Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać331
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Adamczyk
1
5,7/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,7/10średnia ocena książek autora
4 przeczytało książki autora
9 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Świat w grupie ryzyka Walery Butewicz
5,7
„Świat w grupie ryzyka” to kolejna książka o pandemii, w tym trzecia z cyklu Dzienniki Pandemiczne Instytutu Literatury. Poprzednie dwie lektury podobały mi się bardzo, do tej trzeciej mam mieszane uczucia.
Książka „Świat w grupie ryzyka” składa się z trzech części napisanych przez trzech różnych autorów. Pierwsza część to luźne teksty Walerego Butewicza – „Dziennik uroku zarazy”. Autor ma spore poczucie humoru, które mi odpowiada. Zresztą już sam prolog zapowiada się dobrze – „Ów dziennik dedykuję wszystkim, którzy zwariowali podczas kwarantanny. Zresztą pisałem go, żeby samemu nie zwariować, ale wszakże zwariowałem, co ze szczerą nieszczerością na jego stronach odnotowałem. (...) Często notatki te mają postać aforyzmów, ponieważ nie chciało mi się marnować czasu na czernienie papieru. Przecież w życiu mam sporo innych ważnych spraw i obowiązków, a mianowicie: poszukiwanie bezsensu życia, bezskuteczne dążenia, nieznajdowanie słów, rozrzucanie myśli, pukanie się w czoło, hodowanie czarnych dziur, rozwiązywanie kwadratury koła fortuny, płacz w podarty rękaw bycia, a także homerycki rechot prosto w jego twarz etc.”. Zapiski Butewicza opisują różne tematy z codzienności, ale okraszone są często aforyzmem, często też trafiają celnie w punkt. Niektóre z nich napisane są w lekko depresyjnym tonie, ale pokazuje to, że autor, tak jak my wszyscy, nie do końca radzi sobie w pełni z nową rzeczywistością, co jest całkowicie zrozumiałe.
Kolejna część należy do Jacka Adamczyka i nazywa się „Dzienniki wiosny 2020”. Autor opisuje dzień po dniu swoje przeżycia i przemyślenia. Podoba mi się to uporządkowanie, szczególnie, że sama pamiętam co w wiele z tych dni robiłam. „Wydarzenie w postaci wyniesienia nagromadzonych śmieci. Sdpojrzenie na nielicznych przechodniów. Spotkanie z rzadko spotykanym znajomym sąsiadem. Wychodzi fotografować kwiatki i inne rośliny. Chyba jest zawodowo fotografem. Kilka słów o polityce, o codzienności. Wychodzi, kiedy w mieszkaniu są porządki, kiedy ktoś z rodziny zabiera się za zdalnie sterowaną pracę. Telefoniczne rozmowy służbowe i codzienne. (...). Co to jest Wielki Czwartek? Krótka wiadomośc z Jerozolimy, dominikanie w pustych kościołach rozpoczynają ceremonie paschalne, które będzie można oglądać w internecie. Doniesienia o reakcjach i komentarzach Kościoła są tuż obok statystyk, obok decyzji władzy i o sytuacji w szpitalach. Zapewne po Wielkanocy informacji będzie mniej i wróci temat, jak przeżywać kolejne dni.”. Ta część lektury podobała mi się najmniej, wiele rzeczy było zbyt szczegółowych, ale jak najbardziej rozumiem, że mogły być one dla autora ważne.
Ostatnie strony lektury „Świat w grupie ryzyka” należą do Miłosza Tomkowicza i zatytułowane są „Pandemiumium”. Składają się z wierszy opisujących codzienność. Spisane są jako dziennik, ale ich forma nie do końca mnie przekonuje. Szybko mnie rozprasza, nie zawsze wiem, co autor miał na myśli. Może spowodowane też to było publikacją wierszy pod koniec lektury, gdy czytelnik bywa już zmęczony.
„74. Przedsen
Tylko wielka szczepionka Billa
Przychodzi mówi dobranoc.
Trudniej zauważa się
Artykuły podobne usta na czerwono.
Godzina mija.
Nie trzeba rozproszeń
Ani koncentracji.
Koronawirus się znudził.
