Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać328
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Renata Werner
1
5,0/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,0/10średnia ocena książek autora
4 przeczytało książki autora
12 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
W cieniu jabłoni czyli ja jako córka Renata Werner
5,0
Matka. Najwspanialsza osoba na świecie. Niezastąpiona. Ciepła i kochająca. Utuli do serca, ukoi każdy ból. Wyleczy każdą ranę. Pocieszy w trudnych chwilach, doradzi i wesprze. Każdy marzy o takiej mamie. Ale nie każdy może mieć takie szczęście w życiu i powiedzieć, że jego mama jest najwspanialsza i najcudowniejsza, że nikt nie ma lepszej.
Bohaterka i autorka powieści Renata Werner nie mogłaby z czystym sumieniem podpisać się pod tymi słowami. Nie żyła w tak błogim i pięknym świecie. Jej mama nie była taka, jak córka oczekiwała. Nie mogła liczyć na jej ciepło i miłość, matka chowała się za nieprzenikalną skorupą, z której nigdy nie chciała się wydobyć. Być może w środku była miłość do dzieci, ale była ona niewidoczna i nie odczuwalna dla dzieci. Kobiecie brakowało wsparcia matki i zrozumienia. Odczuwała ogromny ból, gdyż była nierozumiana przez matkę, traktowana bardzo surowo i z dystansem. Oczekiwania wobec niej matka zawsze miała ogromne i nigdy Renata ich nie spełniała. Przeciwieństwem matki był ojciec, ciepły i niesamowicie dobry człowiek, wyrozumiały i ze specyficznym poczuciem humoru. To on był wsparciem dla bohaterki i traktował ją z szacunkiem i miłością. Jego odejście było dla niej ogromnym ciosem, przez długi czas nie mogła się z tym pogodzić. Ale też śmierć ojca zmieniła matkę. Ale czy była to zmiana na lepsze, przekonajcie się sami ...
Ta powieść to bardzo intymna i wzruszająca spowiedź bohaterki, ukazująca trudne relacje z matką, czasami wręcz wrogie i bardzo zdystansowane. Uzewnętrznia ona swój ogromny i przenikliwy ból, rozdarcie wewnętrzne, pokazuje, co ją bolało w życiu, w których momentach jej dusza została zraniona. Już samo postępowanie bohaterki w dorosłym życiu daje nam wiele do myślenia. Próbujemy zrozumieć motywy jej postępowania, takiej izolacji od bliskich, a nawet momentami odnoszę wrażenie, że chęci zerwania z przeszłością. Nie można też powiedzieć, że rodzina, w której wychowywała się bohaterka, była patologiczna. To była normalna rodzina, ale w której zauważalny był brak nici porozumienia matki z córką. Prawdą jest, że każda z nich miała inny charakter, inne spojrzenie na różne kwestie i innymi zasadami się kierowała, ale nie było widocznej miłości matczynej.
W cieniu jabłoni czyli ja jako córka to podróż przez życie autorki, od czasów dzieciństwa aż po życie w dojrzałym wieku. Przechodzimy wraz z bohaterką szkołę, czasy młodości, pierwszej miłości, okres studiów i życia małżeńskiego. Wiemy, co jej sprawiało przyjemność, o czym marzyła i czego pragnęła. Co wytrwalsi – bo lektura liczy prawie 700 stron – dowiedzą się też, czy mając sześćdziesiąt lat czuła się spełniona, czy miała poczucie, że dobrze pokierowała swoim życiem, czy też być może czegoś żałowała. Na pewno starała się żyć pełnią życia, być osobą spełnioną i potrzebną.
Ta powieść skłania do wielkich refleksji, do zastanowienia się nad swoimi relacjami z tą ukochaną mamą. Czy mieliśmy w życiu tyle szczęścia i radości, czy mama zawsze była przy nas, gdy jej tylko potrzebowaliśmy? Czy w naszym domu było ciepło rodzinne i miłość, które zapewniali nam rodzice? To ważne pytania. Bo to co nam przekazali rodzice, jak nas traktowali, czy i jak okazywali nam uczucia będzie później miało wpływ na wychowanie naszych dzieci. Co im przekażemy? To, czego nauczyli nas rodzice, którzy zawsze dla dzieci powinni być przykładem i światełkiem prowadzącym przez życie. Od nich czerpiemy wzorce, ważne, aby to były pozytywne wzorce i zasady. Abyśmy nie musieli się nigdy wstydzić, że wychowywaliśmy się w takiej, a nie innej rodzinie.
