wszystkiego ponad trzysta stron.
Kto czytał Crowley'a ten wie z czym to się je, a jeśli ktoś chce sięgnąć po raz pierwszy po jego publikacje niech się dobrze zastanowi, czy należy zacząć od tej książki.
Myślę, że dobrym rozwiązaniem na początek ścieżki na zapoznanie się z doktryną Thelemy jest wyciągnąć rękę w kierunku innego autora studiującego od dawna poczynania maga, po Richarda Kaczyńskiego i jego książkę "Aleister Crowley - Prawda ciekawsza od legendy". Polecam również rzucić okiem na wydawnictwo Rodney'a Orphheus'a - "Abrahadabra".
OkoLica Strachu nr 3/2016 Kazimierz Kyrcz jr
7,1
Trzeci numer OkoLicy Strachu to stabilizacja dobrego poziomu poprzedników w części literackiej i coraz lepsza, konkretniejsza, publicystyka.
Numer otwierają dwa opowiadania o współczesnych czarach, Joanny Łańcuckiej "Włosy" i Aleksandry Zielińskiej "Igła W Oku Wielbłąda". Oba są udane, dobrze i mocno straszące, oba też jednak trochę cierpią na skutek nieudanych zakończeń.
"Włosy" (7/10) to historia klątwy, jaką pewna czarownica rzuciła na współczesną młodą kobietę. Opowieść bardzo konkretnie straszy, jest bardzo creepy, przypominając nieco swym stylem horror japoński spod znaku Ju On i Ringu. Niestety kulminacja w domu wiedźmy traci drive i nastrój pierwotnej historii, skręcając w kierunku sielankowego finału, lekko inspirowanego "Dzieckiem Rosemary".
"Igła W Oku Wielbłąda" (7/10) również traktuje o czarach, i klątwie, której wymiar jest jednak bardziej powszechny, obejmujący wszystkich mieszkańców pewnej wioski. Podobnie jak tekst Łańcuckiej, "Igła" nieszczególnie udanie się kończy, zbyt dosłownie trzymając się metafor ze swego tytułu, ale, podobnie jak "Włosy" ratuje się i uzasadnia wysoką ocenę duża ilość autentycznej grozy.
Tekst Alistera Crowleya z drugiego numeru OkoLicy Strachu rodził pytanie, czy Autor jest tak dobrym pisarzem, jak był magiem, okultystą czy skandalistą. Opowiadanie "Niewystarczająco Dobry" przynosi odpowiedź, niestety negatywną. Bohater, Simon Iff, w założeniu postać na miarę Sherlocka Holmesa, okazuje się nudnym starym dziadygą, siedzącym w jakimś londyńskim "Klubie Diogenes", i rozwiązującym zagadki kryminalne poprzez analizę przekonań życiowych podejrzanego. Może dla członków lóż wszelakich ciekawe jest przesłanie opowiadania, ale dla szukającego rozrywki czytelnika horroru mocno przeciętnie (5/10).
W trzecim OLSie jest jeszcze jeden, obok czarowniczego, dwupak tematyczny. To opowiadania Karola Zdechlika i Krzysztofa Wrońskiego, oba zbudowane na weirdowym archetypie "powrotu do miejsca dzieciństwa" (o podobnym "powrocie" traktuje np. tytułowy tekst debiutu Wojtka Guni).
Pierwsze z nich, "Kiedy Wrócimy Do Domu" (2/10) jest niestety najsłabszym tekstem numeru. Zaczyna się nawet dobrze, nastrojowo, jednak później z akapitu na akapit grzęźnie w pretensjonalności i prowadzi donikąd (do tego dochodzi ambarasująca scena kopulacji z "matką ziemią", mimowolnie kojarząca się z wyczynami erotycznymi niesławnego Marka Sabata). To na pewno nie był tekst adresowany do takich jak ja czytelników.
Natomiast drugi tekst, Krzysztofa Wrońskiego "To, Co Za Drzwiami Czeka" jest dla odmiany najlepszym opowiadaniem w zbiorze ! (8/10). Warto nadmienić, że Wroński pokazał już swój potencjał w naprawdę udanej, momentami wręcz porywającej powieści "Czarny Bóg". Najbardziej charakterystyczna cecha jego prozy to niezmiernie udane, i niezmiernie oryginalne nawiązanie do twórczości Lovecrafta.
Najłatwiej o takie nawiązanie poprzez pisanie lovecraftowskich fabuł - w taki sposób powstają setki mniej lub bardziej udanych pastiszy dzieł Mistrza, z mackami, rybioludźmi, tajemniczymi kultami i bóstwami o trudnych do wypowiedzenia imionach. Można też pisać po "lovecraftowsku" z punktu widzenia pesymistycznej filozofii zawartej w jego twórczości. Tak z kolei czyni współczesne weird fiction z Thomasem Ligottim na czele.
