Najnowsze artykuły
- ArtykułyFestiwal Literatury Azjatyckiej w Warszawie – listopadowe wydarzenie pełne kulturalnych atrakcjiLubimyCzytać4
- ArtykułyZmarł jeden z najważniejszych arabskich pisarzy. Mówił o sobie jako o „Palestyńczyku z wyboru”Anna Sierant2
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Cicha lokatorka” Clémence MichallonLubimyCzytać1
- ArtykułyWybrano debiut roku. Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza dla Grzegorza BogdałaKonrad Wrzesiński1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Zbigniew Trześniowski
12
7,0/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
10 przeczytało książki autora
12 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
W zakamarkach Rzeszowa i okolicy. Gawędy i legendy
Zbigniew Trześniowski
7,0 z 1 ocen
3 czytelników 0 opinii
2017
Od Rzeszowa... Legendy i opowieści regionu rzeszowskiego
Zbigniew Trześniowski
6,0 z 1 ocen
8 czytelników 0 opinii
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Łańcut i okolice. Przewodnik Zbigniew Trześniowski
7,7
1. Dlaczego? Podróż sentymentalna do Rzeszowa i za ciosem… Łańcut. Bo trzeba. Naprawdę?
2. O czym? Rzetelny, rzeczowy przewodnik. Nie tylko Łańcut, ale i okolice właśnie.
3. Efekt literacki? Nie o efekt literacki tu chodzi, to jasne, ale o inspiracje. I zmianę perspektywy. Ten pomysł, konieczność wręcz takiego działania wciąż mnie prześladuje. Muzeum – Zamku w Łańcucie. Wiadomo, jedziemy, kolejka do kas, zwiedzmy. Porażka. Nigdy więcej! Ze względu na formę i treść tego zwiedzania. Zwiedzający kulturalnie wprawdzie, ale jednak przepędzani przez kolejne pokoje, odtwarzany „z taśmy” głos przewodnika, depersonalizacja, brak choćby momentu na refleksję i nuda. Piękne fotele w stylu empire. Piękny baldachim. Piękny żyrandol. A co mnie to obchodzi? „Syn Alfreda I, czyli Alfred II…” itd. To brzmi jak parodia języka. Korytarz, którego ściany zawieszone są martwymi miedzianymi patelniami. Tkanina na ścianach to mora. Jakie ładne. No, ale co z tego wynika? Jak zachwyca, skoro nie zachwyca?
I obrzydliwości – żardiniery z nóg słoniowych. Kto nie czytał „Korzeni nieba”? To nie żaden antyk, zabytek, wartościowy eksponat, to ohydny wykwit cywilizacji europejskiej, naszego zadufania.
A potem obrzydliwości Hali Zaprzęgowej, trofea myśliwskie. Zdjęcia z safari.
A do nowego i pięknego budynku Ujeżdżalni nikt nie zagląda… Zbiory piękne, doskonale opisane, miejsca dużo, wolność zwiedzania. Polecam sanie, które nazwałam „saniami letnimi z wikliny”. A co. I jeszcze Łaźnie Rzymskie nie są zbyt popularne (Pani z obsługi: „Nie zgłosiła się cała dziesięcioosobowa grupa na zwiedzanie…”),a ciekawe.
Zwiedziłam Zamek w Łańcucie. Sory, na mnie to już nie działa. Potrzebuję dziś innego sposobu mówienia o historii, o przeszłości. Kiedy czytam „Pana Tadeusza”, myślę o tych, których tam nie ma. Kto ugotował te wspaniałe potrawy na ucztę? Kto dbał o suknie Zosi i Telimeny? Zosia dla rozrywki zajmowała się domowym ptactwem. Kto to robił, bo musiał? I kto nosił wodę?
Synagodze w Łańcucie poświęcone są w przewodniku dwie strony. Mało! Tylko migawki, drobne obrazki tu opiszę. Klucz kupiony za 10 zł na jakimś targu. Gdzie zamek, gdzie drzwi, gdzie dom, gdzie ludzie? Kiedy i co się z nimi stało? Słój szklany, w którym rozmawiający z nami pan (ten filmowy głos, wiedza i zaangażowanie) składa znalezione na strychu synagogi strzępy książek napisanych po hebrajsku. Fragmenty macew, wciąż jeszcze odnajdywanych. To w sieni. I wnętrze synagogi. Zapiera dech w piersiach.