Gliniarz i aktoreczka Martin Nancy 6,0

ocenił(a) na 101 rok temu Tytuł mnie trochę odrzucał, ale gdy tylko zaczęłam czytać, pozytywnie się zaskoczyłam. Zaczyna się bardzo interesująco, Flynn jest gliniarzem pod przykrywką, patrolującym ulice Nowego Jorku, gdy nagle z kościoła ucieka groteskowo ubrana panna młoda i prosi go o pomoc w ucieczce. Okazuje się, że ma do czynienia ze sławną aktorką teatralną Dixie Davis, która zostawiła przed ołtarzem groźnego, nieuchwytnego gangstera finansującego jej teatr. Flynn chce dopaść gangstera, Dixie chce uratować jej grupę teatralną przed bankructwem, razem mogą pomóc sobie nawzajem. Ciekawa, humorzasta lektura pełna intryg i podstępów! Romans jest na drugim planie i bardzo mi się coś takiego podoba, ich relacja tworzy się powoli, tak jak powinna. A przy tym to pierwszy harlequin z postacią homoseksualną (co prawda pojawiła się tylko na chwilę i nie była ważna, ale jednak) i feministycznym akcentem, jakim miałam do czynienia! Mianowicie główna bohaterka porusza problem seksualizacji kobiet i wywiązuje się między nią a Flynnem taki dialog:
"- Może moje ciało niektórych prowokuje, ale ja nic na to nie poradzę!
- Mogłabyś się inaczej ubierać - zaproponował Flynn, podając jej biały, puszysty ręcznik.
- A dlaczego? - spytała. - Mam być ukarana za zgrabną figurę?
- Nie, ale...
- Mam nosić rzeczy niewygodne, bo wyglądam, jak wyglądam?
[...]
- Patrzysz na mnie i widzę, że pożądasz mnie, ale czy to mój problem? Nie!"
Dixie dodaje także:
"- I tacy mężczyźni jak ty uważają, że tylko oni mają prawo oceniania takich kobiet jak ja, i w ogóle nie myślą, że my też możemy oceniać."
Nic, tylko bić brawa dla autorki, że nagłaśnia tak ważne rzeczy w zwykłym, 150 stronicowym harlequinie. To nie kobiety powinno się uczuć, jak mają się ubierać, tylko powinno się uczyć mężczyzn, by panowali nad wyobraźnią i tym, co mają w spodniach.
Fajny zwrot akcji na końcu, wszystkie wątki ładnie zamknięte. Normalnie mógłby z tego wyjść film romantyczny / akcja / komedia.
10/10