Najnowsze artykuły
- Artykuły„Psychoza”, „Lśnienie”, „Zagłada domu Usherów”, czyli różne oblicza motywu szaleństwa w literaturzeMarcin Waincetel17
- ArtykułyCzytamy w weekend – Światowy Dzień Zwierząt 2024LubimyCzytać321
- ArtykułyReese Witherspoon i Harlan Coben piszą wspólną powieść. Premiera thrillera już w przyszłym rokuKonrad Wrzesiński28
- Artykuły„Smok Diplodok” już w kinach, czyli komiksowi bohaterowie na wielkich ekranachLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Michelle Perrot
Źródło: Wikipedia
4
6,9/10
Urodzona: 18.05.1928
Najpopularniejsza książka
Historia życia prywatnego. T. 4, Od rewolucji francuskiej do I wojny światowej
7,2 z 42 ocen
163 czytelników 3 opinie
Emerytowana profesor historii na Uniwersytetu Diderota w Paryżu. Jest jedną z najwybitniejszych historyczek francuskich. Swoją karierę naukowa zaczynała u historycznej sławy Georges'a Duby'ego. Można powiedzieć, że Michelle Perrot jest tym dla francuskiej historii kobiet, czym dla naszej historiografii była i jest profesor Anna Żarnowska. Pionierką i inicjatorką ruchu badaczek i badaczy, którzy zauważyli "aktywność kobiet w przeszłości". Za działalność badawczą została odznaczona Legią Honorową.
6,9/10średnia ocena książek autora
79 przeczytało książki autora
160 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Historia życia prywatnego. T. 4, Od rewolucji francuskiej do I wojny światowej
Michelle Perrot
7,2 z 42 ocen
163 czytelników 3 opinie
2006
Najnowsze opinie o książkach autora
Historia życia prywatnego. T. 4, Od rewolucji francuskiej do I wojny światowej Michelle Perrot
7,2
Co twój pradziad jadał na obiad, czyli o historii prywatności
Nigdy nie lubiłam historii w wydaniu szkolnym. Za dużo było tam niepowiązanych ze sobą faktów, bitew i dat. Miałam wrażenie, że taki sposób ukazywania przeszłości kompletnie niczego nie wyjaśnia. Wolałabym się dowiedzieć, jacy byli ludzie w danej epoce, jak wyglądał ich zwykłe dzień, co zajmowało myśli i jakimi wartościami się kierowali. Łatwo te różnice zbagatelizować, co świetnie widać w filmach historycznych i kostiumowych, których bohaterowie zdecydowanie za często zachowują się jak osoby wyjęte z XX wieku. Zupełnie jakby wtrącenie do ich wypowiedzi archaicznych zwrotów całkiem załatwiało sprawę. Można też naszych przodków skrytykować i przykleić im łatkę ciemnogrodu bez jakiejkolwiek próby zrozumienia. Obyczaje danej epoki czy też dominujące wówczas prądy myślowe są też często traktowane jako historia drugiej kategorii, nie tak ważna jak twarda polityka. Ale czy ta polityka byłaby w ogóle możliwa, gdyby nie trafiła na podatny grunt?
Na pięciotomową Historię życia prywatnego wydawnictwa Ossolineum polowałam już od jakiegoś czasu. Niestety nie jest to pozycja łatwo dostępna w bibliotekach. Znalazłam ją dopiero w wypożyczalni książek naukowych. Zaczęłam od czwartego tomu, który obejmuje XIX wiek rozumiany jako spójną epokę kulturową, a nie kalendarzową. Za cezurę początkową przyjęto rewolucję francuską, a za końcową - I wojnę światową. Zawsze miałam słabość do tej epoki, jestem w końcu dzieckiem wychowanym na XIX-wiecznych powieściach. Był to czas odkryć naukowych, postępu techniki, ale też ogromnych zmian w mentalności. To wtedy rodziło się nowoczesne poczucie tożsamości narodów i rozpowszechniła idea miłości romantycznej. Zawierać małżeństwo z miłości? Jeszcze kilka pokoleń wcześniej uznano by to za nonsens. Nową wartość zyskała rodziną, której autorzy książki poświęcili cały rozdział. Bo jak mawiała pewna moja pani wykładowca: jeśli widzicie w filmie średniowiecznych rodziców płaczących po stracie dziecka, nie wierzcie w to. W XIX wieku coś się zmieniło. Dzieci wszakże ciągle dość często umierały, choroby niemowlęce były bardzo powszechne, a jednak już wypadało po nich płakać. Stały się wartością. Ba, niektórzy zaczęli nawet przebąkiwać, że wychowanie za pomocą kija czy pasa nie jest najlepszym pomysłem.
