Jesteśmy społecznością, która kocha książki

„Satan's Manor” to naprawdę przyzwoicie napisany horror satanistyczny. Jest tutaj sporo momentów i scen, które przypadły mi do gustu. Podobały mi się wydarzenia na imprezie, na początku książki. Dobre wrażenie zrobiła na mnie też epicka satanistyczna ceremonia ślubna (swoją drogą, ciekawy pomysł). Jednak najlepiej bawiłem się podczas czytania rozdziałów, w których akcja dzieje się w domu księdza. Ta rozmowa pomiędzy główną bohaterką i duchownym przypomniała mi podobną scenę z rewelacyjnego horroru Łukasza Henela „Szkarłatny blask”, gdzie również pojawia się postać sympatycznego księdza, który ma sporą wiedzę i siedzi gdzieś na prowincji. Rozważania dotyczące opętań, egzorcyzmów oraz poglądów św. Tomasza z Akwinu na temat likantropii były naprawdę zajmującą dla mnie lekturą. Niestety „Satan's Manor” ma też wady. Jest w tej książce trochę dłużyzn, np. opis dojazdu Miriam na plan zdjęciowy. Nie do końca podobało mi się też to, że sporo miejsca w powieści zajmują refleksje głównej bohaterki na temat wydarzeń opisanych w książce. O wiele lepiej by to wyglądało, gdyby autor przedstawił te rozważania w formie dialogów. Mimo pewnych niedociągnięć „Satan's Manor” to konkretna książka, którą czytało mi się bardzo dobrze.