Kilkanaście zagadnień
Matematycznych
Próbna matura
Która zabija istnienie
Niweczy puls.”
Nie jestem pewna, czy trwająca dalej pandemia i oczekiwanie na 4. Falę (lub kolejną odmianę wirusa) to dobry moment, by takie utwory literackie publikować. Myślę, że trudno jest do nich podejść z dystansem i móc je obiektywnie ocenić, kiedy każdego dnia zalewają nas kolejne covidowe informacje czy obostrzenia. Chętnie wrócę do tej lektury za 5 czy 10 lat, aby móc przypomnieć sobie jak te dzisiejsze lata wyglądały i co wtedy czuliśmy.
Świat w grupie ryzyka Walery Butewicz
5,7
O obecnej pandemicznej sytuacji na świecie powiedziano już chyba wszystko. Po miesiącu izolacji, jak grzyby po deszczu, zaczęły stopniowo wypływać programy o tym jak sobie radzić w zamknięciu. Jak przetrwać ten czas. Na pewno część z nich była pomocna, jednak większość z nich to po prostu pęd za kasa i wykorzystanie sytuacji na korzyść stacji telewizyjnych. Norma. Po jakimś czasie na hasło “koronawirus” zaczyna się nam przewracać w żołądku, więc wyłączamy tv, trzaskamy drzwiami i biegniemy do lasu, byle dalej. Każdy radzi sobie jak może. Podobnie jak autorzy tej książki.
Publikacja powstała w wyniku konkursu literackiego organizowanego przez Instytut Literatury na Dzienniki Pandemiczne. Takich mamy tutaj trzy. Zgodnie z wynikiem konkursu i według mnie, pierwsze zapiski są najlepsze. Nie mają żadnej struktury, jasnych zasad ich prowadzenia. Ot rzucane przemyślenia z kolejnych dni, czasem aforyzmy. Czasem z humorem, czasem w lekko depresyjnym tonie, większość ubrana w filozoficzne dywagacje nad światem.
Druga część utrzymana jest w klarownej strukturze, zapiski z kolejnych dni podzielone są na opisy sytuacji na świecie, rozważania na temat literatury oraz przemyślenia z życia codziennego. Ta część jest najdłuższa i czasem jednak zbyt przegadana. Ta podobała mi się najmniej.
Ostatnia część to ciekawa forma wyrażania siebie poprzez pisanie wierszy. Nie są tą zwyczajne rymowanki. To myśli ubrane w kilka słów, a spisane jako dziennik.
Nie polecam czytać jej “za jednym posiedzeniem” od deski do deski. Ta książka jest na takie zwykłe czytanie zbyt refleksyjna. Wymaga czasu, skupienia i przemyślenia. To lektura dla wymagającego czytelnika. Można ją czytać na kilka sposobów, na przykład po każdej części pozwolić sobie na chwilę oddechu i zapatrzenia się w świat. Powiem Wam jak ja ją czytałam, codziennie czytałam po jednej karcie dziennika każdej części, czasem po dwie. Kilka perspektyw, kilka interpretacji, do tego moja własna. Choć nie wszystkie przypadły mi do gustu, to z pewnością znalazłam w tej pracy coś dla siebie. Choć kurczowo trzyma się tematu, to pozwoliła oderwać się; przeżyć na nowo te same momenty i spojrzeć na nie z dystansu.
Niestety uważam, że trochę za wcześnie na tego typu publikacje. Dzienniki pandemiczne w mojej opinii powinny być wydawane / czytane po ustaniu pandemii. Po złapaniu oddechu, zdystansowaniu się to tych wydarzeń. Pandemia wciąż trwa, mamy kolejną falę. Te dzienniki nazwałabym raczej zapiskami z pierwszego lockdownu i byłoby to chyba bardziej adekwatne.
Zakończę moje dywagacje, jednym z aforyzmów części pierwszej:
Stojąc przed lustrem, zapytałem sam siebie: “Chcesz żebym powiedział Ci coś pocieszającego?”. Ten drugi w lustrze kiwnął twierdząco głową, więc mówię do niego: “Coś pocieszającego”.
Niska nota wynika z tego, że to książka nie na teraz. Powinna być wydana i czytana dużo później, jak już pandemia będzie mglistym wspomnieniem.