Wiek XIX był też oczywiście wiekiem pruderii i obłudy. Poprawiały się warunki życia ludności, co niosło niespodziewane konsekwencje. O ile w czasach, w których kilka pokoleń mieszkało w jednej izbie ze zwierzętami gospodarskimi, edukacja seksualna przebiegała dość naturalnie, o tyle pannom z lepiej sytuowanych XIX-wiecznych rodzin zabraniano nawet mówić o tych sprawach. Tej krucjacie przeciwko życiu seksualnemu autorzy poświęcili osobny podrozdział. Sporo jest też o kobietach, co jest niewątpliwie uzasadnione. Ich pozycja znacznie się w tej epoce zmieniła i to wcale niekoniecznie na korzyść. Choć w zbiorowej świadomości nierówności mają znacznie dłuższy rodowód, obraz kobiety jako strażniczki ogniska domowego w pełni ukształtował się dopiero w XIX wieku. No cóż, społeczeństwo musi stać na to, żeby trzymać swoje kobiety w domu. Trudno sobie wyobrazić taki podział ról u średniowiecznego chłopstwa. Żeby rodzina mogła przetrwać, każdy jej członek musiał w końcu wykonywać ciężką fizyczną pracę. Oczywiście lwia część zawartych w książce relacji dotyczy lepiej sytuowanych warstw społeczeństwa, po których zostało po prostu więcej źródeł historycznych.
Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to na pewno do skupienia się jedynie na wybranych regionach Europy. Historia życia prywatnego to publikacja stworzona przez historyków francuskich i brytyjskich i to właśnie Francji jest tu najwięcej, czasem wtóruje jej Wielka Brytania, a o innych obszarach jakby zapomniano. Tę wadę równoważy jednak bogactwo obrazów, rycin i zdjęć (Francja to w końcu ojczyzna fotografii). Materiał uszeregowano w dość nietypowy sposób na wzór teatru życia. Mamy więc wprowadzający rozdział, czyli podniesienie kurtyny, przedstawienie aktorów, tutaj członków rodziny, opis sceny i miejsca akcji (domu) i wreszcie zaglądamy za kulisy, za którymi ukryto wszystkie wstydliwe bolączki epoki jak epidemię chorób wenerycznych czy nieludzkie metody leczenia chorób psychicznych. Dość nietypowy jest język publikacji, zadziwiająco wysublimowany jak na opracowanie historyczne. Mnie to nie przeszkadza, już dawno nie miałam w rękach książki, z której nauczyłabym się jakiego nowego polskiego słówka, ale wielu uzna to pewnie za zbędny ozdobnik.
http://zapiekankakulturalna.blogspot.com/2015/12/co-twoj-pradziad-jada-na-obiad-czyli-o.html
Historia życia prywatnego. T. 4, Od rewolucji francuskiej do I wojny światowej Michelle Perrot
7,2
Niestety tom 4 jest równie nudnie napisany jak poprzedni, mimo że treść przecież taka ciekawa. Mam wrażenie, że jest to cecha stylu, która nie pochodzi z tłumaczenia. Kolejne rozdziały są pisane przez różnych autorów, więc najwyraźniej to wspólna maniera, która z jakiegos powodu działa mi na nerwy.
