Wychował się w Szkocji, a wykształcenie zdobył między innymi w Edynburgu, Cambridge i na Harvardzie. Interesuje się polityką i podróżowaniem - do napisania jego debiutanckiej powieści, "Śmierci w transsyberyjskim ekspresie", zainspirowała go właśnie podróż słynną koleją. Swój czas dzieli między różnymi ośrodkami naukowymi a opieką nad córką Acacią.
„Śmierć w transsyberyjskim ekspresie” bardzo dobrze wpisuje się w chęć poznania świata. Bo C. J. Farrington sprawnie narysował obraz współczesnej Rosji. Nie tej jednak z Moskwy, czy Petersburga, ale mocno zaściankowej. Bo tak można nazwać głęboką prowincję gdzieś w zapomnianej miejscowości na Syberii. Wydaje mi się, że ten obraz większość czytelników może zaskoczyć i przy okazji ułatwi on zrozumienie, dlaczego Władimir Putin nadal jest tak popularny w Rosji, a większość jego rodaków popiera wojnę w Ukrainie.
Prowincja przedstawiona przez autora jest bowiem doskonale podobna do tej dobrze znanej nam z powieści Dostojewskiego. Alkohol leje się tutaj strumieniami, mieszkańcy próbują odnaleźć się w nędzy i rozpaczy oraz dobrowolnie podporządkowują się każdej władzy. To co mnie miło zaskoczyło w „Śmierci w transsyberyjskim ekspresie”, oprócz przedstawienia obrazu Rosji, to liczne nawiązania literackie. Oczywistym jest tutaj „Morderstwo w Orient Expressie”, ale w książce nie zabraknie również odniesień do Dostojewskiego, Tołstoja czy Bułhakowa.
Niestety nie można o tej książce powiedzieć, że to kryminał, bo chociaż intryga jest, to nie zaliczyłbym jej do głównego problemu powieści. W dodatku jest ona dosyć trywialna. Nawiązując do Agathy Christie nie znajdziecie tu podobnego humoru, jedynie bohaterowie są równie ciekawie skonstruowani (choć momentami razi ich jednostronność). Pochwalić muszę Farringtona za styl, zbliżony swą lekkością i subtelnością do brytyjskiej mistrzyni pióra. Lektura książki jest przyjemna, choć opisywana problematyka na pewno do łatwych nie należy.
Jeśli zatem chcecie przeczytać rasowy #kryminał, to radzę sięgnąć po pozycje Christie. Jeśli jednak chcecie dowiedzieć się czegoś o Rosji, ta #książka powinna spełnić oczekiwania.
"Hipokryzja stanowiła stratę czasu dla wszystkich poza samymi hipokrytami."
Lekkim piórem napisany kryminał, sympatycznie spędzałam czas, zwłaszcza w ujęciu fabuły, pomysłu na zbrodnię, splotu zależności między bohaterami, czy mieszanki różnych incydentów. Dobry pazur do konstruowania napięcia, wiele elementów długo skutecznie skrywało tajemnice, czasami wywracało do góry nogami moją interpretację. Części domyślałam się, ale pewności nie miałam niemal do końca. Postaci ciekawie i atrakcyjnie skonstruowane, wiele odmienności, barwnych osobowości, ale też osobliwych nawyków i przyzwyczajeń. Polubiłam Olgę Puszkinę, specjalistkę transportu kolejowego, dróżniczkę, która marzyła o wydaniu książki, co więcej, zaczęła ją nawet pisać, chociaż z oporami. Inna rzecz, czego miała ona dotyczyć. Z uśmiechem czytałam jej książkowe wstawki, porady naznaczone życiem na kolei i szczególnym rosyjskim klimatem, gdzie wszystko wydawało się być postawionym na głowie. Przekonywał Wasilij Maruszkin, komendant policji w Nowosybirsku, oddelegowany do wyjaśnienia sprawy śmierci w transsyberyjskim ekspresie, naznaczony rodzinną tragedią, z którą mimo upływu lat wciąż nie potrafi sobie poradzić.
Więcej na: https://bookendorfina.blogspot.com/2022/08/smierc-w-transsyberyjskim-ekspresie.html