40000 z Gehenny C.J. Cherryh 6,3
ocenił(a) na 53 lata temu Twórczość C.J. Cherrych odbieram w zróżnicowany sposób. Pewne cykle uznaję za bardzo dobre (np. serię powieści fantasy „Morgaine”),inne za mniej udane, w szczególności cykle „Wojny Kompanii” oraz „Cyteen”, stanowiące części składowe szerszej całości, występującej pod ogólnym tytułem „Sojusz/Unia”, (pomimo tego, że poszczególne powieści uhonorowane zostały kilkoma znaczącymi nagrodami). Moim zdaniem, C.J. Cherrych zaprezentowała w nich spadek formy i najsłabsze elementy swego warsztatu: powolny tok fabuły, ciężki, wysilony styl, nadmierną ilość opisów, słabość dialogów. Od powieści tych wieje nudą, czyta się je z trudem.
Podobnych wrażeń obawiałem się przystępując do lektury „40000 z Gehenny”, kolejnego utworu osadzonego w uniwersum Sojuszu/Unii. Nie wypadło to aż tak źle, powieść prezentuje się lepiej, niż wyżej wspomniane, nie powiela też w równie dużym stopniu ich usterek. Trafiają się fragmenty z bardziej ożywioną fabułą, oparte w większym stopniu na dialogach. Nie oznacza to jednak, iż tekst zasługuje na ocenę bardzo dobrą. Przede wszystkim, Autorka wrzuca do jednej zupy zbyt wiele grzybów. Mamy tutaj historię nieudanej kolonizacji, tragedię porzuconych na pastwę losu kolonistów, eksperymenty z klonowaniem ludzi oraz kształtowaniem ich psychiki, kontakt z miejscowymi rasami rozumnymi, utworzenie nowego rodzaju quasi-feudalnego społeczeństwa, w tle polityczno-militarna rywalizacja galaktycznych potęg oraz biurokratyczne przepychanki pomiędzy skonfliktowanymi naukowcami. Tok akcji rozbity został na kilka odrębnych sekwencji, oddzielonych latami i odnoszących się do kolejnych pokoleń. Moim zdaniem, to największa wada powieści. Poszczególne odsłony są zbyt krótkie, by czytelnik zdążył przywiązać się do bohaterów, podjął próbę identyfikacji, wczuł się w ich sytuację. Wyjątkiem na tym tle jawi się sekwencja przedostatnia, stanowiąca w istocie zasadniczy trzon powieści (ok. połowa objętości tekstu). Może lepiej byłoby skoncentrować się na tej właśnie odsłonie, szerzej przedstawić wspomniane feudalne społeczeństwo, utworzone przez porzuconych kolonistów (głównie potomków klonów o zmanipulowanej psychice),zaszłości przedstawiając w formie takich czy innych retrospekcji? A tak, czytelnik przebija się z pewnym wysiłkiem przez przydługi, rozbity na części wstęp, co osłabia jego uwagę. Całość oceniam na dostateczny z plusem: nośny pomysł, zbytnio jednak rozbudowany pod względem sztafażu, za to niedopracowany fabularnie.