Najnowsze artykuły
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński8
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Lesław Chowaniec
4
8,1/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,1/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
102 chce przeczytać książki autora
4fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Brama Lesław Chowaniec
8,4
Na wstępie muszę przyznać, że to właśnie takie patronaty sprawiają, że czuję sens robienia tutaj rzeczy.
"Brama" to drugi tom cyklu "Cesarz Umysłów", którego autorem jest Lesław Chowaniec. Część pierwsza to "Baszta" będąca debiutem, który naprawdę zachwyca i wprowadza czytelnika w piękny, fantastyczny świat. A jak jest z "Bramą"? Jeszcze lepiej!
Od samego początku doskonale widać pisarski rozwój i coraz większą pewność tworzenia historii.
Po wydarzeniach z tomu pierwszego i zniszczeniu tytułowej Baszty konflikt nasila się do tego stopnia, że wróg staje się jednym wspólnym dla niemal wszystkich mieszkańców Vundagory. Smoczary, elfy, ludzie, barbarzyńcy... wszyscy zmuszeni są do połączenia sił, ponieważ od tego zależą losy świata.
"Brama" to 438 stron nieustającej, ciągle przyspieszającej akcji, w której czytelnik nie otrzymuje nawet chwili na odsapnięcie. Gdy wydaje się, że to jest ten moment na odrobinę wytchnienia okazuje się że to była tylko cisza przed kolejną burzą pełną zdrad, intryg, kolejnych dynamicznych i mocno obrazowych walk, a także całej masy kolejnych niewiadomych i licznych emocji. Autor operuje lekkim piórem dzięki czemu całość, pomimo zawiłości, jest zrozumiała.
Bohaterowie są interesujący, a trójki głównych nie sposób nie polubić. Ich dialogi i przekomarzanki nie raz wywołają uśmiech. Ogromnym plusem jest to, że czytając obserwujemy ich ciągły rozwój, nie stoją w miejscu, są rozbudowani, natomiast ja jak to ja muszę też wspomnieć, że autor ma wyjątkowy talent do tworzenia... czarnych charakterów. Złe postaci są tutaj naprawdę złe a ich działania przerażają. W moim odczuciu to Arcywampir Vasenlon okazał się być tym najlepiej wykreowanym. Podobnie jak jego władca jest tajemniczy, bezwzględny, pełen niewiadomych, złożony.
Tom ten doskonale współgra i uzupełnia wydarzenia z pierwszego. Na słowa uznania zasługuje finał, po którym chciałoby się od razu sięgnąć po ciąg dalszy. Czekam niecierpliwie!
Seria będzie doskonała dla każdego kto poszukuje w fantastyce mocnych wrażeń, rozbudowanych bohaterów czy niesamowitego świata. Cykl ten śmiało można podsunąć również młodzieży.
Baszta Lesław Chowaniec
7,6
Wróżeniem z okładek na chleb bym nie zarobiła. W tym momencie brak jakiejkolwiek wiedzy na temat kupowanej książki, odbija się lekką czkawką, ale co mnie nie zabije… Przesadzam trochę z tą wizją śmierci podczas lektury Baszty. Spokojnie, powyższa pozycja na pewno nie zabija, może co najwyżej przyprawić o lekką irytację i ślady na twarzy. 🤦♀️
Znów wystarczyła jedna strona, bym zorientowała się, jak wielki – tym razem – błąd popełniłam. Choć duża czcionka przypadła mi do gustu, to z prostym językiem, oszczędnym opisami, krótkimi zdaniami i brakiem przemyśleń bohaterów już tak kolorowo nie było, ale to jest młodzieżówka, więc nie ma się tak naprawdę czego czepiać. Czyta się szybko i lekko, o ile uzbroimy się w dużą ilość cierpliwości i tolerancji, a na decyzje podejmowane przez bohaterów będziemy patrzeć przez palce, bo inaczej: irytacja, przewracanie oczami, ślady na twarzy… 🤦♀️
"Klasyczne fantasy pełne magii, walki i tajemnic" Za małe literki na tej okładce, jakby były większe, to może bym je zauważyła podczas zakupu książki.
