Ostatnie dni Władimira P. Michael Honig 6,8
ocenił(a) na 102 lata temu Na wstępie napiszę, że zupełnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej lekturze. Nigdy wcześniej nie czytałam żadnej satyry, ale już wiem, że chętnie poszukam innych książek z tego gatunku. Wracając do Władimira... Kim Putin jest, zapewne wszyscy wiedzą. Szczególnie po rosyjskiej agresji na Ukrainę postać Władimira Władimirowicza pojawiała się wszędzie w mediach. Dlatego też zdecydowałam się na przeczytanie książki Michaela Honiga, by móc wejść w świat starszego człowieka z demencją. Spodziewałam się powieści z czarnym humorem i faktycznie tak momentami było, ale chyba przez większą część tej lektury czułam smutek. Było mi przykro, że tak ceniony przez wielu człowiek (pomijając jego dyktatorskie zapędy, to trzeba przyznać, że parł do przodu i robił wszystko, by jego kraj był wielkim mocarstwem – nie mnie oceniać etyczność czy legalność tych działań) jest obecnie samotnym staruszkiem wymagającym wsparcia przy kąpieli.
„Historia opisana w "Ostatnich dniach Władimira P." to historia z przyszłości. Wielki pan prezydent jest u schyłku życia, pogrążony przez demencje starczą, odchodzi powoli w samotności. Niemal całą dobę czuwa przy nim osobisty pielęgniarz i opiekun, który znosi wszystkie jego humory, obelgi, złości i ciosy.
To co dzieje się w zamieszkanej przez Władimira daczy jest swoistym odzwierciedleniem tego czym stała Rosja za jego rządów. Przepełniona propagandą, korupcją, wyzyskiem i oszustwami. Tak żyją wszyscy współpracownicy i służba należąca do mocarza. Wszyscy oprócz jednego, oddanego Szeremietiewa.
Wśród opisów ostatnich dni wielkiego Władimira autor sprytnie przemyca historie Rosjan i ich życia. Tego jak muszą żyć w kraju owładniętym przez chory system i tego co ich czeka za brak podporządkowania się do wymyślonych reguł.
Książka jest warta poznania, według mnie głównie dla Szeremietiewa, od początku niemal wzbudził moja sympatię. Może nie otrzymacie tutaj obiecywanej dawki czarnego humoru, ale historię momentami naprawdę przejmującą.” (autor: uwielbiam_to_czytam)
Książka opisuje prawdziwy obraz Rosji – skorumpowanego kraju, gdzie liczą się głównie znajomości i pieniądze. Gdzie wiele kolejnych dyplomatycznych akcji ustawionych jest na lata w przód, a o wszelkich awansach czy dymisjach decyduje się przy wódeczce i śledziku. Jedyną osobą, która wyróżnia się swoją dobrocią i szczerością jest Szeremietiew – osobisty opiekun Władimira. Szeremietiew stoi u jego boku, zapewniając nie tylko wsparcie emocjonalne, ale również pomagając przy kąpielach, posiłkach, a także dozując leki, by Putina nie wybudzały nocne koszmary. Pacjent zmaga się z demencją, z roku na rok staje się coraz bardziej zniedołężniały, ale obywatele żyją w przekonaniu, że wybrał się na prezydencką emeryturę, którą spędza na swojej daczy.
Nie wiem czy to jest dobry moment na czytanie tej lektury, ale na pewno warto ją mieć na półce w domowej biblioteczce, by wrócić do historii Władimira Władimirowicza za kilka lat, gdy sam Putin nie będzie już politycznym graczem.
Moja ocena: 10/10