Pisarka urodzona w amerykańskiej rodzinie w Teheranie. Przez większość dzieciństwa podróżowała po świecie, odbyła nawet jedną wędrówkę przez Himalaje. Mieszkała we Francji, Anglii i Szwajcarii. Licealne lata spędziła w Los Angeles, tam napisała m.in. opowieść Piękna Cassandra, opartą na opowiadaniu Jane Austen. Po ukończeniu college'u mieszkała w Los Angeles i Nowym Jorku, gdzie pracowała w redakcjach czasopism rozrywkowych, a nawet w tabloidach. Równolegle zaczęła pracę nad swoją powieścią Miasto Kości, inspirowaną miejskim krajobrazem Manhattanu. Mieszkając w Los Angeles, zaczęła pisać utwory fan fiction pod pseudonimem Cassandra Clare. W fandomie związanym z Harrym Potterem jest znana dzięki opowiadaniom Draco Trilogy, a w fandomie Władcy Pierścieni dzięki opowiadaniu The Very Secret Diaries. Obecnie mieszka z mężem w Amherst w stanie Massachusetts.http://www.cassandraclare.com/
-Nie zakochałeś się jeszcze we właściwiej osobie?
-Niestety, moją jedyną miłością pozostaję ja sam.
-Przynajmniej nie martwisz się odrzuceni...
-Nie zakochałeś się jeszcze we właściwiej osobie?
-Niestety, moją jedyną miłością pozostaję ja sam.
-Przynajmniej nie martwisz się odrzuceniem, chłopcze.
-Niekoniecznie. Od czasu do czasu się odtrącam, żeby było ciekawiej.
Gdy tylko zobaczyłam że wychodzi nowa książka od Cassandry Clare, wiedziałam, że ją prędzej czy później kupię.
No cóż, okazało się prędzej niż później, ale to tylko dlatego, że uwielbiam serię Miasto Aniołów tej autorki.
Strażnik miecza jest opowieścią z zupełnie innego uniwersum niż poprzednie serie. Tym razem wkraczamy w świat arystokracji i magii. Główni bohaterowie Kel - czyli tytułowy strażnik miecza, sobowtór księcia, i Lin - lekarka ze społeczności Ashkarów wiodą dwa różne życia. Jednak ich drogi w końcu się krzyżują i odkrywają spisek, który może zmienić wszystko.
Do głównych bohaterów wliczyłabym jeszcze księcia Conora - odgrywa on dużą rolę w szczególności w życiu Kela.
Historia jest opisywana z dwóch punktów widzenia - Kela i Lin, który się zmienia w trakcie rozdziału. A rozdziały są dość długie ( ~ strona 300 i dopiero rozdział 9 🫣) jednak dobrze się je czyta, nie ciągną się. Było dla mnie trochę zaskoczeniem jak długo trzeba czekać aż drogi bohaterów się skrzyżują - zazwyczaj dzieje się to dużo szybciej, jednak tutaj pasowało to do całej fabuły, nie było wymuszone.
Autorka na pewno nie skupia się na wątku milosnym. Jest on bardzo nieliczny, a co więcej inny niż się można by było spodziewać. I nie ma co tutaj narzekać - bardzo pasuje to do całej powieści, która skupia się głównie na intrydze.
No i tradycyjnie zdanie (lub dwa) o zakończeniu.
Nie spodziewałam się żadnej z rzeczy która się wydarzyła. I to sprawiło że książka jest jeszcze lepsza niż sądziłam.
Bardzo przyjemnie się ją czytało i będę czekać na kolejną część jeśli takowa będzie.
Ocena:
10/10 ⭐️
Instagram @agnesereads
Złodziejaszki nadal w grze, więcej love dramy I frustracja głupotą bohaterów - to wszystko ma do zaoferowania druga część serii o rozterkach miłosnych Cordelii. Dobra, lepiej powiedzieć trójkąta miłosnego, chociaż w tej książce to już się taki trapez zrobił 😭
Autentycznie jestem w stanie powiedzieć, za tą część była lepsza od tomu pierwszego i naprawdę fajnie się bawiłam. Nadal utrzymuje moje słowa, że jak na książki o nocnych łowcach, to jest tu zdecydowanie zbyt mało akcji, walk i krwii. Jednak niektóre z twistow, to było cudo i bardzo podobała mi się dynamika tego tomu, a końcówka to już autentycznie zmiotła mnie z planszy i nadal jestem w niebie wzięta jak to się skończyło. Wątek Matthew był absurdalnie oczywisty i już setki stron przed finałem do domyślania się, ci którzy czytali będą wiedzieć o czym mówię, jednak nie odebrało mi to ani grama czystej rozkoszy z czytania.
Grace jest nadal tak samo irytująca, jak była przedtem, tylko do tej teamu teraz dołączyła Lucy. Trochę ich rozdziałów pominęłam, proszę wybaczcie, ale nie mogłam. Zato rozkwitł tu mój ukochany Alistair i wszystko co się wokół niego działo było spójne i dynamiczne od początku do końca, zresztą to samo tyczy się Matthew. Cordelia i James mogliby zejść na drugi plan, ale cóż czasami mogłam się z nich chociaż troszkę pośmiać.
Proszę tylko o jedno, już tak było przy Mrocznych Intrygach, kiedy finał drugiego tomu był majstersztykiem, a trzeci wyrzucił cały ten potencjał i zawiódł po całości. Dajcie mi teraz trzeci tom choć trochę godny tej drugiej części, ja już nawet nie wymagam więcej, tylko coś co nie zawali po całości.
Pomimo tej mojej całej dziwnej relacji z książkami Cassandry Clare, to ja nadal będę kontynuować czytaniem jej dzieł, bo pomimo ogromną frustracji jest to dla mnie ogromną rozrywka, więc jeśli wy jeszcze nie próbowaliście, to koniecznie spróbujcie!! Tylko Dary Anioła omijajcie szerokim łukiem, a Diabelskie Maszyny od razu kupcie w całości.