Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Elliott Leyton
2
6,7/10
Pisze książki: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.), popularnonaukowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
119 przeczytało książki autora
249 chce przeczytać książki autora
3fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Polowanie na ludzi Elliott Leyton
6,1
Męczyłam się z nią - i to bynajmniej nie dlatego, że była nadzwyczaj wstrząsająca. Bardzo chciałam dostać w swoje ręce książkę "wielkiego autorytetu", Leytona, a tu psikus - nie potrafię pojąć fenomenu tego pseudoguru.
Pozycja kultowa, powiadają. Nie zgadzam się w żadnym punkcie. Po pierwsze, już sam wstęp pisany niefrasobliwym tonem mnie mierził - trochę wstyd przyznawać się, że ktoś właściwie jakoś tak się zainteresował, niedawno, w sumie to każdy dookoła ma większą wiedzę, w sumie to się korzystało z tych cudzych tekstów i na nich bazowało, ale po prostu coś jakby zaskoczyło, bo "praca w terenie znużyła".
Po drugie - nie umiem wykrzesać z siebie zbyt dużo ciepłych uczuć dla kogoś, kto z rozbrajającą szczerością przyznaje, że właściwie jest profesorem, ale za dużo czasu w bibliotece nie spędził. To wszystko brzmi jak jakaś kpina, słowa osoby, która niezasłużenie znalazła się w jakimś miejscu i próbuje się usprawiedliwiać.
Jeśli chodzi o kwestię książki, długo się męczyłam - cały pierwszy rozdział o Kemperze był wręcz śmiertelnie nudny. Może zasugerowałam się wstępem i doszukuję się minusów na siłę, ale chodziłam dookoła niego jak pies koło jeża. Ogółem irytuje też to, że Leyton opowiada o tym, o czym w danej chwili chce mu się opowiadać - kilka razy złapałam się na myśli "zaraz, a to?" - i odpowiednia informacja pojawiała się zupełnie przy okazji i w innym akapicie, jakby od niechcenia.
Nie podobało mi się spychanie absolutnie wszystkiego do czynników społecznych, które są istotne, ale nie w każdym przypadku najważniejsze - oraz umniejszanie tym samym innych motywów. Widać, że tutaj autor wypracowywał wszystko pod swój wzorzec antropologiczny, można rzec - zboczenie zawodowe.
Mało przekrojowa praca - czasem rzucał jak z rękawa dziesiątkami nazwisk tylko po to, żeby były. Rolę kobiet jako przestępczyń praktycznie pominął, wymigując się wyświechtanym stwierdzeniem, że było ich zbyt mało (gie prawda, po prostu researchu się zrobić dobrze nie potrafiło). Mam też wrażenie, że gdyby skupiał się na zabójcach azjatyckich, afrykańskich czy australijskich, wnioski odnośnie wpływu społeczeństwa w pewien sposób musiałyby się różnić.
Wielki minus za przytaczanie informacji niepełnych i nieprawdziwych - de Rais nie był jedynym arystokratą-mordercą, natomiast Sawney Bean i Lucjan Staniak są postrzegani jako postaci fikcyjne.
Podsumowując - rozumiem, że była to jedna z pierwszych bardziej rozbudowanych prac na temat morderstwa seryjnego (w wielokrotne autor nawet się do końca poważnie nie zagłębił),ale minusów jest tu sporo i książkę można uznać jeszcze za błądzenie po omacku i wstęp do prac poważniejszych i bardziej kompletnych. Nie rozumiem natomiast, jakim cudem ten człowiek i obecnie cieszy się mianem autorytetu.
Polowanie na ludzi Elliott Leyton
6,1
Nie będę się wypowiadała na temat profesjonalizmu autora, bo kompletnie się nie znam. Przeczytałam już parę dobrych lat temu i mną wstrząsnęła. Spać nie mogłam! Wcześniej myślałam, że aby się "uchronić" wystarczy nie chodzić po nocy lub samemu po parku, a tu bum. Przed seryjnymi mordercami raczej nie da się uchronić. Nabrałabym się na ich sztuczki! Szczególnie utknęła mi jedna opowieść jak morderca na kampusie studenckim udawał, że ma złamaną nogę i wypadły mu książki. Dziewczyna się schyliła, by je podnieść i za chwilę była ogłuszona w jego samochodzie....
Kto by się na to nie nabrał???