Marek Kamiński

To co było niezłe jako artykuł w Glaukopisie to rozdęte do niemal czetystustronnicowej książki stało się niestrawne. A była szansa, żeby to było naprawdę ważne opracowanie: wystarczyło się streścić, trzymać się chronologii dokumentując zmiany psychiczne Komendanta oraz zmiany w oświadczeniach oficjalnych oraz być bardziej detalicznym w porównywaniu tekstów. To nie byłby co prawda i tak dowód na to, że Marszałek zmarł na kiłę ale byłaby to bardzo mocna poszlaka, bardzo trudna do zlekceważenia. Nadal jest to intrygujący tekst, ale autor zamiast trzymać się faktów wraz z każdym kolejnym rozdziałem coraz dalej wypływa na morze publicystyki i swoich filozoficzno-moralnych oraz religijnych rozważań praz co rozwadnia a w końcu niemalże gubi swoje przesłanie. Streszczajcie się, autorzy. Ilość zabija jakość wbrew obiegowemu powiedzeniu.