Polecam gorąco tę powieść. Wzruszająca i pełna emocji, nie zawsze pozytywnych, ale na pewno prawdziwych. Czasami łezka w oku się zakręciła, ale naprawdę miała prawo. Warto mieć świadomość, że w życiu nie zawsze jest pięknie i cudownie, ale że mogą nas też czasami dotknąć niemiłe sytuacje.
W cieniu jabłoni czyli ja jako córka Renata Werner
5,0
www.tinarecenzuje.pl
Matka jest, a przynajmniej powinna być jedną z najważniejszych osób w życiu każdego człowieka, bez względu na to na jakim etapie egzystencji obecnie on się znajduje. To ONA powinna być Naszą pocieszycielką przy gorszych momentach, karmicielką, która zapewni Nam wszystko co niezbędne do poprawnego funkcjonowania, a także osobistym lekarzem, który tylko na Nas spojrzy i już ma podejrzenia co może dolegać swojemu dziecku. Tak powinna być Mama. A co jeśli jest zupełnie odwrotnie? Gdy od najmłodszych lat, w momencie kiedy zaczynamy posiadać zalążki samodzielności, od samego początku musimy stawić czoła światu w samotności?
Bo Nasz pierwotny ideał, osoba w którą tak usilnie zapatrujemy się od dzieciństwa... nagle odwraca się od swojej pociechy, zostawiając niedoświadczonego młodego człowieka na pastwę losu. Co wtedy? Co w przypadku, gdy człowiek, który powinien być wsparciem, wytchnieniem, trwać przy Nas na dobre i na złe, nie wywiązuje się ze swojej pierwotnej ‘roli’, a co gorsza z premedytacją uprzykrza Nam życie nietaktownymi komentarzami, czy bezpodstawną krytyką? Czy da się tak żyć? Tymi dość rozbudowanymi słowami wstępu zapraszam do książki Pani Renaty Werner, pod tytułem „W cieniu jabłoni, czyli ja jako córka”. Historia jest autobiografią pisarki.
WFW, czyli Warszawska Firma Wydawnicza powstała w 2008 roku. Ich celem jest łączenie różnych funkcji powiązanych z rynkiem wydawniczym, w tym drukarskim. Firma daje możliwość wydania własnej twórczości w bardzo niskim budżecie. Są członkami Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek. O WFW można było przeczytać w między innymi: „Newsweeku”, „Kulturze Liberalnej”, czy „Dzienniku”.
„W cieniu jabłoni, czyli ja jako córka” to powieść o bardzo skomplikowanych relacjach między rodzicem, a dzieckiem, które często mogą sprawiać ból. Więź między matką, a córką, bo takowa jest prezentowana w książce, na pozór potężna, opierająca się na wzajemnym szacunku, wsparciu. W rzeczywistości jednak nie wygląda tak kolorowo: dzielą je różnice poglądów życiowych, wygląda to tak, jakby obok siebie stały zupełnie niespokrewnione ze sobą osoby.
Autorka autobiografii – Pani Renata Werner podejmuje próbę zrozumienia odmiennych, niż przyjętych przez pisarkę zachowań. Jednocześnie rozpatruje i rozlicza się z przeszłości, która potrafi w dużym stopniu oddziaływać na teraźniejszość, w jakimś stopniu komplikując ją. Jest to historia o pojednaniu, nie tylko z innymi, ale także z samym sobą.
Trafiła mi się powieść o bardzo ciekawej tematyce, temu nie można zaprzeczyć. Jednak motyw przewodni motywem, a odczucia odczuciami. Pod tym drugim aspektem lektura wypadła nieco słabiej. Już od pierwszych stron czułam, że to nie jest to. Opowieść wydaje się ciągnąć w nieskończoność, może też dlatego książka liczy aż tyle stron, objętościowo jest bardzo konkretna. Pani Renata Werner – autorka, bardzo skrupulatnie, z wielką dokładnością i chronologią przytacza obraz ze swojego życia, ukazując tym samym jego wszystkie wady i zalety.
Lektura jest podzielona na rozdziały, każdy z nich porusza inny aspekt egzystencji, co dla mnie jest wielkim atutem, ponieważ czytelnik ma szersze, wielopłaszczyznowe pole widzenia, co pozwala mu na głębszą analizę prezentowanego tekstu. Lektura przeczytana, ale nie napiszę, żebym zagłębiała się w treść z jakimś ogromnym zainteresowaniem. Przeczytałam i tyle, albo aż tyle. Powieść nie zapada w pamięć, jestem pewna, że za kilka dni będę z niej pamiętać szczątkowe informacje. „W cieniu jabłoni, czyli ja jako córka” nie była zła, napiszę więcej, była całkiem znośna, jednak nie przekonała mnie do siebie na tyle, żebym mogła ją polecić.