Mniej znane nazwiska polskiej fantastyki pojawiły się w antologii na temat... miłości. I nazwiska sprawdziły się nieźle!
Brak tu nadęcia I zbytniego rozdmuchania tematu. Jest lekko, choc czasem smutno. Równie dobrze antologia mogłaby nosić tytuł: to TYLKO miłość, bo sprawa potraktowana jest z właściwym dystansem.
Zwróćcie uwagę na okładkę - dla mnie bomba!
Dobrnęłam do połowy książki i dalej stwierdziłam, że zasadniczo nie ma sensu tracić czasu. Opowiadania zupełnie o niczym. Nie wzbudzają emocji. Bohaterowie nie zapisują się w pamięci. Zakończenia albo mało sensowne, albo bardzo przewidywalne. Po lekturze "11pazurów" miałam duże oczekiwania co do kolejnej antologii opowiadań i niestety się rozczarowałam.