W małym domku Tadeusz Rittner 6,4
ocenił(a) na 83 lata temu Krótki, ale pełen treści dramat rodzinny, nieco podobny do ,,Moralności pani Dulskiej" - mamy tutaj przykładne mieszczańskie małżeństwo, doktora Karola i Marię, którego początek był znacznie mniej przykładny: jako student doktor wynajmował pokój u matki Marii, wtedy nawiązał romans z jej córką i gdy dziewczyna zaszła w ciążę, poczuł się przymuszony do ożenku. Teraz on robi karierę i startuje na burmistrza, a ona żyje z nieustannym przypominaniem, że mąż ocalił jej reputację i powinna być mu wdzięczna. Kryzys następuje, gdy w mieszkaniu doktorostwa pojawia się nowy lokator, który pragnie uwieść widocznie nieszczęśliwą Marię.
Historia jest mocna i przejmująca, a przy tym napisana w sposób, który naprawdę wciąga i sprawia, że chcemy wiedzieć, co będzie dalej z bohaterami. Widzę tu osobiście trzy główne motywy: pierwszy to zbliżony do Zapolskiej wątek mieszczańskiej moralności i konwenansów. To one tak naprawdę zmusiły do małżeństwa parę, którą łączyło przelotne zauroczenie i to ono zmusza ich do trwania przy sobie. Powiązany jest z tym wątek życia kobiety, która zawsze będzie na przegranej pozycji. Nikt nie zastanawia się nad jej uczuciami i samopoczuciem, ma być szczęśliwa, że zdobyła mężczyznę, bo w innym przypadku to ona byłaby skazana na społeczne wykluczenie, nie on. Jest też traktowana jak rzecz, Karol wprost mówi, że ją ,,kupił", kobieta porównuje się do służącej. Ostatecznie winy Karola są zdecydowanie większe niż w przypadku Marii, ale jemu opinia publiczna wszystko wybacza, podczas gdy kobieta zostaje potępiona. Ale tu pojawia się trzeci wątek: wyrzuty sumienia, które nie pozwalają zanać spokoju.
Bardzo polecam ten dramat: jest krótki, lekko napisany, ale daje do myślenia i pokazuje dawne czasy w sposób pozbawiony gloryfikacji i romantyzmu.
,,(…) jak człowiek nie ma odwagi mówić z sobą i wtedy mówi z ludźmi… boi się ciemnego pokoju – swej duszy. Jak dziecko ucieka tam, gdzie światło, żeby zapomnieć, że jest."