Najnowsze artykuły
Artykuły
Świąteczny prezentownik, czyli pomysł na prezent. Reportaż, publicystyka, biografiaLubimyCzytać1Artykuły
Trzy książki jednego autora w top 10, w tym nowość na szczycie. Trendy listopada 2023Ewa Cieślik3Artykuły
Lecha Wilczka patrzenie na Simonę Kossak i puszczę. Patrzenie, które trwa w fotografiach i opowieściRemigiusz Koziński4Artykuły
Książki pod patronatem Lubimyczytać polecają się na MikołajkiLubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Stephen Amidon

3
6,9/10
Pisze książki: literatura piękna, popularnonaukowa
Urodzony: 1959 (data przybliżona)
Amerykański pisarz i krytyk filmowy. Publikował m.in. w czasopismach „Financial Times" i „Sunday Times". W latach 1987–1999 mieszkał w Anglii. Jest autorem zbioru opowiadań i sześciu powieści, m.in. „The New City” i „Human Capital”. Jego książki były wydawane w 16 krajach.http://
6,9/10średnia ocena książek autora
223 przeczytało książki autora
320 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma

2012
Genialna maszyna. Biografia serca
Stephen Amidon, Thomas Amidon
6,7 z 167 ocen
529 czytelników 31 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Genialna maszyna. Biografia serca Stephen Amidon 
6,7

Książka "Genialna maszyna" ujęła mnie wyrazistością i lekkością. Mimo wielu faktów z historii nie przytłacza, nie męczy. Wprost przeciwnie. Porywa, zaciekawia, wciąga. Zupełnie straciłam przy niej poczucie czasu.
Jest to oryginalna, niespotykana forma przedstawienia biografii serca poczynając od starożytności i ojca medycyny Hipokratesa, kończąc na najnowszych osiągnięciach i planach rozwoju kardiologii w najbliższych latach. Każdy z rozdziałów rozpoczyna opis przypadku-przypowieść, która przenosi nas w realia danej epoki.
Polecam ją zarówno osobom związanym z medycyną, jak i "laikom", którzy chcieliby poznać historię najbardziej tajemniczego i symbolicznego narządu naszego ciała.
Genialna maszyna. Biografia serca Stephen Amidon 
6,7

Książkę przeczytałem trochę z przekory. Przypadkowo przeczytałem kilka recenzji na LC i zaskoczyło mnie, że wśród generalnie pozytywnych opinii pojawia się jedna skrajnie negatywna, ale – co się rzadko zdarza – z rzeczową argumentacją powodów niskiej oceny. Dzień później w bibliotece zauważyłem tytuł na półce. Czemu więc nie sprawdzić swoich wrażeń przy lekturze, zwłaszcza, że książki o tematyce medycznej czy biologicznej nie są mi obce.
Już początek zaczął mnie nużyć. Zabieg polegający na snuciu fabularnej opowiastki mniej lub bardziej fikcyjnej mającej wprowadzić czytelnika w dany temat/rozdział nie jest niczym oryginalnym. Coś takiego wiele lat temu miałem okazję zobaczyć w doskonałych książkach popularnonaukowych Robina Bakera. Tyle, że tam opowiastka miała 2-3 strony, była zwięzła do bólu, a tu mamy 10-12 stronicowe nudnawe opowieści. No, może poza jedną, w której młody chirurg postanawia poeksperymentować na sobie wsuwając w żyłę cewnik aż do serca. Tu trochę emocji było.
W opisie książki mamy informację, że każda z tych opowiastek mówi o pewnych sercowych przypadłościach, na które cierpią bohaterowie. Powiem wprost – żałosne marketingowe ściemnianie kogoś, kto nie zapoznał się z treścią. Wspomniany wyżej chirurg nie miał żadnych problemów sercowych (ani dosłownie ani w przenośni) a już główny bohater opowieści przed rozdziałem 4, poeta Shelley, już zupełnie nie miał problemów z sercem, bo… nie żył a cała nudnawa opowiastka jest o tym, jak jego przyjaciele próbują dokonać widowiskowej kremacji jego zwłok, co się udaje częściowo, bo serce akurat jest coś oporne na ów zabieg.
Kłamstwem jest również jakiekolwiek porównywanie „Genialnej maszyny” z książkami Thorwalda. Być może książka poocierała się trochę o Thorwalda na jakiejś półce, ale to wszystko. Owszem, wydawnictwo dokonało zgrabnego zabiegu mimikry. Szata graficzna tomu i grafika okładki naśladuje doskonale kilka książek Thorwalda wydanych w tym samym wydawnictwie. I na tym kończy się podobieństwo. Panowie Amidon muszą się jeszcze bardzo dużo nauczyć, zanim dorosną Thorwaldowi w pisarskim kunszcie do pięt.
O czym jest w ogóle książka? Szczerze mówiąc nie wiem. Opis i okładka jasno sugerują książkę popularnonaukową z zakresu medycyny i fizjologii serca człowieka w kontekście historycznym. Tymczasem poważniejsze informacje z tego zakresu dostajemy tak naprawdę dopiero w rozdziale piątym, przedostatnim, tak mniej więcej w okolicy 160 strony z 250-u. Cała reszta jest i owszem, o sercu, ale bardziej o jego znaczeniu symbolicznym a nie medycznym. O tym, jak ludzie w ogóle odnosili się do tego specyficznego organu. Bo przez wieki medycyna bliższa była wróżbiarstwu i filozofowaniu niż temu, co znamy teraz. Mamy więc liczne dywagacje autorów o sercu symbolicznym na przestrzeni wieków, o jego obrazach w religii i literaturze z naciskiem na to ostatnie. Bardziej stosownym by tu był tytuł „Symbolika serca przez wieki”. O fizjologii i anatomii serca oraz układu krwionośnego więcej można się dowiedzieć z byle jakiego podręcznika fizjologii człowieka, niekoniecznie przeznaczonego dla uczelni medycznych, z niejednego poradnika dla laików. Podobnie o wielu schorzeniach układu i serca. Styl mocno rozmemłany i bez polotu. Gdyby książka była grubsza, nie dotrwał bym do końca. Serce stanęło by mi z rozpaczy, że coś takiego można w ogóle wydać.
Owszem, kilka ciekawostek by się znalazło, ale to nie usprawiedliwia wydatku i paru godzin zabranych na lekturę. Książka może zachwycić czytelników, którzy nie mieli okazji jeszcze czytać naprawdę dobrej literatury popularnonaukowej. O ile ostatnio przeczytany Thorwald „zanudził” mnie nawałem informacji i faktów, tu autorzy zanudzili mnie brakiem faktów i ciekawostek. Nuda…. Chyba poczytam sobie „Fizjologię człowieka” Traczyka, oczywiście "cegłę" a nie kompendium "W zarysie" ;-))