Najnowsze artykuły
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać1
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać12
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jan Chmielewski
2
7,0/10
Pisze książki: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.), militaria, wojskowość
doktor habilitowany nauk prawnych; profesor nadzwyczajny w Katedrze Prawa Administracyjnego i Publicznego Gospodarczego w Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie; pracownik Biura Orzecznictwa Naczelnego Sądu Administracyjnego; autor opracowań i publikacji naukowych z zakresu prawa i postępowania administracyjnego oraz sądowoadministracyjnego, w tym prawa leśnego.
7,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Zasada budzenia zaufania w ogólnym postępowaniu administracyjnym
Jan Chmielewski
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Wigilie niewoli i wolności Jan Chmielewski
7,0
Wigilia… święto rodzinne, święto pojednania, czas czuwania i wzmożonego przygotowania. Noc magii i cudów. Z roku na rok oczarowuje nas na nowo. Czasami też wiąże się nawałem pracy, stresem i pośpiechem. Wigilia nie jest jedynie jakimś katolickim świętem. Ta staropolska tradycja świętowania zakorzeniła się w ludziach tak głęboko, że nawet wojna, obozy koncentracyjne, sowieckie gułagi czy życie na uchodźstwie nie mogły tego zniszczyć.
Ten skompletowany przez pana Chmielewskiego zbiór wspomnień koncentruje się właśnie na takich innych wigiliach. Są to często trudne wigilie, odbywających się w nieludzkich warunkach, z dala od bliskich czy ojczyzny. Autor stworzył wyjątkowy zbiór ustnych i pisemnych relacji przeróżnych świadków. Wypowiedzi wigilijne rozpoczynają się w partyzanckich kryjówkach, a kończą się w otrząsającej się z wojny na wpół wolnej Polsce.
Każda z tych wigilii była niepowtarzalna i nieodtwarzalna. Często zastanawiałam się, dlaczego ci żyjący w tragicznych warunkach ludzie tak bardzo pragnęli zorganizować sobie wieczór wigilijny i Boże Narodzenie. Przecież to było często niemożliwe i niebezpieczne. Odpowiedź przychodziła jednak szybko. Te święta kojarzą się z utęsknioną normalnością. Normalnością sprzed wojny, przed przymusowymi pracami u Niemca, przed wegetacją w obozie koncentracyjnym, przed stopniowym umieraniem na Syberii, przed gniciem w więzieniu. Kojarzą się z rodziną, z ciepłem i bezpieczeństwem. Chcieli w tym magicznym dniu odtworzyć te uczucia. Do tego pragnęli się chociaż w myślach połączyć z rodziną, od której zostali często w brutalny sposób rozdzieleni.
Dlatego organizowali tę kolację, wspinając się przy tym nie tylko na wyżyny kreatywności, ale ryzykowali też często życie. Do tego przedsięwzięcia włączali się też z chęcią inni. Organizowali wspólnymi siłami i kontaktami pokarmy, ozdoby, a nawet choinkę lub jej imitację. Niektórzy zdołali wykombinować tradycyjne postne potrawy, inni zadowalali się tym, co mieli pod ręką. Często się zdarzało, że dla tego wyjątkowego wieczoru ludzie głodowali po kilka dni przedtem, by więcej pokarmu leżało na stole.
Podobnie wyglądała sprawa z opłatkiem. Czasami trafił jakimś cudem na skromny wigilijny stół, a niekiedy szukano zamienników. Nie chciano jednak z niego zrezygnować. Dzielenie się opłatkiem jest najjaśniejszą chwilą wigilijną. A czego nasi przodkowie sobie wzajemnie życzyli? Najczęściej najszybszego zakończenia wojny, spędzenia następnych świąt w gronie rodziny czy rychłego powrotu do ojczyzny. W życzeniach manifestowała się po prostu głęboka tęsknota za normalnością, bezpieczeństwem i rodzinnym ciepłem. Objawiała się ona także w wyśpiewanych polskich kolędach, pieśniach narodowych czy w opowieściach współbiesiadników. Często uczucia przejmowały górę i niejedna łza przelała się w tę wigilijną noc.
Oprawcy i okupanci też zachowywali się w tym dniu różnie. Z wielu relacji wynikało, że wspinali się wtedy na wyżyny wymyślnego okrucieństwa. Czasami zdarzało się, że święta zmiękczyły także ich czarne serca. Różnie reagowano też na pieśni kolęd. Nieraz śledziłam z niemałym napięciem ich akcje, które kończyły się w nieprzewidywalny sposób. Szczególnie wstrząsająca była dla mnie relacja pana Ryszarda Tymińskiego z 1943 roku i opisu jego świąt, które przewegetował wraz z matką i bratem w Kazachstanie. Była to bardzo gorzka opowieść o wielkim wyczekiwaniu, o tygodniach głodu, gdyż chciano zaoszczędzić tyle ziemniaków, żeby można było się w wigilię najeść do syta. O skradzionym krążku mleka, którego zamrozili jesienią z myślą o wigilii i o rozpaczy, która spowodowała w ich sercach jego zniknięcie. Poświęcono nawet temu mały wierszyk i to było najsmutniejsze, z czym miałam od dawna do czynienia. Powojenne wilie przedstawiały się już znacznie lżej. Były obfitsze, powracano do tradycji i pozwalano sobie na więcej swobody.
Poza wspomnieniami świątecznymi książka posiadała też aneks, w którym można znaleźć wigilijny spis obyczajów, wróżb i przysłów. Książka miała też graficzną część, która zawierała kilka pocztówek z prywatnego zbioru państwa Śliwów.
Choć temat był ciekawy i odkryłam wiele interesujących autorów, sama książka nie jest wolna od błędów czy edytorskich wpadek. To relacje się powtarzały, to marnowano miejsce na papierze, to widzę, że interlinia i odstępy się w poszczególnych tekstach różnią. Bardzo niechlujnie się to wszystko prezentowało. Wystarczyło jedynie umieszczać relacje ciągiem, zamiast zaczynać na drugiej stronie, a już wyglądałoby lepiej.
Jednak nie należy skreślić przez takie głupie niedociągnięcia treść, która może nawet budzić grozę, gdy zestawimy te zamierzchle wydarzenia z tym, co rozgrywa się za naszą granicą. Takie wigilie pełne głodu, rozpaczy i tęsknoty za bliskimi powinny należeć do przeszłości, a tymczasem ta straszna historia się powtarza. Pozostaje tylko mieć naiwną nadzieję, że w następną wigilię będziemy się wszyscy cieszyli normalnością i pokojem.