Amerykański pisarz i scenarzysta. Urodził się w rodzinie niemieckojęzycznych rosyjskich Żydów jako Nathan Wallenstein Weinstein.
Po ukończeniu Brown University pracował między innymi jako nocny kierownik hotelu. To wtedy, nocami, powstała powieść Miss Lonelyhearts (1933). Wkrótce trafił do Hollywood jako scenarzysta. Książki nie sprzedawały się dobrze, scenariusze były klasy B (około dziesięciu). Za to napisał najbardziej znaną swoją powieść, Dzień szarańczy (1939).
Zginął w spowodowanym przez siebie wypadku samochodowym dzień po śmierci swojego przyjaciela Francisa Scotta Fitzgeralda.
Ameryka, którą opisywał, była krajem gospodarczego kryzysu.
Nathanael West (1903 -40) amerykański pisarz, autor scenariuszy i satyryk. Urodził się w rodzinie niemieckojęzycznych rosyjskich Żydów jako Nathan Wallenstein Weinstein. W 1933 opublikował "Miss Lonelyhearts”, a w 1939 - "Dzień szarańczy". Utrzymywał się z pisania scenariuszy. Zginął w spowodowanym przez siebie wypadku samochodowym dzień po śmierci swojego przyjaciela Francisa Scotta Fitzgeralda.
To niezła literatura, wiec jestem zaskoczony wynikiem na LC: 6,08 (24 ocen i 0 opinii). Z lektury sprzed 55 lat, zapamiętałem opis filmu porno: seksowna służąca zabawia się z córeczką gospodarzy, gdy puka synek. Chowa dziewczynkę i zaczyna z synkiem... pukanie.. pan domu.. pukanie.. pani domu. I znowu pukanie... Wszyscy pochowani, więc kto puka? - Do dzisiaj nie wiadomo.
A treść? Jest to portret życia amerykańskiego w dobie Wielkiego Kryzysu. Jeszcze jedna wersja American Dream, brutalność przemieszana z marzeniami i poezją. Mnie nasuwa się porównanie ze „Śniadaniem u Tiffany'ego” Trumana Capote. W 1975 John Schlesinger sfilmował „The Day of the Locust” („Dzień szarańczy”) z m.in. Donaldem Sutherland w roli Homera. Opowiadanie kończy opis destrukcyjnego żywiołu, jakim jest nieprzewidywalny tłum.
Drugie opowiadanie (Wikipedia):
„...It is an Expressionist black comedy set in New York City during the Great Depression”
Tytułowa Miss Lonelyhearts to mężczyzna odpowiadający na listy do redakcji, a to go wpędza w depresję, alkohol i seks. Dobra zabawa. Jako ciekawostkę podaję, że w książce Philip K. Dicka „The Man in the High Castle”, Paul Kasoura i Robert Childan dyskutują o tym opowiadaniu. To opowiadanie było wiele razy adoptowane na scenie i ekranie, a najsłynniejsza filmowa realizacja jest z 1958 roku, z m.in. Montgomerym Cliff.
Aby zachęcić - 7 gwiazdek.
Na wstępie warto dodać, że są to dwie książki. Obydwie pisane w dobie kryzysu, amerykańskiego snu, myślach o sławie. Mamy tu Hollywood. Jakże współczesny, a raczej "nic się nie zmieniło". Dalej balują, wstęp do sławy przez łóżko. West był przyjacielem i wielkim fanem Fitzgeralda i to widać w jego powieściach. Czasami, jak się czytało, to miało się wrażenie, że jest się w książce, stoi obok bohatera, widzi to co on, wącha się te same kwiatki.
Tłumaczem była Maria Skibniewska, ta od Tolkiena. To zaszczyt, czytać książki przetłumaczone właśnie przez nią.