Wroński zaś trawestuje STYL literacki H.P.L, adaptując go do własnej narracji, do rodzimych legend i klimatów, tworząc pomału swe własne, pomorskie, uniwersum grozy. To bardzo udany zabieg - widoczny już w "Czarnym Bogu", obecny także w świetnym "To, Co Za Drzwiami Czeka". Z niecierpliwością czekam na kolejne publikacje Autora (w międzyczasie podziwiając jego piękne okładki rysowane dla Bibliotegi Grozy C&T).
"Zwłoki Najłatwiej Pociąć W Wannie" (7/10) to kolejna gangsterska makabreska Juliusza Wojciechowicza, gdzie tytuł w zasadzie udanie streszcza opowiadanie, w którym nieudolny bandzior usiłuje pozbyć się pewnych zwłok. Pełne czarnego humoru, przewrotne, zdecydowanie godne polecenia.
"Randka" Artura Urbanowicza (6/10) trochę zawodzi. Owszem, napisana jest bardzo sprawnie, i czyta się szybko, ale odkrycie, że schizofrenicy mają kilka osobowości w jednym ciele jest z gatunku tych mocno banalnych. To źle, gdy czytelnik wie, jak się opowiadanie skończy szybciej niż jego Autor.
Część literacką kończy opowiadanie kryminalne Iwony Mejzy "Komisarz Jodła Na Tropie" (6/10). Mimo że tytuł może pochopnie sugerować jakieś żarcioszki, to tekst jest całkiem poważnym thrillerem ze zgrabnie wymyśloną zagadką sensacyjną. Niezbyt odkrywcze, ale porządnie napisane.
*
Część publicystyczną otwiera wywiad z Magdaleną Kamińską, autorką monografii kina grozy "Upiór W Kamerze". Rozmowa bardzo ciekawa, godna polecenia, podobnie jak i książka Kamińskiej. (Żeby być precyzyjnym - książka godna polecenia głównie z uwagi na znakomity, kompetentny dobór omawianych filmów i na tychże filmów zgrabne omówienie. "Upiór W Kamerze" cierpi jednak na pewną wadę - to praca naukowa, przez co pisana jest językiem nieznośnie wręcz koturnowym, przemądrzałym i całkowicie hermetycznym dla przeciętnego fana filmu grozy. Nie miejsce to jednak by rozwijać temat).
Prawdziwą ozdobą publicystyki trzeciej OkoLicy Strachu jest rewelacyjny tekst Olgi Kowalskiej "Rączka Czy Nóżka", traktujący o "postaci kanibala w kulturze popularnej". Ależ to się czytało ! Ze swadą, ogromną znajomością tematu, rozpięte od "Raju Utraconego" i Szekspira do, oczywiście "Milczenia Owiec". Coś rewelacyjnego - ażbym chciał, żeby Autorka więcej tekstów i na inne tematy pisała. Brawo, brawo !
PS. Możnaby rozbudować tekst o kanibalizm w kinie grozy - tutaj aż się prosiła wzmianka o włoskiej eksploatacji kanibalistycznej (Cannibal Holocaust etc),no i bogata kinematografia dotycząca kanibalizmu w filmach zombie - ale to temat tak w sumie duży, że nie dziwota, że tekst się tylko na przykładach literackich oparł.
Wraca cykl Piotra Borowca, opisujący Londyn na kartach klasycznych powieści grozy. Tym razem pora na dzieła Oscara Wilde, Brama Stokera i Algernona Blackwooda. Równie porywające, jak pierwsza część eseju.
Mikołaja Kołyszki "Groza Zawsze Będzie Świętą" zaczyna się niewdzięcznie, ale w drugiej części, gdzie Autor efektownie analizuje "Piątek 13tego" pod kątem tez swej publikacji, robi się bardzo ciekawie
(PS. Niemniej kartofel za zdanie komentujące sporą popularność książki Autora "Groza Jest Święta" - cyt. "...wnioskuję, że moje badania były nie tylko interesujące dla MAŁEJ GRUPKI FANÓW LOVECRAFTA i literatury weird fiction, ale zwyczajnie potrzebne". Dolary przeciw powołanym kartoflom - że lwia część popularności książki Autora wzięła się właśnie z zainteresowania fanów Mistrza Z Providence - to oni "tysiącami ściągali ją na swe czytniki.")
Jedyny minus części publicystycznej to artykuł Kseni Olkusz "Wędrówki Potworów", publikacja napisana niewdzięcznym naukowym żargonem, bez żadnego powabu popkulturowego.
Spostrzeżenie natury ogólnej - warto w publicystyce stawiać na łatwiejsze formy przekazu, popularyzujące horror i jego tematykę. Prace naukowe pozbawione są z reguły wdzięku i lekkości, którego czytelnik spodziewa się od lektury czasopisma literackiego.
Nadal jest bardzo dobrze - już czytam czwarty numer :-)