The Walking Dead to jedna z moich top historii jakie miałem zaszczyt przeżywać.
W grach,filmach ,serialach , książkach i komiksach.
Dla mnie to historia o ludziach i ich relacjach, o charakterach oraz podejmowaniu decyzji w szarym świecie.
Kirkman tym dziełem stał się kimś wyjątkowym w mym życiu.
Sposób w jaki buduje historię oraz postacie uważam za poziom wyższy niż ocena 10.
Ostatni Tom to zwieńczenie pięknej opowieści w stylu właśnie Kirkmana, spuścił na mnie bombę atomową z podpisem "Niech siedzi Ci to w głowie na lata"
Seria The Walking Dead zaliczyła z tym tomem odbicie się od dna.
Autorzy jakoś dali radę podnieść ten tonący okręt żywych trupów. Oczywiście nie brakuje dłużyzn, ale przyjemnie się przez nie przechodzi. Fabuła jest rozbita na trzy główne wątki i co stronę, lub dwie przeskakujemy od jednych bohaterów do kolejnych. Daje to poczucie dynamiki.
Zauważyłem jednak, że zdążyłem zapomnieć imiona niektórych bohaterów, ba, zapomniałem nawet całych postaci. Myślałem, na przykład, że jeden z nich zginął dawno temu, a tu nagle pojawia się cały i żywy.
Pojawia się też całkowicie nowa, prawdopodbnie główna bohaterka, która wprowadza w przygodę powiew świeżego powietrza. Z chęcia poobserwuję jej rozwój w serii.
Ciekawi mnie jak długo to odbijanie od dna będzie trwało. I jak ogólnie długo The Walking Dead będzie jeszcze przedłużane. Czuję w kościach, że seria zbliża się wielkimi krokami do końca, ale przecież nie zabija się kury znoszącej złota jaja.