Klasyczne fantasy – zdecydowanie.
Ludzie, elfy, krasnoludy, smoki, w gratisie wampiry, jaszczuroludzie i to, co Autor dorzucił od siebie, czyli SMOCZARY (akurat to naprawdę ciekawe).
Pełne magii – magii tak, ale że od razu pełne to nie do końca, tak z pół szklanki bym powiedziała.
Czarodzieje są? Są. Mają zaklęcia? Mają i nawet ich używają, ale są odtwórcze, a sam system magiczny ledwie zarysowany.
Walki – miecze, łuki, ala halabardy, czasem pięści, magia, dwie bitwy i to tyle – bohaterowie zdecydowanie częściej podróżują, gadają i robią bardzo głupie rzeczy, niż walczą, więc znów nie do końca się zgadzam z tą pełnią.
Tajemnice – wszystko, co tajemnicze, tajemniczym jest przez chwilę, bo Autor ma tendencje do bardzo szybkiego wyjaśniania tajemnic, tym razem to nawet jedna trzecia szklanki.
Klasyczna kraina fantasy, która prezentuje się elegancko na całkiem przyjemnej dla oka mapce. Podział polityczny prosty, jak budowa cepa: jedno ludzkie królestwo, pod które podlega reszta, wraz z krainą czarodziejów – albo na odwrót, zależy czy patrzeć na to, co twierdzy narrator, czy na to, jak zachowują się poszczególni bohaterowie książki, bo można mieć lekki dysonans; elfy u siebie, smoczary u siebie, wrogowie u siebie, główny złol u siebie. Ludzie żyją w pokoju i błogiej nieświadomości.
Ludzie żyją w pokoju… Jednym z bohaterów jest największy wojownik czasu pokoju, który liczy, że wkrótce zostanie generałem czasu pokoju i będzie dowodził armią, choć nigdy w żadnej bitwie udziału nie brał, ale jego ojciec owszem, więc… król daje mu ważne zadanie i oddział... Drugim zaś jest barbarzyńca, który niby głupim barbarzyńcą jest, ale pomimo tego na tle największego wojownika królestwa wypada nad wyraz korzystnie. Reszta bohaterów to w większości przemiał, mają określone zadanie i je wykonują, od początku do końca pozostają bardzo płaskimi, żeby ci główni w porównaniu wypadali na ciut głębszych. Pozwólcie, że poniższa scenka rodzajowa podsumuje bohaterów:
Aaa! Znaleźliśmy wielkie, tajemnicze wrota z wyrytym na nich ostrzeżeniem!
Co robimy?
Ja to co? Otwieramy!
🤦♀️
Książka ma momenty – wędrówka przez Stepy, historia czarodziejek, czy Smoczary – ale żeby do nich dotrzeć, trzeba przebić się przez pół książki. Czy warto? Nie wiem? Może? Przeczytanie Baszty zajęło mi kilka godzin z przerwami, więc nie jest to olbrzymia strata czasu.
Czy mi się podobało? Zastanawiam się nad dwiema odpowiedziami: nie albo czasami i nie mogę się zdecydować.
Czy sięgnę po kolejną część? Musiałabym się bardzo nudzić, wolę dojrzalsze pozycje.
Czy polecam? Młodzież od około trzynastego roku życia – nie ma seksów, nie ma przekleństw, brutalność nie większa niż we Władcy Pierścieni, czy Eragonie, mają miecze i się nimi rąbią – powinna być całkiem zadowolona, ewentualnie ktoś, kto zaczyna przygodę z fantasy lub po prostu lubi lekkie i proste czytadła na dwa wieczory góra.
Po więcej recenzji zapraszam na: https://m.facebook.com/people/Czytelnicza-Norka/100093693897871/