Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński3
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać4
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Henry Green
Znany jako: Henry Vincent YorkeZnany jako: Henry Vincent Yorke
2
6,7/10
Pisze książki: literatura piękna, czasopisma
Urodzony: 29.08.1905Zmarły: 13.12.1973
Właśc. Henry Vincent Yorke (ur. 1905, zm. 1973) – angielski autor szeregu powieści z nurtu satyry społecznej.
Bardzo znana w świecie anglojęzycznym jest jego powieść "Loving" (1945),opowiadająca o służących w irlandzkim zamku w czasie II wojny światowej. Pochodził z zamożnej, wykształconej rodziny, uczył się w Eton i Oksfordzie. Pasjonowało go imperium otomańskie.http://
Bardzo znana w świecie anglojęzycznym jest jego powieść "Loving" (1945),opowiadająca o służących w irlandzkim zamku w czasie II wojny światowej. Pochodził z zamożnej, wykształconej rodziny, uczył się w Eton i Oksfordzie. Pasjonowało go imperium otomańskie.http://
6,7/10średnia ocena książek autora
33 przeczytało książki autora
145 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Kochając Henry Green
6,9
Proza Greena jest niezwykle zniuansowana, bogata w symbole i tropy. Pod pozorami farsy skrywa się powieść o stopniowym rozpadzie dawnego porządku, czego kwintesencją jest rozkładające się truchło pięknego i dostojnego niegdyś pawia. „Kochając” to utwór wyjątkowy pod względem formalnym i językowym, jak najbardziej godny polecenia.
Pełna wersja recenzji:
http://czytankianki.blogspot.com/2015/06/kochajac.html
Kochając Henry Green
6,9
Biuro Literackie w ramach nowego projektu „Klasyka z Europy" chce przybliżać czytelnikom nietłumaczone dotąd na język polski dzieła europejskich klasyków. Książką inaugurującą ów projekt jest „Kochając" Henry'ego Greena, pisarza uważanego za wybitnego twórcę angielskiego modernizmu, stawianego obok Virginii Woolf (ale, by było jasne- to nie jest Virginia Woolf w spodniach, a jedyne, co może tego autora łączyć z pisarką jest umiłowanie do omijania szerokim łukiem przecinków oraz tematyka związana z życiem arystokracji angielskiej w XIX w.).
Green określany jest mianem „pisarza dla pisarzy", ponieważ jego enigmatyczny i oryginalny styl jest adresowany do wąskiego grona melomanów literatury. Oczywiście, że w przypadku trudnych autorów istnieją dwie płaszczyzny odczytywania ich dzieł - pierwsza jest dla wtajemniczonych i wyczulonych na literackie smaczki, gry intertekstualne i inne zabawy, do których zaprasza autor, druga natomiast zadowoli zwykłych pożeraczy historii, nie szukających w dziele literackim niczego poza rozrywką. Na tym polega cały pic z dobrymi książkami z wyższej półki. A do takiej zapewne pretenduje „Kochając".
W jednym z wywiadów Henry Green wyznaje, że przy powstawaniu jego powieści najpierw tworzy się w głowie pewna sytuacja: Pomysł na „Loving" zawdzięczam jednemu służącemu, który był ze mną w straży pożarnej podczas wojny. Służyliśmy razem w tej straży i on mi opowiadał, że pewnego razu spytał starszawego kamerdynera, który był jego przełożonym, co stary najbardziej lubi pod słońcem. Odpowiedź brzmiała: „Leżeć na łóżku w letni poranek, przy otwartym oknie słyszeć kościelne dzwony, jedząc posmarowaną masłem grzankę pachnącymi cipą palcami”. W mgnieniu oka ujrzałem całą książkę.
I w rzeczy samej „Kochając" rozpoczyna się sceną, w której starszawy kamerdyner leży na łóżku, jednak nie delektuje się grzanką, a jego palce na pewno nie pachną cipą, bo jest już jedną nogą na tamtym świecie. Jego miejsce zajmuje Charley Raunce, lokaj. Nie podoba się to pannie Burch- przełożonej pokojówek, która uważa, że po śmierci nieodżałowanego Eldona nic już nie będzie jak dawniej. Intrygi, zaginiony pierścionek z szafriem, miłostki, sekrety, ploteczki o państwie, kredensowe zagrywki, niedomówienia, czyli jednym słowem wszystko to, co w angielskiej XIX-wiecznej powieści obyczajowej powinno się znaleźć.
Green umieszcza swoich bohaterów - brytyjską służbę- w Zamku w irlandzkim Eire. W tle rozgrywa się dramat II wojny światowej, choć miejsce, w którym zostały umiejscowione postaci jest od wojennych wydarzeń odcięte. Ale tylko fizycznie, bo ciągle pojawia się strach o bliskich, którzy zostali w Anglii, cały czas słyszy się o bombardowaniach.
Klimat typowo arystokratycznego dworku został oddany przede wszystkim w dialogach, które zajmują blisko 95 % miejsca w powieści. I w tu nie znalazłam z autorem punktów stycznych. Lubię opisowość w książkach, gdybym miała ochotę na czytanie dialogów, sięgnęłabym po dramat, bądź scenariusz, ale dla mnie w powieści musi być opis. Poza tym nie do końca konsekwentne pomijanie przecinków również do mnie nie przemawia, choć zapewne ma to jakąś motywację, której ja nie odczytuję. Autor stara się oddać fonetycznie sposób mówienia swoich postaci, co świetnie w przekładzie oddaje Andrzej Sosnowski. Jednak rewelacyjny przekład to za mało, by mnie zachęcić do sięgnięcia po inne powieści Greena, jeżeli zostaną przetłumaczone na język polski.