Historia współczesnej medycyny. Renesans, wynalezienie chirurgii i rewolucja implantów David Schneider 7,7
ocenił(a) na 82 lata temu Zastanawialiście się kiedyś nad tym, jaką drogę przeszła współczesna medycyna, żeby dotrzeć do obecnego stanu?
Ilu ludzi musiało umrzeć w cierpieniach, zanim lekarze odkryli, że pewne ich pewne zachowania są niebezpieczne dla pacjentów?
Jak rodziła się anestezja? Skąd wzięły się implanty i jak za kilkanaście lat będzie wyglądała medycyna?
Ja bardzo często o tym myślałam, dlatego zdecydowałam się na lekturę tej książki. O wielu rzeczach, o których mówi autor, wiedziałam już wcześniej, pracuję jako korektor w redakcji medycznej. Jednak nie mogę powiedzieć, że mam po lekturze poczucie straconego czasu, wręcz przeciwnie, nie żałuję ani minuty poświęconej na czytanie tej opasłej publikacji.
Początkowo miałam spore problemy z wgryzieniem się w tę książkę. To dość mocny kaliber, dużo tu nazwisk i można na początku czuć się z tym niepewnie. Na szczęście potem było już lepiej i wciągnęłam się w opowieść o historii medycyny. Jednak muszę przyznać, że nie byłam w stanie czytać książki ciągiem, musiałam robić sobie przerwy, bo czułam, że mózg mi się przegrzewa.
To kopalnia wiedzy o rozwoju medycyny. Autor posługuje się prostym językiem. Nie musicie obawiać się tego, że zostaniecie wrzuceni w wir medycznego żargonu, z którego nic nie zrozumiecie. Bywa czasem ciasno od nazwisk i faktów, ale szybko można się do tego przyzwyczaić.
Czułam ciarki na całym ciele, kiedy czytałam o gorączce połogowej. Jest mi żal, że tyle kobiet musiało umrzeć tuż po porodzie ze względu na brak higieny wśród lekarzy, którzy teoretycznie mieli im pomóc. Jednak z drugiej strony wiem, że jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi, ich śmierć nie poszła na marne, badania nad tym, co się z nimi stało, uratowało wiele rodzących.
Wzruszyłam się, gdy czytałam o niewidomej parze. Nie umiałam powstrzymać łez w trakcie lektury, kiedy widziałam, jak to małżeństwo radzi sobie w normalnym życiu. Podziwiałam ich, tym bardziej, że także nie słyszeli. To niesamowite, że ludzie pozbawieni zmysłów radzą sobie z codziennymi czynnościami lepiej niż my, ludzie zdrowi, ze wszystkimi zmysłami. Zaintrygowało mnie zaś to, co związane z technologią i tym, jak jest wykorzystywana w medycynie.
Spędziłam z tą książką sporo czasu, ale nie żałuję ani minuty poświęconej na lekturę. To była intrygująca lekcja historii medycyny. Długa, ale szalenie ważna. Teraz jeszcze bardziej podziwiam lekarzy i ich pracę.