Emilie, która skończyła studia o kierunku pedagogiczno-rodzinnym, fascynują relacje zachodzące między członkami rodziny. Własną wielokrotnie portretowała na kartach kolejnych powieści. Przygodę z pisaniem zaczęła - dosłownie - z dzieckiem na rękach. Opiekowała się bowiem wtedy małym chłopcem o blond włoskach, którego imię nadała bohaterowi swojej pierwszej powieści. Bohaterowie następnych książek Emilie otrzymali imiona jej dwóch synów, zaś bohaterka - adoptowanej córeczki. Sześcioletnia Jessie przyleciała aż z Indii, i kiedy po dwudziestoczterogodzinnym locie wysiadła z samolotu, natychmiast stała się członkiem rodziny. Od tego czasu w powieściach Emilie wielokrotnie pojawiają się tematy związane z adopcją. Mąż Emilie, który jest pastorem, także stał się bohaterem jednej z książek. Rodzina pisarki wielokrotnie zmieniała miejsce zamieszkania; przenosiła się ze stanu do stanu, dużo podróżowała po świecie. Emilie wykorzystała te doświadczenia, opisując nowo poznane miejsca i ludzi. Emilie twierdzi, że wszędzie można znaleźć ciekawy materiał na powieść. Pracy pisarza często towarzyszy frustracja, nieobca przedstawicielom innych zawodów. Kiedy jednak pod koniec dnia historia, nad którą Emilie pracuje, nareszcie zaczyna się rozwijać, pisarka uważa się za jedną z najszczęśliwszych osób na świecie. Więcej informacji na temat Emilie Richards można znaleźć na jej stronie internetowej: www.mcgeefamily.net/emiliehttp://emilierichards.com/
Czy można podnieść się po stracie dziecka? Jak poradzić sobie z taką traumą, wyrzutami sumienia? Czy jest to w ogóle możliwe?
Tessa i Mack byli szczęśliwą rodziną dopóki pijany kierowca śmiertelnie nie potrącił ich pięcioletniej córeczki. Rodzice załamali się. Każde z nich, w inny sposób stara się poradzić z tym co przeżyli. Po śmierci córki małżonkowie zaczęli oddalać się od siebie.
Tessa razem z matką postanawiają spędzić lato w domu babki i pomoc jej w wysprzątaniu domu.
To lato pozwala trzem kobietom zajrzeć w głąb siebie. Odnaleźć swoje wewnętrzne ja. Przeanalizować swoje dotychczasowe życie. Czy są z niego zadowolone? Czy wiedzą o sobie wszystko? Co kryje się pod maską pozorów? Przez dwa miesiące lata przedstawicielki trzech pokoleń porządkują nie tylko dom, ale również siebie, swoje życie. Poznają się nawzajem i wzajemnie uczą się od siebie, radzić sobie na życiowych zakrętach.
Akcja całej powieści rozgrywa się w ciągu jednych wakacji letnich. Czytając kolejne strony poznajemy historię rodziny Tessy, której matka i babka zrzucają kolejne warstwy i prezentują swoją przeszłość tak, jak ją widziały własnymi oczyma i jak ją zapamiętały. Okazuje się, że nie wszystko było takie, jak im się wydawało w młodości. Tessa z opowieści bliskich jej kobiet wyciąga pewne życiowe lekcje. Własnymi sposobami, stara się poradzić sobie ze śmiercią jedynego dziecka. Czy wybrała właściwą drogę? Czy jej działania, nie sprowadzą na nią samą problemów? Kobieta chce wymazać z pamięci przeszłość. Chociaż to bardzo niszczy jej małżeństwo trwa w swoich postanowieniach. Małżonkowie coraz bardziej oddalają się od siebie a ich związek wisi na włosku.
Przyjemna książka, pokazująca jak ważne jest wsparcie bliskich, gdy przeżywamy jakąś tragedię. Jak ważne jest docenienie drugiego człowieka, zwłaszcza gdy on sam, nie widzi w sobie niczego nadzwyczajnego. Historia pokazująca jak ważna w związku jest szczera rozmowa. Jak niedopowiedzenia, mogą niszczyz związek. Chociaż sama nie jestem w żadnej sytuacji, w której jest lub była któraś z bohaterek, również dla siebie znalazłam kilka cennych rad i wskazówek życiowych. Książkę czyta się szybko, chociaż nie należy do cienkich powieści. Łatwa w odbiorze. Dająca nadzieję na lepsze jutro. Książka godna polecenia.
„Odnalezione uczucia” pani Richards do arcydzieł nie należą, jednak jakaś przyjemność z tej lektury jest. Książka zawiera treści raczej obyczajowo- psychologiczne niż , jak sugeruje tytuł, romans. Lekka i dość łatwa lektura, chwilami trochę niewiarygodna, bo rzecz w tym, że nikt z nikim nie umiał się dogadać, wystarczyło raptem dwa czy trzy miesiące i panuje zgoda oraz pełne zrozumienie. Cóż, w życiu jakoś zawsze trudniej o to, Może po prostu denerwowało mnie to nawarstwienie konfliktów i nieporozumień rodzinnych. Ponadto denerwowała mnie jedna z bohaterek- Tessa, osoba, której nie dałam rady polubić, która wszystko wie lepiej, ocenia ludzi, oczywiście przylepiając mało sympatyczne łatki, wszytki już po pierwszym poznaniu. Były to cechy, które uprzykrzały odbiór lektury, ale poza tym czytało się dobrze, bez zbędnych utrudnień.