Sarah Morgan uważa, że romanse to najbardziej satysfakcjonująca z rozrywek. Od dziecka chciała być pisarką i chociaż jej życie nie zawsze podążało w tym kierunku, wreszcie się udało. Jej powieści są optymistyczne, za co często dostaje podziękowania od swoich czytelniczek. W swojej pracy łączy biznes z przyjemnością. Krytycy określają jej powieści mianem „seksownych i pełnych akcji”. Czy może być lepsza zachęta do czytania?http://
Grace jest kobietą, która planuje wszystko. Lubi porządek i swoje poukładane życie. Z okazji 25 rocznicy ślubu zaplanowała urlop w Paryżu, więc szokiem jest gdy mąż oznajmia, że odchodzi do innej kobiety. Idylla w której żyła bohaterka rozpada się jak domek z kart. Wściekłość potęguje się gdy mąż prosi ją o odstąpienie biletów do Paryża, gdzie planuje zabrać kochankę. Grace postanawia sama tam pojechać. Miasto wywołuje w niej wspomnienia sprzed lat, gdy jako nastolatka zakochała się po raz pierwszy. Znajduje pracę i postanawia spróbować żyć inaczej. Jej spojrzenie na świat i ona sama zmieniają się pod wpływem młodej kobiety Audrey, która będąc w wieku jej córki przeszła wiele więcej niż powinna. Obie odkrywają jak wiele je łączy, szczególnie przeżycia z wczesnych lat młodości.
Jak dotąd nie miałam przyjemności czytania Pani Morgan w wydaniu bardziej obyczajowym, jej twórczości kojarzy mi się bardziej z romansami. Podoba mi się, że każdy rozdział jest zatytułowany imieniem konkretnej bohaterki i to z jej perspektywy poznajemy wydarzenia w danym momencie. Dodam, że przyjemnie spędziłam z nią czas.
Książki Sarah Morgan powinny mi się podobać. Uwielbiam Nowy Jork i namiętnie czytam romanse. Coś tu jednak chyba nie zagrało, bo to już druga książka tej autorki i było mi równie ciężko się w nią wbić co w poprzednią.
Paige i Jake – cóż, mają za sobą długą historię, a teraz ich losy mocniej się ze sobą wiążą. Nic odkrywczego się nie wydarza, ale nie po to czytamy romanse, prawda?