Wielkie polowanie Robert Jordan 7,5
ocenił(a) na 711 tyg. temu Widząc rozmiary „Wielkiego polowania” można się nieźle się przerazić. 882 strony. Jest też druga strona tego medalu. Cykl Koło czasu jest wciągającą lekturą i strony mijają szybko – aż się nawet nie zauważa, że to już koniec. Sam cykl liczy kilkanaście tomów. Trzy ostatnie części – jak podaje Wikipedia – ukończył po śmierci autora inny znany pisarz fantasy Brandon Sanderson.
W drugiej części cyklu Rand dostaje się ze swoimi kompanami do Fal Dara. To niezwykłe miasto. Tymczasem jego tropem podąża mniszka zakonu Aes Sedai. To przed nią właśnie ucieka Rand. Chłopak nie może pogodzić się ze swoim przeznaczeniem. Trudno myśleć o tym, że na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za losy świata. Rand chciałby pozbyć się tego ciężaru – nie przyjmuje do wiadomości, że to on jest mitycznym Smokiem. Niespodziewanie miasto zostaje zaatakowane przez oddział trollaków. Zamieszanie wykorzystuje pewien groźny więzień , który znika z legendarnym Rogiem Valere. Zło nie śpi, a Dobro jest ciągle zagrożone. Rand i jego przyjaciele ruszają w pościg.
Jordan w drugiej części nadal tłumaczy świat, który stworzył – krok po kroku. Jest tego wiele, ale w każdym temacie zostawia coś jakby na potem. Ma niesamowity dar opowiadania historii. Wynajduje smaczki, przytacza ciekawe opowieści o postaciach i miejscach. Robi to z jakimś niespotykanym spokojem, bez pośpiechu. To klasyczne budowanie fabuły – z przydługimi opisami. Czasem brakuje mi takiego zabiegu we współczesnych książkach. Zbytnie koncentrowanie się na dialogach wybija z rytmu, zabija pewną równowagę, sprawia wrażenie pośpiechu i powierzchowności. U Jordana tego właśnie nie ma. I na całe szczęście. Jego świat jest wielki, olbrzymi, pełen zakątków, pełen gwałtowności – jeszcze tak wiele w nim do odkrycia. Jednak z mojej perspektywy nie widzę tutaj, w drugim tomie, zbyt dużego napięcia i emocji. To jest jakby ciągłe wchodzenie w ten świat, jakby nadal przygotowanie tego, co przed nami. Lepiej poznajemy bohaterów, lepiej dane miejsca – choć nabieramy przekonania, że jeszcze tyle przed nami. Właśnie na tym polega talent Jordana. Bez silenia się na jakieś fantastyczne efekty, nagłe zwroty akcji. Wytrawnego czytelnika kusi po prostu pięknym stylem, snuje swoje opowieści, wplata wątki poboczne, wprowadza nowe postacie. Oczywiście, trzeba do tego wszystkiego się przyzwyczaić. Jordan lubi detale, szczegóły szczególików, rozbiera postacie, miejsca, rzeczy, wydarzenia na elementy pierwsze. Wielkie polowanie to nie jest zwykła książka, ale majstersztyk literacki. I koniecznie trzeba przeczytać część pierwszą (Oko świata),żeby bez trudu odnaleźć się w tym wielkim Jordanowskim świecie.