

Dwóch Żydów spotyka się na ulicy. - Witaj Jojne! Coś ty taki blady? Żona ci umarła? - Gorzej... - Ajj! Umarł ci twój jedyny syn, Mojsze? - G...
Dwóch Żydów spotyka się na ulicy. - Witaj Jojne! Coś ty taki blady? Żona ci umarła? - Gorzej... - Ajj! Umarł ci twój jedyny syn, Mojsze? - Gorzej! - To co może być jeszcze gorsze? - Mój syn Mojsze... Ajj!, on spotkał złą kobietę! - To się każdemu może zdarzyć. - No tak, ale on spotkał gojkę i... - Nie! Nie mów! Niech będzie przeklęta! - No tak, mój drogi Szlomo... On też jest teraz gojem! - No i co zrobiłeś, Jojne? - Co mogłem zrobić? Przecież nie mogłem go zabić! Poszedłem do synagogi poskarżyć się Najwyższemu. - No i co? - Och, Szlomo, pod koniec dnia usłyszałem w synagodze głos: "Bardzo ci współczuję i dobrze cię rozumiem, bo mój jedyny syn też zmienił religię i teraz jest gojem!". Szlomo najpierw na chwilę oniemiał, a potem podsumował: - Ja na twoim miejscu napisałbym nowy testament i go wydziedziczył! Jojne posłuchał Szlomo. Wydziedziczył syna i wygnał go z domu. Minęły lata. Coraz smutniej i trudniej było żyć samemu w wielkim domu. Zrobiło się mu żal syna i chciał nacieszyć się wnukami. Pogodził się z synem. Przyjął go wraz z synową i z dziećmi pod swój dach. Jest niedziela. Dzwonią na mszę. Jojne słyszy, że jego syn z synową wcale się nie śpieszą, wylegują się w łóżku. Puka do ich drzwi. - Mojsze! Już dziesiąta! Na mszę dzwonili, a ty jeszcze w łóżku?! Drzwi się otwierają. - Mój drogi ojcze, przestań wreszcie nazywać mnie Mojsze! Przecież dobrze wiesz, że ja się teraz nazywam Mieczysław. A poza tym, co ciebie, żyda, obchodzi, czy my, katolicy, wypełniamy nasze obowiązki? - Oj Mojsze, Mojsze! Ty nigdy nie byłeś dobrym żydem. No to chociaż bądź porządnym gojem!
Hillel, aforysta sprzed dwóch tysięcy lat miał zwyczaj spacerować ze swymi uczniami. Jeden z nich zapytał go, "Mistrzu, dokąd idziesz?". "Ja...
Hillel, aforysta sprzed dwóch tysięcy lat miał zwyczaj spacerować ze swymi uczniami. Jeden z nich zapytał go, "Mistrzu, dokąd idziesz?". "Jak co dzień idę do domu przygotować ucztę mojemu gościowi", odpowiedział mędrzec. "To ty, rabbi, masz codziennie gościa?", zdziwił się uczeń. "Czyżby moja biedna dusza nie była gościem w mym ciele? Dzisiaj ona jest, jutro jej już nie będzie", odpowiedział mędrzec.
-Czym jest dla Ciebie Polska? - Kochanką. Kochałem i pożądałem, a ona mnie zdradziła, kompromitując się w moich oczach".