Uczta o północy Martina Evans 6,5
ocenił(a) na 18 lata temu Półka, na której umieściłam tę książkę i ocena chyba mówią o niej wszystko.
Główna bohaterka - Grace - trafia do zakonu, tam poznaje Colette, jak później się okazuje, bulimiczkę. Colette była atrakcyjna i szczupła, Grace pragnęła jej akceptacji, uwagi i przyjaźni. I zdobyła to wszystko, choć popadła przy tym ze skrajności w skrajność. To, co wytworzyło się pomiędzy dziewczynami nie było już przyjaźnią, a relacją bogini i jej wyznawczyni.
Książka w zamyśle miała chyba stanowić swego rodzaju ostrzeżenie, w końcu opisano tam początek choroby i jej przebieg, ale też uświadomienie, że bulimia stanowi rzeczywiste zagrożenie dla zdrowia poprzez ukazanie pobytów dziewczyn w szpitalu, w tym jednego kończącego się tragedią.
I choć cel szczytny i tematyka książki ciekawa, to z pewnością „ugryziona” w zły sposób.
Bohaterka nie uczy się na błędach swoich i swojej przyjaciółki, nie wyciąga wniosków 9co niszczy cały dydaktyczny element). Wydarzenie, które powinno wywołać u niej wstrząs, który doprowadziłby do tego, że zauważy, iż potrzebuje pomocy nie wywiera na nią większego wpływu i kiedy wydaje się, że nie ma już dla niej ratunku... Wychodzi z choroby dzięki zmianie towarzystwa!
Niesamowite, prawda? Istnieją osoby po długotrwałej terapii z całym zastępem psychologów, które w pewnym momencie, zmęczone walką z czymś, co naznaczyło je na całe życie, łamią się i doznają nawrotu choroby, ale nie nasza heroina! Ona niczym za dotknięciem magicznego artefaktu cudownie zdrowieje.
Bo przecież wszystko musi się dobrze kończyć.