Pożyczalscy pomszczeni Mary Norton 7,0

ocenił(a) na 82 lata temu Ostatni tom przygód rodziny Pożyczalskich. Zżyliśmy się z bohaterami i nie ukrywam, że moja dziesięciolatka ostatnie strony pożegnała rzewnymi łzami. To piękna opowieść o perypetiach pewnej maleńkiej rodziny, która żyje z „pożyczania” od ludzi przeróżnych przydatnych im rzeczy. Strączek, Dominika i Arietta od opuszczenia domu na Wrzosowym Wzgórzu przeżyli mnóstwo bezpiecznych bardziej lub mniej przygód. Zahartowali się, a przeróżne sytuacje sprawiły, że nabyli życiowego doświadczenia. Są już bardziej dojrzali, samodzielni i odważni, a ucieczka balonem („Pożyczalscy w przestworzach”) uczyniła ich pewnymi siebie i swoich możliwości. Ciągle jednak marzą o swojej własnej życiowej przystani, w której wreszcie poczuliby się bezpieczni. I chociaż panna Oktawia przygotowała dla nich w Miasteczku Miniatur wspaniały, idealny domek, to przecież główna zasada życia Pożyczalskich jest taka, aby nie bratać się z ludźmi. A panna Oktawia jest przecież człowiekiem: godnym zaufania, wspaniałym i wielkodusznym, ale mimo wszystko – człowiekiem. Dlatego nasza rodzinka opuszcza domek i wyrusza na kolejne poszukiwania. Okazja do uzyskania lokum nadarza się, gdy Spiller opowiada Strączkowi o pewnym starym probostwie. Nowy dom, nowe porządki, ustalanie nowych zasad, a także nowi przyjaciele – wszystko to sprawi, że już pierwszego dnia życie w nowym miejscu nabierze tempa. Jak się jednak okaże, nie będą w tym domu sami…
No i rzecz najważniejsza: tak naprawdę to nie mają też pojęcia, że nad ich głowami gromadzą się czarne chmury w postaci państwa Platter, którzy postanowili za wszelką cenę złapać małych uciekinierów i zrealizować swój plan pokazywania ich umieszczonych w szklanym domku - klatce jako atrakcji turystycznej. Sytuacja wydaje się bez wyjścia, tym bardziej, że okaże się, iż dla sławy i bogactwa małżeństwo nie cofnie się przed niczym.
To piękna seria i na jej uniwersalizm składa się mnóstwo rzeczy. Perypetie Pożyczalskich budziły zachwyt kilkadziesiąt lat temu, ale współczesne dzieciaki również pokochały maleńką rodzinkę. Od dnia, w którym ich poznaliśmy moja córka szuka ich wszędzie. Oczywiście to oni są przyczyną cudownego znikania najbardziej potrzebnych w danej chwili rzeczy (dziś to np. zeszyt do nut),to oni mieszkają w jej pokoju (albo na dziadkowym strychu) i to oni są inspiracją do powstawania coraz to nowych rysunków i prac plastycznych. To chyba najlepsza rekomendacja. Książka uczy odwagi, brania swojego losu we własne ręce, ciepłych relacji rodzinnych i tego, aby nie bać się spełniać marzeń. Czytelnik ma do czynienia z typowo angielskim klimatem i sposobem wychowania dzieci sprzed kilkudziesięciu lat: nieco oschłym i rygorystycznym, ale pełnym miłości i wzajemnego szacunku. Dzięki opisom możemy jeszcze głębiej ten klimat odczuć. Cała seria dzięki Wydawnictwu Dwie Siostry jest cudnie wydana, a wyjątkowe ilustracje Emilii Dziobak, których znajdziecie całe mnóstwo, budzą powszechny zachwyt. Twarda, satynowa w dotyku okładka, standardowej wielkości czcionka, świetny gatunkowo papier i mnóstwo tekstu zapełnią młodszym i starszym długie godziny niesamowitej literackiej przygody. Idealna na prezent, na całe pokolenia! Polecamy bardzo, bardzo!