John Lewinson

Cóż, ewidentnie jest to poradnik, a nie książka naukowa, co da się mocno odczuć podczas lektury. Ale może to i lepiej, zważywszy na grono docelowych odbiorców? Merytorycznie tak sobie, po części się już zdezaktualizowała (dodajmy jeszcze, że jest to tłumaczenie, więc i opisywane realia nieco inne),ale podczas pisania referatu przydała mi się. Niestety, opracowań poświęconych stricte dysgrafii jest bardzo niewiele, a przynajmniej w mojej bibliotece. Tym, co najgorzej przeszkadzało mi podczas lektury, były wylatujące kartki, co świadczy chyba o tym, że nie sklejono jej zbyt dobrze. Albo po prostu była tak zaczytana :)