Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Ruthanne Lum McCunn przedstawia losy Chinki dość odmienne od tego co mogliśmy do tej pory spotkać. To nie kolejny raz pokazane zmagania dziewczyny w czasach rewolucji Mao, ale trudne życie wiejskiego dziecka uprowadzonego przez bandytów dla zysku i wywiezionego do Ameryki dla kolejnej zyskownej transakcji. Jednak są to inne czasy, zupełnie inna Ameryka niż ta, która możemy mieć na myśli. Lalu pojawia się tam w czasach, gdy miasta dopiero powstają, gdzie góry są eksplorowane ze złóż złota, a Indianie jeszcze mogą cieszyć się względną wolnością. Prawdziwie Dziki Zachód i wiejska dziewczyna z Chin, pragnąca jedynie wyswobodzenia się z kajdan zniewolenia. Książka napisana jest stylem, jakby stworzonym do opowieści o dawnych czasach, które są nam znane jedynie z westernów. Treść przyjemna w odbiorze mimo opisywanej całej tej trudnej sytuacji, w jakiej znajdowała się bohaterka. Styl wypowiedzi łagodzi traumatyczne przeżycia, tak że nie odczuwamy siły bólu i rozczarowań, ale i podkreśla mocny charakter kobiety. Jednak niewiele jest tu odwołań do azjatyckiej tradycji poza tymi początkowymi rozdziałami, gdy dziewczyna żyła z rodziną w swej wiosce. Żyła w latach 1853-1933, ale nie są one rok po roku opisywane. Autorka skupiła się tu raczej na uwypukleniu motywu kobiecego życia, które wtedy było zniewolone prawami społeczno-kulturowymi, gdzie zawsze nad kobietą był jakiś mężczyzna sprawujący opiekę. Czy to była Azja, czy to była Ameryka, zawsze był ojciec, syn, mąż czy jakikolwiek osobnik płci męskiej, który decydowałby o losach kobiety. Mam takie niejasne odczucie, jakby książka była niepełna. I to nie ze względu na ilość stron, ale braku samej esencji z życia prezentowanej postaci. Niespecjalnie jest opisana walka o niezależność Lalu, stosunki Chinki ze społecznością lokalną, tak samo jak kwestie jakichkolwiek obcych na terenie ówczesnej Ameryki. Wszystko to jest potraktowane przez autorkę zdawkowo. Trudno wyobrazić sobie jak mogło byc w tamtych czasach, jak żyły osoby przybywające na kontynent i w końcu jak dokładnie mogła wyglądać sytuacja osoby traktowanej jako czyjaś własność, mimo iż istniało juz prawo zabraniające handlu ludźmi i przetrzymywania w roli niewolnika.