Literat, reporter, publicysta, dyplomata. Ukończył prawo na UJ. Pracował w redakcji krakowskiego "Czasu" najpierw jako korektor, potem autor przeglądu prasy zagranicznej a w końcu jako autor reportaży. Debiutancką książkę "Sarajewo 1914, Szanghaj 1932, Gdańsk 193?," opublikował w roku 1932.W latach 30. publikował w piśmie "Bunt Młodych". W roku 1936 był korespondentem z wojny domowej w Hiszpanii.
Brał udział w bitwie o Narwik, z 1.Dywizją Pancerną uczestniczył w bitwie pod Falaise.
Dyplomata rządu polskiego na emigracji, 1941-1942 attaché prasowy ambasady RP w Kujbyszewie (ZSRR).
W latach 1945-1950 poseł PRL w Holandi.
Zginął w wypadku samochodowym w w Rhynern koło Düsseldorfu.
Tom relacji z Gdańska zapomnianego przedwojennego reportera, dziś już nieomal zapomnianego. Składa się z wysyłanych na bieżąco reportaży z pobytu autora w Wolnym Mieście Gdańsku w1932 roku, nie do końca realnego komentarza redakcji (autora?) z tego samego roku ora ostatniej relacji z grodu nad Motławą, datowanej na 30 lipca 1939 roku.
Już samy tytuł bardzo dobrze świadczy o Ksawerym Pruszyńskim. Autor przewidział bowiem, gdzie rozpocznie się II wojna światowa, na siedem lat przed jej wybuchem i na rok przed dojściem Hitlera do władzy w Niemczech. Co wówczas wcale nie było oczywiste.
Młody, 25-letni Pruszyński wykazuje się niesamowitą dalekowzrocznością i wizjonerstwem co do dalszych losów zarówno Gdańska, Polski jak i całej Europy. Dość powiedzieć, że jego przewidywania geopolityczne w pełni się sprawdziły, niestety.
Bazują one jednak nie tylko na wiedzy autora, z którą pojechał do ówczesnego dziwnego tworu państwowego, ale i na jego obserwacjach i spotkaniach oficjalnych i nieoficjalnych, zarówno z osobami na stanowiskach (Wysoki Komisarz Ligi Narodów, Komisarz Generalny Rzeczpospolitej, Przewodniczący Senatu Miasta),ale i zwykłymi mieszkańcami. Opisuje o czym pisano w miejscowej prasie, przede wszystkim niemieckiej, ale i polskiej.
Widzimy zatem, że Gdańsk anno domini 1932 jest opanowany przez siły niechętne współpracy z Polską, nawet jeśli opłaca się ona ekonomicznie. Nie popierają jej ani naziści, ani komuniści ani żadna z innych sił obecnych w senacie miasta. Pruszyński nie ma wątpliwości co do niemieckiego charakteru miasta, podobnie jak Anglik Bernard Newman, który odwiedził je swoim rowerem dwa lata później. Ale Gdańszczanie i tak podkreślają swoje związki z Rzeszą. No i polski port w Gdyni jest im zadrą w oku. Autor przytacza i udanie podkreśla ich nielogiczność. Widzi jeden duży polski błąd popełniony już w1919 roku, ale przede wszystkim mnóstwo gdańskich i niemieckich.
Dzisiaj rażą, a raczej śmieszą słowa autora o mocarstwowości Polski, ale przynajmniej rozumianej państwowo a nie nacjonalistycznie. Ale uznanie budzi konstatacja, że na polsko-niemieckim sporze wygra strona trzecia, nazywana bolszewikami, a dziś wiemy, że porostu rosyjska.
Smutna i nostalgiczna, ale warta przeczytania pozycja. Zachęca do kontynuowania znajomości z autorem.
Wcześniej Pruszyńskiego znałem głównie z jego artykułów w wileńskim "Słowie" i legendarnego reportażu o wojnie domowej w Hiszpanii. Ten wybór jego tekstów trochę zmienił moje myślenie o tym autorze - z dziennikarza (jak sam się nazywał),w literata (jak nazywany być nie chciał),a to za sprawą opowiadań, które stanowią ponad połowę treści książki. Są elitarne.