Najnowsze artykuły
- Artykuły„Pomyśl dwa razy”: Myron i Win kontratakująSonia Miniewicz1
- Artykuły„Kongres książki”, warsztaty i spacery na Festiwalu ConradaLubimyCzytać1
- ArtykułyAdam Kay w Polsce! Autor Spotkaj się z autorem bestsellera „Będzie bolało” w Warszawie i w Krakowie!LubimyCzytać1
- Artykuły„Podążaj za księżycem” – książka, która zabiera nas w najważniejszą podróż życia!BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ian Jeffrey
2
7,2/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
57 przeczytało książki autora
84 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Jak czytać fotografię. Lekcje mistrzów fotografii
Ian Jeffrey
5,9 z 33 ocen
133 czytelników 9 opinii
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Jak czytać fotografię. Lekcje mistrzów fotografii Ian Jeffrey
5,9
Co za nieznośnie denerwująca książka; ręce opadały mi tyle razy, że wydłużyły się o jakieś dziesięć centymetrów. Nie żałuję, że ją kupiłam, bo trudno byłoby inaczej wejść w posiadanie równie przekrojowego zbioru znakomitych fotografii, ale te zdjęcia to jedyne, co powstrzymuje mnie przed rzuceniem jej w jakiś ciemny i bardzo, bardzo zapomniany kąt. Jeffrey ma tę doprowadzającą mnie do szewskiej pasji manierę uogólniania swoich odczuć i interpretacji na wszystkich czytelników; bez przerwy coś "widzimy", "odczuwamy" i "myślimy". Problem w tym, że czasami widzimy coś innego, albo, co gorsza, nie odczuwamy i nie myślimy, i wówczas Autor patrzy na nas - tak sobie to wyobrażam - oczami wielkimi jak spodki, by chwilę potem tonem wyrażającym bezbrzeżne zdumienie zapytać: "Jak to?"
Do tej litanii narzekań dochodzą jeszcze dziwaczne, jakby wyrwane z kontekstu zdania (nie wiem, czy to wina tłumacza, czy samego Jeffreya),a także karygodne błędy merytoryczne - co to, na Boga, jest "obiektyw 8x10 cali"?
Jak czytać fotografię. Lekcje mistrzów fotografii Ian Jeffrey
5,9
Jeśli ktoś zaczynający przygodę z fotografią zapytałby mnie, czy powinien przeczytać tę książkę, bez chwili wahania odpowiedziałabym: Tak. I zaraz bez wahania dodałabym jeszcze: Tak, ale nie bezkrytycznie. Jeffrey przedstawia historię fotografii od jej początków - najważniejszych twórców z krótkimi opisami ich doświadczeń oraz inspiracji, analizę wydarzeń i trendów, które na fotografię wpłynęły i wpływają. Za to należy mu się najwyższa pochwała, podobnie jak za bogaty zbiór zdjęć, ilustrujący przemiany, jakim podlegała ta dziedzina ludzkiej twórczości.
Ale od wystawienia oceny "rewelacyjnie" powstrzymuje mnie jedna cecha pisarstwa Jeffreya, która czasami drażniła mnie jak brzęczenie komara, a czasami przyprawiała o niepohamowaną irytację - wszechwiedza. Nie odbieram Ianowi Jeffreyowi ogromnej wiedzy o fotografii i wielkich fotografikach, nie mam powodu nie wierzyć mu, że to, co pisze, ma umocowanie w faktach. Ale naprawdę czasami denerwowało mnie "jedynie słuszne" odczytanie zdjęcia, które nie pozostawiało pola do interpretacji dla innych propozycji. Ot, przykład: zdjęcie Arthura Rothsteina, przedstawiające wnętrze mieszkania Browna, naczelnika poczty w Old Rag. Na ścianach wiszą fotografia Koloseum, coś w rodzaju świętego obrazka z chrześcijańską sentencją oraz fotografia ładnej, zalotnie spoglądającej dziewczyny. I fragment opisu autora książki: "(...) Chrystus i Koloseum reprezentują tradycję zachodnią. Na ścianie obok lustra czai się kusicielka, sugerując, że naczelnik jest osobą religijną, która mierzy się z pokusą i ją przezwycięża". Ratunku! Skąd taki wniosek?!? Z tego, że człowiek czyta książkę tyłem do zdjęcia dziewczyny, a przodem do makatki z Chrystusem? Albo inne, również moje ulubione: fotografia 5th Avenue autorstwa Joela Meyerowitza.Fakt, pies noszący buty zwraca uwagę, ale w życiu nie skierowałby mojej uwagi na buty innych przechodniów, co tak mocno sugeruje Jeffrey. Dla mnie na tym zdjęciu najważniejszy jest tygrys w okiennej wystawie, wyeksponowany dzięki kontrastowi cienia i światła, jego nieokiełznana poza zderzona z tłumem spieszącym się po tej słynnej ulicy.
Dlatego proponuję - tę książkę trzeba czytać uważnie, mając cały czas w pamięci fakt, że nie ma jednego słusznego rozwiązania, że w sztuce każdy ma prawo do własnej interpretacji. To szczególnie ważne dla tych, którzy dopiero wkraczają w fascynujący świat fotografii. Niech nikt was nie przekonuje, że ma monopol na prawdę!