Jest licencjonowaną terapeutką, a także autorką, mówczynią i twórczynią portalu Struggle Care. Drogę do zdrowia psychicznego rozpoczęła w wieku szesnastu lat, kiedy trafiła na terapię z powodu uzależnienia i problemów psychicznych. Karierę zawodową poświęciła pracy z osobami uzależnionymi jako terapeutka i konsultantka. Mieszka w Houston z mężem i dwoma córkami.https://www.strugglecare.com/
Króciutka książeczka, pełna uroku i wdzieku. Zabawna.
Dla osoby przeciętnie sprzątającej nie ma w niej właściwie żadnych przydatnych pomysłów na sprzątanie. To książka dla osób, które toną -czyli mają jakieś bariery, fizyczne czy psychiczne, i sprzątanie staje się dla nich gorą nie do zdobycia.
Autorka stara sie zachęcić do zrobienia czegokolwiek. Cokolwiek jest zawsze lepsze niż nic.
I do tego, żeby nie oceniać ludzi po poziomie ich bałaganu. I aby oni sami też się nie oceniali, bo poczucie winy przytłacza i jeszcze trudniej zrobić cokolwiek.
wszystko oczywiście w amerykańskich warunkach. Czyli brudne pranie najlepiej składać w pralni; w każdej sypialni postawić kosz na brudne pranie i sprzatać codziennie inna łazienkę, zamiast wszystkich jednego dnia.
Ale autorka jest miła. I stara się pokazać, na własnym przykładzie -co jest trochę kiczowate, że każdy da radę.
Dla mnie przykład autorki i jej wspaniałego amerykańskiego życia jest dość absurdalny. Ale pokazuje dobry kierunek, który popieram czyli trzeba oczywiści sprzatać, ale sprzątanie nie jest sensem życia.
Porządek/bałagan w Twoim domu nie określa Ciebie. Książka zdejmuje presję perfekcjonizmu z czytelnika. Ważne by nasz dom pozostawał bezpieczny i funkcjonalny. Czasem wystarczy minimum, pozbieranie rzeczy z podłogi, zebranie resztek jedzenia do śmieci i ich wyrzucenie. Oczywiście są rady jak nie utonąć jak małymi kroczkami wprowadzić regularne drobne prace niezbędne do tego by mieć czyste ubranie czy pusty zlew. Ale jeśli kondycja fizyczna, psychiczna nie pozwala, to sprzątanie jest ostatnim z Twoich problemów. Trzeba skupić się na leczeniu, spędzaniu czasu z rodziną i innych ważnych rzeczach, a wtedy pojawi się też przestrzeń na wprowadzanie ambitniejszych prac domowych. w niektórych sytuacjach jedynym wyjściem jest wynajęcie ekipy sprzątającej, jednorazowo lub na stałe. Oczywiście są też porady jak na bieżąco ogarniać przestrzeń, ale jest to poboczna część książki, bardziej jest tu zrozumienie, że niektóre problemy przerastają tonącego, a wtedy trzeba przestawić priorytety, a wtedy poczucie winy z bałaganu może "dobić" i tak już osobę u kresu wytrzymałości.
Nie są to porady dla "zwykłych" ludzi, a dla osób naprawdę sobie nie radzących z różnych powodów.