Od 2001 roku zajmuje się dziennikarstwem. Ostatnio pracuje jako reporter miejski w "Hartford Courant". Wraz z żoną, dwiema córkami i domowymi kotami mieszka w Middletown, w stanie Connecticut, Jeff, a właściwie Jeffrey Cohene pisze celowo dowcipne kryminały. Wraz ze swoimi alter ego, E.J. Coppermanem, stworzył też serię opowieści aspergerowskich, których bohaterem jest Samuel Hoenig.
Zawodowo zajmuje się pisaniem, odkąd bardzo dawno temu skończył studia. Jego teksty ukazywały się między innymi w "New York Timesie" (były wśród nich wskazówki dotyczące pielęgnacji trawy, uzyskane od człowieka odpowiadającego za stan murawy na Yankee Stadium - i to tym prawdziwym, z dawnych czasów),"USA Weekend", "TV Guide", "Premiere", "Writer’s Digest", "American Baby" czy "Hollywood Scriptwriter".http://www.aarontucker.com/wp/
Na początku muszę od razu napisać, że nie spodziewałam się aż tak dobrej lektury. Jestem przekonana, że gdyby nie booktour organizowany przez @kryminalnatalerzu to w życiu bym się nie skusiła na tę książkę. Okładka jest mało zachęcająca, nie przyciąga w ogóle mojego wzroku, czyli w księgarni widząc ten tytuł na pewno nie sięgnęłabym po niego, przeszłabym obok niego zupełnie obojętnie. I jakże bym potem żałowała…
Samuel Hoening zarabia na życie tym, co robi w nim najlepiej, czyli odpowiadając na trudne pytania swoich klientów. Do tej pory jednak wyzwania stawiane przez jego klientów nie były takie trudne. Dodatkowo nasz bohater ma zespół Aspergera, dzięki któremu zwraca uwagę na pewne szczegóły, których zdrowi ludzie, by nawet nie zauważyli. Pewnego dnia odwiedza go zleceniodawca z dziwacznym z pozoru pytaniem: co się stało z zamrożoną głową z Instytutu Krioniki Garden State? Samuelowi w tej sprawie towarzyszy nowa znajoma, pani Washburn. Razem jadą na miejsce zbrodni, aby dokładniej się przyjrzeć tej specyficznej sprawie. Szybko okazuje się, że oprócz kradzieży miało tam miejsce również… morderstwo! Z każdym krokiem pojawia się coraz więcej wskazówek, które tylko wprowadzają w błąd. Czy Samuel odkryje prawdę?
Sam skradł moje serce. Była to postać pocieszna, ale też wzbudzająca wiele podziwu. Pomimo zespołu Aspergera starał się normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Z uśmiechem na twarzy obserwowałam, jak próbuje się on nauczyć znaczenia poszczególnych min innych bohaterów oraz w jaki sposób uczył się samemu okazywać poszczególne emocje. A nie było to dla niego łatwe, zwłaszcza, że pewnych reakcji kompletnie nie pojmował. Autorzy mieli świetny pomysł na fabułę oraz wykreowanie poszczególnych postaci. Myślałam, że będę się nudzić podczas lektury, a tu czas podczas niej minął mi niezwykle szybko. Było i zabawnie i mrocznie oraz niepokojąco. Ta historia trochę skojarzyła mi się z twórczością Agathy Christie. Ona też lubiła zamknięte pomieszczenia, w których przebywa na przykład dziesięć osób, a wśród nich ukrywa się morderca. Tu w sumie było podobnie, bowiem większość akcji dzieje się w Instytucie Krioniki Garden State. Czy to sprawiło, że książka była miejscami nudna? Nic z tego! Czytałam ją z wypiekami na twarzy, ciekawa co też wydarzy się dosłownie za chwilę. Uwielbiam komedie kryminalne, a ta z pewnością zalicza się do jednych z lepszych. Oprócz przyjemności z czytania, pojawia się również nauka. Autorzy bowiem prowadzą czytelnika przez meandry zespołu Aspergera, wyjaśniają poniekąd specyficzne zachowanie osób chorych na niego, pokazują na co ci ludzie zwracają uwagę. Zdecydowanie jest to doskonały sposób na łączenie przyjemnego z pożytecznym.
Podsumowując, “Tajemnica brakującej głowy” to niewątpliwie historia, która zaskakuje. Czym? Swoim kunsztem, kreacją bohaterów i samym pomysłem na fabułę. Nie ma tu miejsca na nudę, tu wiecznie się coś dzieje. Gwarantuję wam, że kiedy tylko rozpoczniecie lekturę nie będziecie potrafili jej przerwać. A na koniec autorzy przygotowali coś, co mogę nazwać wisienką na torcie. Nie spodziewałam się tego zupełnie, a nadało to jeszcze innego znaczenia tej powieści. Nie mogę się doczekać drugiego tomu!
Przeciętny kryminał, którego główną ideą jest - jak mi się zdaje - profilowanie głównego bohatera jako "kolesia z zespołem". Sam pomysł na plus, w sumie to zawsze na plusie jest wejście w buty mniej tuzinkowej postaci. Niestety, tutaj trochę szwankuje zrozumienie czym naprawdę jest zespół aspergera. Z jednej strony autor opiera się - jak sam przyznaje - na licznych listach od swoich czytelników i rozbudowuje charakterystykę swojej postaci, z drugiej co i rusz wychodzi na jaw, że jest to dla niego po prostu literacka koncepcja, która funkcjonuje na dość płytkim poziomie. Bohater notorycznie - jak przystało na osobę ze swoją dolegliwością - łamie sobie głowę nad zwyczajnymi dla "normalnych" ludzi związkami frazeologicznymi czy powiedzeniami i autor podkreśla, że tacy ludzie po prostu muszą traktować wszystko dosłownie, ich mózgi nie dają sobie rady z abstrakcją... ale kilka już kilka stron później autor się zapomina i w narrację (pierwszoosobową) wplata wyrażenia i sformułowania, których osoba z aspergerem by nie użyła. Czyli, jak to często bywa, kolejność jest taka: najpierw pomysł na bohatera, później szukanie jak tego bohatera stworzyć, pomiędzy zaś brak konsekwencji.
Niestety, największym problemem książki nie jest bohater - bo niedoróbki charakterologiczne można zaakceptować, to i tak nie jest thriller psychologiczny - ale sama historia. Nic tu nie trzyma się kupy, wszystko jest tak naciągane, że trzeszczy w szwach. Niby pomysł na to kto zabił jest fajny, momenty są fajne, ale już wszystko wiemy to niestety, wyraźnie widzimy jak wiele w tym wszystkim dziur i nielogiczności.