Najnowsze artykuły
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać1
- ArtykułyEkranizacja Chmielarza nadchodzi, a Netflix kończy „Wiedźmina” i pokazuje „Sto lat samotności”Konrad Wrzesiński4
- ArtykułyCzy książki mają nad nami władzę? Wywiad z Emmą Smith, autorką książki „Przenośna magia“LubimyCzytać1
- ArtykułyŚwiatowy Dzień Książki świętuj... z książką! Sprawdź, jakie promocje na ciebie czekają!LubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Katarzyna Klakla
Znana jako: Ka Klakla
3
7,2/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, poezja
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
24 przeczytało książki autora
35 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Wiersze i opowiadania doraźne 2020 - Nikt nie jest sobą nawet na wyspie
5,9 z 9 ocen
12 czytelników 1 opinia
2020
Najnowsze opinie o książkach autora
Łotrzyca Katarzyna Klakla
7,8
Powieść drogi dziejąca się w słowiańskim uniwersum XVI w. Rodzaj nienachalnej fantasy, co jest niewątpliwą zaletą. Bohaterka (mocna postać) to wolna najemniczka z gór Sokolskich, zadziorna i uparta. Podejmuje się zadań, które pozornie łatwe, okazują się brzemienne w skutki. Drugoplanowi bohaterowie również nie są szablonowi. To bardzo odświeżające. Opisany świat jest niezwykle, momentami wręcz boleśnie, sugestywny. Przemoc i okrucieństwo byłyby trudne do zniesienia, gdyby nie humor - gorzki, ironiczny, bliski naszej absurdalnej rzeczywistości. I to jest kolejny interesujący element tej książki. Powieść można czytać dla samej przygody (sceny bójek – satysfakcjonujące),ale warto czasem wgłębić się w konteksty. Wtedy można znaleźć niespodzianki skryte w nazwach, w imionach, w komentarzach lub nawet w symbolice sceny. Doceniam tę książkę również za warstwę etno- i faktograficzną. Echo zawieruchy bałkańskiej, wpływy kościoła, relacje władzy wobec poddanych – to wszystko widziane ze współczesnej perspektywy sprawiły, że wszedłem w ten świat głęboko i wraz z ostatnią stroną z żalem go opuściłem. Zaletą jest narrator, który nie mówi czytelnikowi, co czują bohaterowie. Dzięki temu zabiegowi to czytelnik buduje bohatera/bohaterkę według własnego przepisu. To nie jest książka na jeden wieczór, ponieważ wymaga od czytelnika czynnego udziału i wzmożonej uwagi. Autorka umiejętnie i zabawnie łączy staropolszczyznę i łacinę ze współczesnością, gwarę ze słowiańskimi językami (momentami absurdalnie, lecz o dziwo z sensem). A poza tym bardzo lubię charakterne bohaterki i dobrze napisane sceny erotyczne. „Łotrzycę” zdecydowanie warto przeczytać.
Łotrzyca Katarzyna Klakla
7,8
Przyznam szczerze, że podchodziłem do Łotrzycy z pewną rezerwą – nie jestem wielkim fanem literatury fantasy i jej filmowych adaptacji: tych wszystkich zamków, zbroi, smoków i innych potworów czyhających w jeziorach oraz magii wymieszanej z prastarymi pogańskimi wierzeniami. I tu pełne zaskoczenie – Katarzyna Klakla z opowieści o tytułowej łotrzycy – odważnej, pewnej swego, inteligentnej, wyzwolonej (także seksualnie),hardej, a nawet gdzieś tam bezczelnej i butnej bohaterce – tworzy dzieło wpisujące się w gatunek powieści fantastycznej, ale jednocześnie ten gatunek przekracza, fantastycznie – nomen omen – i świadomie czerpiąc z dorobku powieści łotrzykowskiej, powieści grozy, powieści inicjacyjnej (takiego swego rodzaju dziewczyńskiego bildungsroman),powieści z nurtu realizmu magicznego oraz baśni, ale i sięgając także do literatury emancypacyjnej i feministycznej. Łotrzycę czyta się i wszystko się widzi – namalowane jest to trochę jak film drogi albo swoisty western – a więc w tym przypadku jego wschodnia odmiana, czyli eastern, bo topograficznie mamy tu do czynienia ze światem ulepionym na podobieństwo Europy Wschodniej i Bałkanów. Klakla wychodzi od szczegółu i konkretnej sytuacji, z zamiłowaniem