Malcolm Bradbury urodził się w Sheffield (Yokshire) w 1932 roku. Wykładał na licznych uniwersytetach angielskich i amerykańskich, a od roku 1970 jest profesorem amerykanistyki na uniwersytecie w Norwich. Bradbury dzieli swój czas między pracę akademicką, krytykę literacką oraz twórczość dramatyczną i prozatorską. Jest, między innymi, autorem zbioru nowel „Who do You Think You Are” oraz trzech powieści: „Eating People is Wrong” (1960),„Stepping Westward” (1966) i właśnie „Homo historicus (The History Man)”, która w Anglii ukazała się w roku 1975.
Sympatyczna forma popularyzacji literatury. Jak tytuł zapowiada to historia literatury pisana w kontekstach geograficznych. Odnajdziemy w albumie Paryż i Londyn różnych epok, ale też Pragę Kafki i Wiedeń Wittgensteina. I wiele, wiele innych miejsc znakomcie zilustrowanych. Wszystko tam znajdziemy, prózno jedynie szukać polskich akcentów. Polski wydawca spowodowal dopisanie "polskiego rozdziału" w edycji angielskiej i innych zagranicznych (np. czeskiej, która posiadam) nie ma rozdzialu polskiego. Wydaje się jednak, że polski wydawca nie zrozumiał idei konstrukcji tej ksiązki, której esencją są mapki miast z miejscami ważnymi dla literatury (m.in.miejsca zamieszkania pisarzy, kawiarnie, uczelnie, redakcje ważnych gazet, miejsce akcji utworów literackich). Aż prosiło się o wpisanie w polskim rozdziale np. Warszawy Prusa czy Tyrmanda. Wątki polskie znajdziemy w rozdziale „Pisarze idą do walki” wymienieni są tam: Herbert, Miłosz, Różewicz, Świrszczyńska i Baczyński. O Herlingu i Czapskim ani słowa. Najbardziej kuriozalna jest mapka w rozdziale poświęconym Rosji i wschodniej Europie po II wojnie światowej. Tak naprawdę szkic poświęcono niepokornej literaturze w ZSRS. Czesi, Węgrzy, Polacy są zaznaczeni jedynie na mapce w granicach sprzed 1989. Stąd wychodzi na to, że Miłosz urodził się w Związku Sowieckim a Gombrowicz mieszkał w PRL-u. Chociaż na pierwszy rzut oka album urzeka bogactwem to książka pozbawia nas złudzeń, dla ekspertów literackich zachodu praktycznie nie istniejemy. Jest w albumie szkic poświęcony literaturze sensacyjno-szpiegowskiej na mapkach pojawiają się m.in. Ian Fleming, Deighton, John la Carre. Może gdyby był podobny rozdział poświęcony literaturze SF, zaistnielibyśmy dzięki Lemowi? Niestety autorzy atlasu nie wpadli na taki pomysł.