Sprowadza się chyba głównie do przedstawiania faktów w trybie "niezależna federacja zdań", często bez połączeń przyczynowo-skutkowych lub podsumowujacych wniosków. Kiedyś uważałabym, że po prostu jest to pozycja ambitna i to moja wina, że nie widzę jasno, jak ze szczegółowego i wieloaspektowego obrazu wyłania się konstrukcja dominujących trendów epoki. Jednak czytałam już sporo popularnonaukowych książek i mimo wszystko nie wydaje mi się, by problem był we mnie. Poza tym - czasem i owszem, wyłania się! Wtedy książka ta staje się o wiele ciekawsza.
Obejmuje ciekawy okres. Rozpoczyna się od Rewolucji Francuskiej, lecz potem zaczyna się już nowoczesność, pojawiają się jej znane nam objawy (wielkie miasta fabryczne, burżuazja z jej rytuałami, nawet osiedla robotnicze),a jedne z ostatnich zdjęć to para małżeńska na rowerach i chłopcy wyruszający pociągiem na Wielką Wojnę.
Polskiego czytelnika nieobytego z tematem może zdziwić, jak szybko przebiegały we Francji procesy sekularyzacyjne (Rewolucja pozostawiła pewien społeczny klimat),nam znane z dużo późniejszych czasów.
Ciekawa jest historia rodziny Cadbury (tak, wszystko wskazuje na to, że TYCH Cadbury od kakao),pokazująca, jak w miarę bogacenia się przedsiębiorcy żona ze wspólniczki mieszkającej na pięterku nad sklepem staje się "delikatną damą", odciętą kompletnie od interesów i zamieszkującą w pięknej rezydencji z dala od fabryki. Czyli jak awans społeczny burżuazji oznaczał równocześnie cofnięcie się w kwestii niezależności kobiet.
Podobnie nie można oderwać sprawy praw kobiet od losu warstwy robotniczej, w której dyskusja toczy się wokół pytania, czy robotnik płci męskiej "powinien" dostawać "pensję rodzinną" czyli taką, która pozwoli jego żonie zostać z dziećmi, czy też oznacza to, że pensję niższą dostaną... nieletnie dziewczynki dźwigajace ciężary w kopalni. Ogólnie obszerne i przygnębiające rodziały o robotnikach, nawracających problemach z kwaterowaniem ich w miastach (nieliczne próby z mieszkalnictwem socjalnym: jak rozumiem głównie eksperymentalne, ale ciekawe).
Równie dużo przeczytamy o rodzinach zamożnych, tych, które wzywają do domu prywatnych doktorów, wysyłają dzieci do szkół, chadzają z wizytami i "przyjmują" o konkretnych godzinach, udają się do letnich rezydencji (lub biedniejsi z czasem - na wakacje),w podróże poślubne (często zbyt wyczerpujące dla młodych mężatek, bywa że szybko ciężarnych). Zaskakuje stwierdzenie, że francuska burżuazja (już) w XIX wieku była "maltuzjańska" co stanowi eufemizm na znaczną kontrolę narodzin. Zważywszy zawodność ówczesnych środków antykoncepcyjnych narzucają się dwa skojarzenia - aborcje oraz prostytucja. Być może oba trafne.
Jednak wydaje mi się, że w Polsce taki model rodziny stał się popularny dopiero później?
Ponadto: obyczaje religijne (np. pierwsza komunia katolików, późniejsza niż teraz),choroby zakaźne i psychiczne (oraz możliwość zamknięcia "w zakładzie" osób niewygodnych rodzinnie),więzienia i internaty jako skrajny przypadek życia w sumie już nie "prywatnego", podejście do seksualności podobno nieco zmieniające sie wraz z upływem stulecia (od "niewinności" ku nieco większemu wyzwoleniu). Konstrukcja kamienic wielkomiejskich z ich klasową hierarchią pięter. Wieś miga tylko przez chwilę w tle, podobnie pałace najbogatszych.
Tematy fascynujące, ale naprawdę mam wrażenie, że można to było napisać lepiej.