detalu zarysowuje tło i zaraz do swojej autorsko skrojonej topografii i toponimii dodaje kolejny puzzel, a potem kolejny i kolejny, i kolejny. Czasami się wydaje, że ta wielość przeszkadza i odciąga od wątku głównego, ale biorąc pod uwagę, że całość zaplanowana jest na trylogię, to tłum postaci i wątków pobocznych świetnie nakreśla tło społeczne i poszerza precyzyjnie stwarzaną rzeczywistość. Jeśli już mowa o malarstwie, to świat przedstawiony i fabuła są tu wyrażone tak malarskim językiem, że nawet tło wydarzeń oraz drugo- i trzeciorzędne postaci są pełne detali, barw i psychologicznych cieniowań. Niesamowicie odważnie skonstruowany świat przedstawiony jawił mi się w trakcie czytania jako ożywiony fresk malowany wspólnie przez Hieronima Boscha i Zdzisława Beksińskiego – ale mam tu na myśli raczej klimat zobrazowanej rzeczywistości, bo jeśli chodzi o psychologizm, to ma on swoją własną nieporównywalną głębię i złożoność, daleko wykraczające ponad zgrane symbole i odniesienia. Z języka stworzonego przez autorkę przebija olbrzymia świadomość i ogrom pracy, bo Klakla nie tylko w sposób fantastyczny opanowała niełatwe słownictwo z zakresu świata rycerzy, zbroi i wszelkiego rodzaju minionych militariów, ale stworzyła eklektyczny twór w bardzo nowatorski sposób nawiązujący do języków (staro)słowiańskich oraz gwar i dialektów i zaadaptowała go na własne potrzeby, wplatając w niego język współczesny, autorskie neologizmy i czasami wydawałoby się karkołomne makaronizmy i stylizacje, które tu świetnie grają, czyniąc z języka powieści właściwie osobnego bohatera. W ogóle zarówno w języku powieści – barwnym, niesamowicie bogatym, wręcz imponującym, ale jednocześnie używanym z mądrością i umiarem – jak i w jej konstrukcji widać szerokie wykształcenie autorki, która jako architektka, malarka i rzeźbiarka, ale także absolwentka studiów pisarskich potrafiła umiejętnie wykorzystać zdobytą wiedzę i nadać swojemu językowi tak niezwykłą malarską kreskę, kształt i rytm. Dodatkowo w tej wielobarwnej i leksykalnie niezwykle złożonej konstrukcji ogromną rolę odgrywają humor i ironia – obecne zarówno w narracji, w pojedynczych smaczkach i epizodzikach (ach, ta Nikola van Koppernick!),jak i w świetnie wplecionych, inteligentnych i bystrych dialogach pozwalają na oddech i uśmiech, ale także refleksję na temat współczesnego świata, bo Łotrzyca pod płaszczykiem powieści stylizowanej na nibyhistoryczną (zauważmy, że literaci i literatki coraz częściej tworzą światy alternatywne do powszechnej historii świata) skrywa przecież oczywisty komentarz do naszego tu i teraz i zajmuje ważne stanowisko w kwestii samostanowienia, wolności jednostki i wolności kobiet. Fragmenty z ogromną precyzją ironii i sarkazmu biczujące patriarchalny i paternalistyczny świat są jednymi z najbardziej dojmujących i aktualnych urywków tekstu, bo odwołujących się do dziejącej się na naszych oczach wciąż niełatwej dla kobiet współczesności, lecz nawet one nie rażą naiwną i wulgarną publicystyką. W całym tym przebogatym połączeniu fabuły, wątków, stylizacji, językowej inwencji i fabularnej wyobraźni, świata magii i okrutnej walki dobra ze złem wyłania się pełna przepychu i mądrości nowa jakość, a obcowanie z tym eklektycznym światem jest niesamowitą przyjemnością. Dla mnie ta przyjemność szła nieustannie z olbrzymim podziwem, że Łotrzyca jest tekstem debiutantki, choć przecież biorąc pod uwagę pozaliteracki artystyczny dorobek Klakli trzeba uznać, że ona żadną debiutantką nie jest, a jest za to świadomą i ukształtowaną już twórczynią pełną gębą. No to co? Mamy Sapkowskiego w spódnicy albo polską Ursulę Le Guin? Nic z tego! Mamy Katarzynę Klaklę! Czekam na kolejne dwa tomy i liczę na to, że z Łotrzycy będzie kiedyś przepięknie nakręcony serial i sukces na miarę Wiedźmina i Gry o tron!