Czasem sprawy układają się zupełnie inaczej niż tego oczekujemy, ale od czego jest wyobraźnia i pomysłowość!
Znacie już Natkę? To specjalistka w kreatywnym podejściu do rozwiązywania własnych problemów, bo kto powiedział, że konieczne jest posiadanie czworonożnego pupila, by wziąć udział w psich zawodach? Albo czy nie otrzymanie wymarzonej roli w przedstawieniu oznacza, że nie można nauczyć się całego tekstu i przypadkowo zostać suflerem. A Dzień Sportu z całkiem nielubianego, może stać się nawet sympatycznym świętem, a przy okazji można udowodnić innym, że czasem warto "spieszyć się powoli".
Natka to bardzo rezolutna pierszoklasistka, a każdy tom jej przygód zawiera 3 krótkie, dosyć zabawne opowiadanka, w których dziewczynka opowiada o swoich perypetiach. I chociaż muszę przyznać, że to nasze pierwsze spotkanie z Natką Goniłło, to na pewno nie ostatnie. Polubiliśmy się, a to już czwarta część jej przygód, więc musimy nadrobić poprzednie.
Niewielki, wręcz kieszonkowy format i miękka oprawa sprawiają, że książkę łatwo zabrać na wycieczkę czy rodzinny piknik.
A zabawne czarno białe ilustracje, humor Natki oraz duża czcionka zdecydowanie zachęcą młodych czytelników do samodzielnego odkrywania jej przygód.
Natka jest tak naprawdę wcieleniem kilkulatka, który jest niesforny, szczery do bólu, ma duże poczucie niesprawiedliwości, lekko pokręcone poczucie dobra i zła oraz spore pokłady niecierpliwości. Ale wszystko z najlepszymi intencjami i największym sercem. Czyli też cała moja Natka.
Dużym plusem serii są ilustracje Julii Christians. Dzieci uwielbiają takie przerwy na oddech, więc będą zadowolone. To książeczka dla każdego powyżej czwartego-piątego roku życia, który lubi się śmiać i chce osiągnąć jeszcze więcej świątecznego klimatu.
Więcej na: https://konfabula.pl/seria-o-natce-ruth-quayle/